autor: Przemysław Zamęcki
Shift 2: Unleashed - już graliśmy! - Strona 2
Shift był punktem zwrotnym w serii Need for Speed. Shift 2: Unleashed konsekwentnie podąża wytyczoną ścieżką, a my przyglądamy się, jak mu idzie na dwa miesiące przed premierą.
Przeczytaj recenzję Shift 2: Unleashed - recenzja gry
Jeżeli graliście w pierwszego Shifta, to zasiadając do drugiego, poczujecie się, jak podczas spotkania z długo niewidzianym dobrym przyjacielem. Te same tryby rozgrywki (Race, Time Attaca, Drift, Driver Duel, Lap Eliminator, Time Eliminator), tyle że teraz można wybrać je także z poziomu szybkiego wyścigu. Podobne, choć udoskonalone, widoki zza kierownicy, z jednym wyjątkiem. Aby jeszcze bardziej wczuć się w rolę kierowcy, można zdecydować się na oglądanie świata gry jego oczami, co rodzi pewne konsekwencje. Ogranicza bowiem nieco pole widzenia z powodu założonego na głowę kasku. Ale – co najważniejsze – na ciało kierowcy działają w trakcie jazdy siły fizyki, ze szczególnym uwzględnieniem przeciążeń na zakrętach. Zostało to znakomicie oddane i jeszcze bardziej utrudnia opanowanie pojazdu. Gdy wchodzimy w prawy zakręt, głowa przekrzywia się w lewo. Fantastyczne odczucie, po którym najczęściej na początku kończymy na bandzie. Trzeba się przyzwyczaić.

W grze pojawią się wyścigi nocne. Jest to jeden z najważniejszych punktów kampanii marketingowej, ale chyba zupełnie niepotrzebnie. Konkurencja była co najmniej o kilka lat szybsza. Niemniej jednak skala wyzwania rośnie, bo zastosowany model zniszczeń umożliwia stłuczenie przednich świateł, a w takim przypadku na słabo oświetlonym torze nie mamy większych szans na sensowną jazdę. Zrobiłem kilka okrążeń w nocy, ale jakoś szczególnie mnie to nie urzekło.
Pozostając na chwilę przy modelu zniszczeń, warto dodać, że auta deformują się podobnie jak w części pierwszej. Nie wszystkim zgromadzonym dziennikarzom jednak się to podobało. Szczególnie dramatycznie wyglądała rozbita komora silnika, ale osobiście składam to na karb wczesnej wersji. W jedynce prezentowało się to dużo lepiej, więc wierzę, że i tutaj się poprawi. Tym bardziej, że pozostała część oprawy graficznej zachwyca. Przy okazji zostałem również poinformowany, że uszkodziwszy samochód odpowiednio mocno, nie ukończę wyścigu, rozbijając go doszczętnie. Natychmiast więc zabrałem się do testowania i po kilkunastu czołówkach w betonowe bandy, owszem, spowodowałem, że auto skręcało zamiast jechać prosto, silnik wyraźnie tracił moc, ale od totalnego rozkraczenia się pojazdu dzieliła mnie jeszcze przepaść. W konsekwencji nie udała mi się ta sztuczka. Przy okazji śpieszę donieść, że rysy na rozbitej przedniej szybie z czasem zanikają, ale za to bardzo często pojawia się na niej brud i błoto. O tym, że silnik fizyczny i uszkodzenia będą co najmniej bardzo dobre, świadczy pewne zdarzenie, jakie nigdy, przenigdy nie przydarzyło mi się w jakiejkolwiek innej grze samochodowej.