Dead Space 2 - testujemy przed premierą - Strona 2
Na niespełna dwa tygodnie przed premierą drugiej odsłony cyklu Dead Space testujemy dwa rozdziały z pełnej wersji gry. Jak prezentują się nowe przygody Isaaca Clarke'a? Sprawdźcie sami.
Przeczytaj recenzję Dead Space 2 - recenzja gry
Wędrówkę umilają też wszechobecne skrypty (w tym miejscu zdradzam kilka fajnych pomysłów, dlatego jeśli nie chcecie psuć sobie frajdy z samodzielnego ich odkrywania, omińcie ten akapit!). Jest ich bez wątpienia więcej niż poprzednio, a zawdzięczamy im różne, często niestandardowe wydarzenia. Najprostsze to wszelkiej maści tandetne straszaki – a to na końcu korytarza mignie cień przebiegającego stwora, a to z rury buchnie para albo nagle całe oświetlenie trafi szlag. Są też świetne akcje związane z aktualnie przemierzaną lokacją. Idąc korytarzami stacji, widzimy patroszonych przez Nekromorfów cywilów, a gdy zbliżymy się do peronu dworca kolejowego, z ogromną prędkością przejeżdża nagle płonący pociąg, który wygląda identycznie jak ten z Wojny światów Stevena Spielberga. Prawdziwa jazda zaczyna się jednak w chwili, gdy skrypty dotkną bezpośrednio samego Isaaca. Po wejściu do kolejki ta rozpędza się i po chwili zostaje zaatakowana przez Nekromorfy. Idąc naprzód, odkrywamy, że część składu została oderwana i Clarke musi przelecieć do kolejnego wagonu, wykorzystując dopalacz. Radość z pomyślnie wykonanego zadania nie trwa jednak długo. Pociąg wypada z tunelu i rozbija się. Inżynier spada na podłogę i zaczyna szybko zjeżdżać po pochyłej powierzchni. W tym czasie niszczymy atakujące nas stwory, a gdy wreszcie docieramy do końca składu, zaplątawszy się w kable, spadamy do magazynu. Wisząc do góry nogami, likwidujemy kolejną grupę przeciwników, by po chwili odzyskać swobodę i ruszyć w dalszą drogę. Pierwszorzędna akcja, rajcująca jak diabli i skutecznie podnosząca poziom adrenaliny. Mam nadzieję, że tego typu fragmentów w pełnej wersji będzie znacznie więcej.
Jeśli chodzi o nowe Nekromorfy, to drugi i trzeci rozdział pokazały zaledwie dwóch premierowych przedstawicieli wrogiej menażerii. Dość często pojawiał się Puker – ruchliwy, wymiotując potwór, którego plwocina spowalnia naszego bohatera, a pod koniec zmagań w okolicy kościoła Unitologów (tego samego, który zwiedzaliśmy w demie) monstra określane mianem The Pack, czyli zdeformowani chłopcy. Ci ostatni są prawdziwym utrapieniem bo zawsze atakują w większych grupach i na dodatek lubią wgryzać się w szyję Clarke’a, o ile oczywiście znajdą się na tyle blisko, by wskoczyć mu na plecy.

Niewiele nowego widziałem także w kwestii asortymentu. Oprócz znanej z pierwowzoru piły plazmowej i pistoletu liniowego dostępna była również wyrzutnia metalowych kołków, które potrafią przykuwać wrogów do ścian – tak samo jak w Painkillerze czy drugim BioShocku. Wiemy doskonale, że Dead Space 2 zaoferuje kilka nowych narzędzi do likwidowania Nekromorfów, ale pojawią się one dopiero w późniejszej fazie gry.
I to w zasadzie wszystko, co mogę powiedzieć po czterdziestopięciominutowej przygodzie z fragmentem nowego Dead Space. Wrażenia? Jest bardzo dobrze. Choć produkt firmy Visceral Games często sięga po ograne patenty, zwłaszcza w kwestii prób straszenia użytkownika, to jednak wzbudza respekt. Przede wszystkim tą duszącą, gęstą jak smoła atmosferą nieuchronnej zagłady. Wchodząc w długi, pusty korytarz, podejrzewamy, że zaraz zrobi się w nim bardzo gorąco, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć, skąd uderzy wróg. Idziemy więc powoli, z bronią gotową do strzału, mając nadzieję, że malutka apteczka i kurcząca się w zastraszającym tempie amunicja wystarczą, by dobrnąć do kolejnego punktu zapisu. Tak jest niemal przez cały czas zabawy w Dead Space 2 i za to twórcom należą się gromkie brawa.
Oczywiście nie ma się co oszukiwać – jeśli ktoś uważał pierwowzór za toporny, nudny i mało rajcujący, to raczej nie widzę szans, żeby zmienił zdanie po kontakcie z „dwójką”. Usprawnienia w Dead Space 2 są widoczne gołym okiem, zwłaszcza dla kogoś, kto na pierwowzorze zjadł zęby, ale obie gry są tak naprawdę bardzo do siebie podobne. Na ostateczny werdykt przyjdzie czas w recenzji, ale już teraz mogę powiedzieć, że sequel Dead Space zapowiada się wybornie. Jeśli cała gra będzie tak pierwszorzędna jak omawiany dziś fragment, to nowy rok rozpocznie się od piekielnie mocnego uderzenia.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna