autor: Andrzej Jerzyk
Magic: The Gathering Online - przedpremierowy test - Strona 2
Nareszcie pojawiła się szansa dla przeciętnego gracza na rozegranie pojedynków z graczami z innych krajów, wzięcie udziału w turniejach wraz z setkami innych osób chętnych do gry...
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Kolejna kwestia to dostęp do kart - mianowicie w wersji beta każdemu przysługuje określona liczba dodatków dziennie (osobiście sądzę że trochę za duża), która jest za darmo. Nie bardzo wiadomo natomiast jeszcze, jak będzie to wyglądało w wersji pełnej, której premiera zbliża się już wielkimi krokami. Oficjalna wersja brzmi na razie tak, że po zakupie gry i założeniu konta, otrzymamy określoną ilość punktów, za które kupimy karty. Kolejne punkty będzie można kupować przez internet w serwisie Wizards of the Coast, odpowiadających za tę produkcję. Oprócz tego, najlepsi gracze otrzymywać będą punkty za wygrane mecze (choć nie mam pojęcia skąd te punkty się wezmą, jeżeli od pokonanego, to na pewno zaszkodzi to grze, bo wielu graczy będzie bało się konfrontacji z lepszymi od siebie). W ten sposób giganci Magic'a mogą szybko stać się właścicielami potężnych decków, bez wydawania grosza więcej od ceny samego produktu, podczas gdy amatorzy wydadzą fortunę na choćby przeciętny zestaw. Dla jednych brzmi zachęcająco, dla innych... no cóż...
Nadszedł czas, by zrecenzować oprawę samej gry. Krótko - gra jest bardzo ładnie zrobiona i co najważniejsze ściąga z sieci każdą ilustrację do karty, jaka pojawia się w grze co znacznie uatrakcyjnia rozgrywkę. Zresztą oprawa graficzna nie jest najważniejsza w takiej grze, podobnie jak muzyka, która praktycznie nie istnieje... I tak każdy raczej woli grać przy swoich klimatach, więc ten brak muzyki nie razi tak bardzo. Program sam również pilnuje przestrzegania zasad, przez co nie jest możliwe oszukiwanie, które znane było w innych karcianych grach online'owych opartych na systemie Magic. Bardzo sprytnie rozwiązano również kwestię wymiany kart między graczami: chętni do wymiany, lub poszukujący jakiejś konkretnej karty mają specjalny Trading Room, w którym komunikacja przebiega jak w popularnym Mirc'u i jest w zasadzie intuicyjna. Również dla początkujących graczy istnieje całodobowa pomoc jednego z pracowników firmy Wizards, a co ważne, inni gracze są dosyć wyrozumiali dla początkujących i chętnie służą pomocą.
Wymagania sprzętowe gry nie są zbyt wygórowane nawet jak na polskie warunki, wystarczy zwykły PII 300 i szybkie łącze (to jest zdecydowanie najważniejsze, niestety modemy raczej odpadają), co wraz z coraz większą ilością firm oferujących stały dostęp do Internetu nie jest też zbyt wielkim problemem. Warto jeszcze wspomnieć o małej wadzie, a właściwie cesze tej gry. Otóż ma ona tendencję do potwornego rozrastania się na dysku. Po instalacji, jeśli dobrze pamiętam, zajmowała ledwie ponad 30 megabajtów - po kilku tygodniach zrobiło się z tego blisko 200 mb. Warto na to zwrócić uwagę, szczególnie gdy nasz dysk nie posiada pojemności idącej w dziesiątki gigabajtów.
Podsumowując, szczerze zachęcam do gry w sieciową odmianę Magic'a, jest niesamowicie wciągająca (który to ja już raz powtarzam to słowo... może wypada użyć innego... prowadzi do nałogu ?), wymagająca dużego zaangażowania, no i co też ważne, jest za darmo (przynajmniej na razie), tak więc nie pozostaje nic innego jak rejestrować się zawczasu i grać, grać i grać! Mówiąc najkrócej - obowiązkowa pozycja dla graczy w MtG, a i innym graczom na pewno przypadnie do gustu... Polecam !!!
Andrzej „Jeż” Jerzyk