Homefront - zapowiedź - Strona 2
w 2027 roku Korea Północna zaatakuje Stany Zjednoczone w Homefront, nowej grze twórców Frontlines. Czy warto czekać na ten tytuł?
Przeczytaj recenzję Homefront - recenzja gry
Homefront z jednej strony ma zapewnić graczom wszystko to, co dobrze znają i lubią: pełne detali, znajome otoczenie, zmienione przez wojenną zawieruchę; szybką, chaotyczną akcję, przerywaną momentami spokoju i odpoczynku; inteligentnych przeciwników, wymuszających ciągłą zmianę taktyki; towarzyszących graczowi kompanów, sterowanych przez AI; broń i gadżety znane współczesnym żołnierzom w połączeniu z garstką rzeczy mogących pojawić się w normalnym użyciu w ciągu najbliższych 20 lat. Z drugiej zaś strony wszystko to ma być spowite tym wyjątkowym klimatem bycia zaszczutym na własnym podwórku i wywołać w graczu złość na agresora oraz zaangażować go emocjonalnie w to, co się dzieje na ekranie. Posłużą temu trzy mechanizmy (choć może to za dużo powiedziane, lepiej będzie – elementy rozgrywki), które bardzo ładnie nazywają się po angielsku, dlatego pozwolę sobie ich nazw nie tłumaczyć. Pierwszy określany jest przez autorów mianem „familiar becomes alien”. Chodzi tu o wspomniane już zwykłe, codzienne rzeczy, miejsca i sytuacje wypaczone przez niezwykłość dziejących się wokół wydarzeń. Supermarket otoczony zasiekami, zniszczony dom najlepszego kolegi, poczciwy karabin M16 z „doklejoną” supernowoczesną lunetą. Tego typu sprawy. Drugi element to pojawiające się podczas zabawy momenty nazwane „why we fight moments”. Zanim przyjdzie nam wystrzelać nadciągające tabuny skośnookich popleczników kolejnego Kima, będziemy uczestniczyć w sielskich i swojskich scenkach: farmer doi krowę, matka karmi dziecko, chłopaki z oddziału (choć należy przypomnieć – nie jesteśmy w grze żołnierzem, gramy cywilem, który w obliczu kryzysu wraz z grupką podobnych mu osób próbuje ocalić ojczyznę) wymieniają się dowcipami z właścicielem domu, który poczęstował ich szklaną wody. Takie obrazki mają wywołać w graczu większą złość na przeciwników i chęć wykonania zadania za wszelką cenę. I coś czuję, że wywołają – wszyscy oglądający demo na tegorocznych targach E3 zgodnie twierdzą, że kontrast między momentami wyciszenia i rozrywającą bębenki w uszach akcją jest niesamowity.

Ostatnim ze wspomnianych wyżej trzech „mechanizmów” jest ten nazywający się ładnie „drama engine”, a będący niczym więcej jak sprytną maszyną modyfikującą oskryptowane wydarzenia w zależności od poczynań gracza. Homefront ma bowiem iść ścieżką ostatnio wyraźnie poszerzoną przez Infinity Ward – w grze znajdzie się intensywna, filmowa kampania wypełniona wyreżyserowanymi momentami. Dzięki „silnikowi dramatu” wszystko ma wyglądać nieco naturalniej. Przykładowo – podczas intensywnej ulicznej walki z koreańskimi oddziałami pojawia się ciężarówka. Zanim jednak zdąży się zatrzymać, gdzieś z boku nadlatuje pocisk i pojazd wylatuje w powietrze w kuli ognia. Płonący wrak kieruje się w naszą stronę i jesteśmy zmuszeni odskoczyć na bok, by nas nie trafił. I teraz tak: mniej więcej w tym momencie zawsze pojawi się owa ciężarówka i zawsze wyleci w powietrze. Jednak kierunek eksplozji i lotu płonącego wraku będzie zależeć od miejsca, w którym my się znajdujemy. Czyli – zawsze trzeba będzie ominąć ciężarówkę, ale za każdym razem w nieco inny sposób. Przy okazji autorzy zdradzili, że na poziomach nie będzie umieszczonych niewidzialnych linii, po przekroczeniu których uruchomi się dany skrypt. Wszystko ma dziać się płynnie i naturalnie, gwarantując lekkie zróżnicowanie podczas każdej kolejnej przeprawy przez kampanię. Oczywiście gra musi się okazać na tyle dobra, by chciało się ją przejść jeszcze raz i sprawdzić, czy ów „drama engine” jest faktycznie czymś więcej niż tylko elegancką nazwą dla systemu skryptów.
Na koniec dwa słowa o rzeczy bardzo ważnej dla każdego nowoczesnego FPS-a. Multiplayer. W końcu twórcy gry mają już na koncie niezłe pod tym względem Frontlines, więc mamy prawo oczekiwać czegoś przynajmniej dobrego. Niestety – na razie nic nie wiadomo, prócz trzech rzeczy. Tryb dla wielu graczy będzie obecny, autorzy nie przewidują kooperacji w kampanii, ale za to obiecują istnienie dedykowanych serwerów. Czegoś więcej powinniśmy dowiedzieć się późnym latem. Zaś na razie zapamiętajcie – ta napędzana silnie zmodyfikowaną trzecią edycją Unreal Engine gra pojawi się na początku przyszłego roku na PlayStation 3 i Xboksie 360. Pecetowa wersja również zawita na sklepowe półki, niestety, przyjdzie nam poczekać na nią ciut dłużej.
Filip „fsm” Grabski
NADZIEJE:
- dobry wyjściowy pomysł,
- intensywnej i filmowej akcji nigdy za wiele!
OBAWY:
- Homefront nie posiada wyraźnego „czegoś” sprawiającego, że będzie się wyróżniać.