autor: Maciej Jałowiec
Mortal Kombat - gamescom 2010 - Strona 2
Wygląda na to, że marzenia się spełniają. Prezentacja Mortal Kombat na targach gamescom 2010 udowadnia, że wcześniejsze zapewnienia o powrocie do korzeni to nie pusty slogan reklamowy, a najważniejsza dla NetherRealm kwestia dotycząca ich dzieła.
Przeczytaj recenzję Mortal Kombat - recenzja gry
W momencie gdy pasek zapełniony jest w całości, włącza się tzw. X-Ray. Dzięki niemu możemy wykonać wyjątkowo potężne kombo, które jest w stanie odebrać nawet 60% energii przeciwnika. Towarzyszy temu znana z opublikowanych już materiałów animacja, pokazująca pękanie kości oponenta. Wygląda to iście makabrycznie i bardzo dobrze wpasowuje się w brutalny klimat gry. Z prezentacji wynikało, że pasek można ładować, blokując ciosy i otrzymując obrażenia, ale w tej kwestii może się jeszcze coś zmienić. Koniec końców to Mileena zebrała baty, dzięki czemu mieliśmy okazję zobaczyć fatality w wykonaniu Cyraxa. Cyborg podszedł do przeciwniczki i pociął ją swoimi ostrzami. Gdy członki Mileeny jeszcze jakoś trzymały się razem, Cyrax jednym celnym kopniakiem sprawił, że kobieta dosłownie rozpadła się na kawałki.
Ostatnia walka toczona była przez czterech zawodników: Johnny`ego Cage`a i Nightwolfa przeciwko Kungowi Lao i Kitanie. Tryb 2 vs 2, wbrew swojej nazwie, nie pozwala na pojawienie się czterech wojowników na arenie jednocześnie. Cały czas walczą tylko dwie osoby, lecz można się między nimi przełączać. W momencie gdy stwierdzamy, że pora zmienić taktykę, a do tego potrzebne nam są nieco inne zdolności, wycofujemy się, wprowadzamy do walki drugiego zawodnika i kontynuujemy starcie. Co ciekawe, wejście wojownika może być od razu połączone z ciosem, co dodatkowo wzbogaca wachlarz dostępnych ruchów. Każdy z czterech uczestników ma swój własny wskaźnik energii, lecz pasek odpowiadający za ulepszenia, Combo Breakery i X-Ray jest taki sam dla wojowników w obrębie jednej pary. To starcie zakończył Johnny Cage. Jego fatality sprowadzało się do kilku czynności – urwania głowy pokonanemu tzw. uppercutem, oderwania tułowia od nóg i triumfalnego uniesienia na dłoni wspomnianego wyżej łba. Wszystko to oczywiście obficie podlane krwią. Na zakończenie prowadzący pokazał filmik złożony ze scen prezentujących wykończenia pozostałych bohaterów Mortal Kombat, m. in. Sectora, Reptile’a i Kunga Lao. Nie ma takich słów, które w pełni oddałyby niesamowitość tej krwawej jatki. Zapewniam jednak, że twórcy znaleźli wprost niewiarygodne zastosowania dla najbardziej charakterystycznych broni tych postaci – rakiet samonaprowadzających, jadu i kapelusza z rondem ostrym jak piła. Dowiedzieliśmy się również, że na telewizorach 3D wszystkie fatalities będą wyglądać jeszcze lepiej.
Mortal Kombat nie ma żadnego związku z jakimkolwiek kinowym lub serialowym obrazem stworzonym w oparciu o tę samą markę. Wciąż trwają prace nad trybami gry dla pojedynczego użytkownika i stroną fabularną produktu, dlatego ciężko tu cokolwiek określić jako pewnik. Nie wiadomo również, czy w grze pojawią się takie zakończenia walk jak przemiany w zwierzęta (animality) czy odmładzanie wroga (babality). Zresztą, nawet gdyby ich zabrakło, Mortal Kombat najprawdopodobniej spełni oczekiwania fanów pierwszych trzech odsłon serii. Premiera odbędzie się wiosną 2011 roku.
Maciej „Sandro” Jałowiec