autor: Marcin Serkies
Tomb Raider - zapowiedź - Strona 2
Nowy Tomb Raider może okazać się dla weteranów serii prawdziwym szokiem. Młodsza Lara Croft, niekonwencjonalne środki zagłady i zmienione zasady rozgrywki - zapowiada się restart marki, jakiego jeszcze nie widzieliśmy.
Najnowszy Tomb Raider zaczyna się dramatycznie. Wisząc głową w dół, bohaterka musi szybko wymyślić, jak wydostać się z opresji. Nie jest to proste, bo paraliżuje ją przerażenie – w końcu nie mamy tu do czynienia z sytuacją, w której ktokolwiek mógłby czuć się komfortowo, a co dopiero niedoświadczony poszukiwacz przygód. Pierwszy kontakt z otoczeniem pokazuje, że w rozwiązywaniu zagadek w grze sporą rolę odegra fizyka. Rozkołysanie kokonu, w którym wisi Lara, pozwoli jej podpalić płótno, a chwilę później poparzona i krwawiąca dziewczyna opuści nieprzyjazne miejsce, mając jedynie pochodnię jako wyposażenie. I to jest jedna z nowości w serii – tym razem nie będziemy dysponować całym arsenałem narzędzi zagłady, których nie powstydziłby się nawet John Matrix. Pochodnia, z którą zaczniemy grę, pozwoli na rozwiązanie kilku zagadek, np. dotyczących podpalania obiektów. Później w ekwipunku Lary pojawią się różne środki ofensywne i – sądząc z zapowiedzi – mogą to być dość zaskakujące przedmioty. Zmianie ulegnie system walki – z powodu likwidacji możliwości zablokowaniu celownika na oponencie potyczki będą nie tylko bardziej wymagające, ale też przypadkowe. Jest to doskonale zrozumiałe. Lara przecież nie zabiła do tej pory nikogo, nie jest więc zimną profesjonalistką, jaką znamy z późniejszych części.
Za pomocą niewielkiego zestawu broni będziemy walczyć z bardzo tajemniczymi przeciwnikami. Na temat mieszkańców wyspy ujawniono na razie niewiele. Wiadomo, że będą przebiegli i że najmniejsza nieuwaga szybko wyprawi Larę do krainy wiecznych wykopalisk. Z obrazków wynika, że autochtoni na wyspie bardziej przypominają postacie z Silent Hill niż wrogów, jakich panna Croft spotykała do tej pory. Oprócz nieprzyjaciół natkniemy się na różne problemy do rozwiązania. Autorzy zapowiadają, że nie będą to klasyczne zagadki znane z wcześniejszych odsłon cyklu. Tomb Raider to świat, w którym działa fizyka, a otoczenie w realistyczny sposób reaguje na żywioły – drewno się pali, metal nie i tak dalej. Gracz będzie musiał wysilić szare komórki w trochę inny sposób, niż się do tego przyzwyczaił. Jeśli obietnice autorów znajdą potwierdzenie w rzeczywistości, a zagadki będą mieć kilka wariantów rozwiązań, możemy dostać kawał niezłego główkowania. Aby przeżyć na wyspie, nie wystarczy jednak samo pozbywanie się przeciwników i pokonywanie problemów. Potrzeba również pewnych rzeczy, więc Lara będzie pilnie zbierała wszystko to, co wyda się nam przydatne. Skorzysta też z pomocy innych rozbitków, bo na wyspie obok przeciwników znajdzie się kilka przyjaznych twarzy – wśród nich Conrad Roth, mentor Lary.

Cała rozgrywka potoczy się trochę inaczej niż do tej pory, przede wszystkim ma nie sprawiać wrażenia liniowej. Ponieważ historia dzieje się na wyspie, będziemy mogli pójść, gdzie tylko przyjdzie nam ochota. Ale nie wszędzie się dostaniemy, przynajmniej nie od razu. Gracze lubią, kiedy ich postać się rozwija – i tak będzie z Larą w nowym Tomb Raiderze – rozwiązując kolejne zagadki, poznając kolejne miejsca na wyspie i zdobywając kolejne przedmioty, dziewczyna będzie doskonaliła swoje umiejętności, będzie coraz silniejsza, sprawniejsza, coraz bardziej podobna do panny Croft, którą pamiętamy z wcześniejszych części. Wszelkich zmian w naszej postaci, a także kombinowania ze znalezionymi przedmiotami dokonamy w obozach, które bohaterka założy w różnych rejonach wyspy. Dzięki nim unikniemy też żmudnego chodzenia tymi samymi ścieżkami po raz enty – w dowolnej chwili przeniesiemy się do wybranej lokacji. System nie nowy, ale sprawdzony i wygodny. Wracając jeszcze do tematu zbierania i łączenia przedmiotów, Tomb Raider nie ma być żadnym symulatorem survivalu, tylko po prostu grą w miarę realistyczną i pozwalającą różnym typom graczy czerpać satysfakcję z tego, co ich kręci.
Celem Lary jest wydostanie się z wyspy, ale – aby tego dokonać – trzeba będzie odkryć jej tajemnicę. Trąca to trochę Lostem, ale jeśli twórcy nie wydłużą sztucznie zabawy, może wyjść z tego coś całkiem fajnego. Z pewnością autorzy, realizując swoje pomysły, nie będą musieli w żaden sposób się hamować. Historyjka ma być ostra i brutalna, bo tytuł tworzony jest z założeniem, że jego odbiorcą będzie dorosły gracz. Miejmy nadzieję, że tak zostanie.
Marcin „yasiu” Serkies
NADZIEJE:
- zachowanie oznaczenia M dla gry;
- rzeczywiste poczucie swobody;
- scenariusz podobny do tego z Losta, tylko mniej rozciągnięty w czasie.
OBAWY:
- niedoskonała fizyka w grze opartej na fizyce może popsuć zabawę;
- za mało znanego Tomb Raidera w nowym Tomb Raiderze może zaszkodzić tytułowi.