autor: Marcin Serkies
DiRT 3 - zapowiedź - Strona 2
Nowy DiRT znów dostarczy ogromnej dawki emocji miłośnikom wirtualnych wyścigów samochodowych. Więcej rajdów, sporo nowości i gymkhana pod okiem Kena Blocka - czy potrzeba czegoś więcej?
Przeczytaj recenzję DiRT 3 - recenzja gry
Duży wkład w odwzorowanie zachowania aut ma Kris Meeke, brytyjski kierowca rajdowy, który dba o to, żeby każdy pojazd prowadził się nie tylko inaczej, ale żeby prowadził się tak jak w rzeczywistości. Z tego, co można zaobserwować w filmie udostępnionym między innymi na stronie gry, Kris ma do dyspozycji mnóstwo samochodów rajdowych, jeździ nimi w rzeczywistości, jeździ nimi w grze i doradza, jak to ma wyglądać, żeby było dobrze. Meeke nie jest jedynym kierowcą pracującym nad tym tytułem. Ekipie towarzyszą jeszcze Travis Pastrana i Ken Block. Ten ostatni jest głównym nazwiskiem mającym promować grę, co ma szczególny związek z gymkhaną.
Zanim przejdziemy do tej nowości, warto wspomnieć o jednym z najważniejszych elementów każdej ścigałki, czyli samochodach. Z wywiadu z twórcami wynika, że z licencjonowanych aut znajdziemy w grze Forda Fiestę WRC z 2011 roku oraz tegorocznego Forda Focusa i Citroena C-4. Rzecz jasna na tym stajnia się nie kończy. Będziemy mieli możliwość pojeździć ponad pięćdziesięcioma wozami z różnych klas i z różnych czasów, bo starszych modeli samochodów rajdowych autorzy też nam nie poskąpią.
Jeśli chodzi o kwestie czysto techniczne, to popracowano nad poziomem trudności, tak żeby każdemu było łatwiej dopasować go do swoich potrzeb. Również w tej edycji będziemy mieli możliwość skorzystania z opcji przewinięcia kilkunastu sekund rajdu, celem np. ponownego wejścia w trudny zakręt, tym razem bez wykręcenia bączka. Przeciwnicy tego rozwiązania nie muszą się martwić, nie ma przymusu korzystania z niego, więc jeśli chcą być hardkorowcami, nic nie stoi na przeszkodzie. Flashbacki to bardziej ukłon w stronę graczy, którzy nie lubią się zbytnio frustrować powtarzaniem tego samego fragmentu naście razy lub więcej. Kolejnym elementem, którego nie zabraknie, będzie malowanie i ozdabianie samochodów. Większość graczy ma w sobie coś ze zbieracza i odblokowywanie nowych upiększeń pasuje prawie każdemu. Przebudowie – w stosunku do poprzedniej części – ulegnie główne menu. Tym razem przejście do kolejnego wyścigu powinno przebiegać szybko i sprawnie. Niewątpliwie ma to związek z narzekaniami fanów na fabularyzowane animowane menu z poprzedniej części.

Wracając do wałkowania tych samych fragmentów, pojawia się wspomniany już tryb gymkhana. Zamiast tłumaczenia, co to jest, polecam wpisanie w YouTube hasła gymkhana, najlepiej razem z imieniem i nazwiskiem – Ken Block. Ten gość pokaże Wam, o co w tym tak naprawdę chodzi, a auto, którym wyczynia swoje ewolucje, oczywiście znajdzie się w grze. Dla graczy tryb ten może być szczególnie atrakcyjny z kilku powodów. Po pierwsze – wymaga niesamowitych umiejętności, skupienia i znajomości terenu. Dopiero pełne opanowanie toru i prowadzonego auta pozwala na osiąganie jako takich sukcesów. Po drugie – tryb gymkhana nie zostanie pozostawiony sam sobie, autorzy szykują aplikację na Facebooka, iPhone, iPada i pewnie na jeszcze kilka platform. Aplikacje te, połączone z efektownością tego trybu i możliwościami społecznościowymi, mogą stać się początkiem całkiem nowej platformy rozrywki. Czekam na to z niecierpliwością. Jeśli jeszcze Codemasters zrobi ukłon w stronę budowniczych i udostępni edytor tras do gymkhany, możemy spodziewać się swoistej samochodowej odmiany Trials – znanej produkcji dla masochistów.
Gry, jak wspomniałem, należy wyglądać w przyszłym roku, kilka źródeł w Internecie mówi, że może to być maj. Już wtedy wcielimy się w kierowcę rajdowego i zabrudzimy swoje auto, pokonując kolejne odcinki specjalne w nowej, jeszcze lepszej, oprawie. Nigdy nie ufam do końca zapewnieniom autorów, dopóki ich dzieła nie zobaczę, ale trzymam kciuki, żeby tym razem spełnili pokładane w nich nadzieje. W tej chwili wiadomo o wersji na PC, Xboksa 360 i PlayStation 3. Nie zdziwię się, jeśli tym razem zabraknie portu na handheldy, gdyż ten nie został przyjęty tak ciepło jak wersja gry na duże maszyny.
Marcin „yasiu” Serkies