autor: Grzegorz Bobrek
Darkspore - Już graliśmy! - gamescom 2010 - Strona 2
Darkspore to próba Electronic Arts na odnalezienie się w gatunku hack’n’slash. Czy dziwaczne maszkarony są w stanie zagrozić konkurencji? Oto nasze wrażenia z prezentacji na targach gamescom 2010.
Przeczytaj recenzję Darkspore - recenzja gry
Po krótkim wstępie nasza czteroosobowa ekipa wylądowała na powierzchni lodowej planety. Postawiono przed nami proste zadanie: rozbicie zmieniających pogodę turbin oraz pokonanie bossa. Przy starciu z pierwszą napotkaną zgrają przeciwników nasunęło mi się silne skojarzenie z grą Torchlight. Tutaj także mamy charakterystyczny, kreskówkowy styl graficzny, pełen krągłych kształtów i pastelowych barw. Podobnie ma się sprawa z płynnością ruchów, animacją i prowadzeniem bohaterów. Sama walka zaś to esencja gatunku hack’n’slash – nieszczęsne potworki od mocniejszych uderzeń eksplodują krwawą chmurą, efekty umiejętności przetaczają się falą po ziemi, loot komicznie wyskakuje z trupów. Wszystko to w stabilnej liczbie klatek i w solidnej oprawie wizualnej.
Rozgrywka wymaga ścisłej współpracy między graczami. Oddalenie się od towarzyszy nie jest zbyt rozsądne i grozi szybką śmiercią. Za to trzymanie się w grupie i wspieranie nawzajem umiejętnościami przynosi efekty. Sprawnie przebiliśmy się przez zastępy dziwacznych straszydeł i po przejściu przez teleport stanęliśmy naprzeciwko bossa – monstrualnego ognistego żywiołaka. Potyczka obejmowała pokonywanie wspierających go robali i omijanie miotanych przez niego pocisków. Niby nic specjalnego, ale konieczność ciągłego adaptowania się do nowych warunków walki (poprzez zmianę prowadzonego potwora) pozytywnie wpłynęła na wrażenia z ostatniego boju. Po ubiciu bestii pozostała najprzyjemniejsza część misji czyli odbiór ciężko zapracowanej nagrody.

W tym momencie Darkspore stawia przed graczem wybór jednego z kilku proponowanych artefaktów. Jeśli żaden z nich nie przypadnie nam do gustu, istnieje jeszcze opcja hazardu – można natychmiast podejść do drugiej misji z rzędu. Podjęcie się takiego wyzwania wiąże się z szansą na zdobycie znacznie potężniejszego ekwipunku, ale także ze sporym ryzykiem. Śmierć oznacza bowiem utratę nagrody za wykonanie pierwszego zadania.
Krótki fragment rozgrywki nie rzucił żadnego światła na wątek fabularny. Możemy przypuszczać, że w przypadku gry dla czterech osób nie będzie on specjalnie uwypuklony. Na pierwszym planie znajdzie się radosne pakowanie kolekcji potworów, zbieranie kilogramów porzuconych kosztowności oraz czysta, przyjemna sieczka.
Reasumując, Darkspore zapowiada się na sympatyczny, choć z pewnością niezbyt oryginalny produkt z gatunku hack’n’slash. Najważniejsze elementy wykonane są solidnie, a kilka ciekawych rozwiązań urozmaica rozgrywkę. Pytanie tylko, czy stawiając na zabawę sieciową, gra jest w stanie konkurować chociażby z podobnymi w klimacie produkcjami MMORPG. Otrzymamy wciągający i grywalny produkt, ale czy odniesie on wielki sukces? Nie sądzę.
Grzegorz „Gambrinus” Bobrek