autor: Radosław Grabowski
Medal of Honor - Już graliśmy! - Multiplayer - Strona 3
Skorzystaliśmy z zaproszenia firmy Electronic Arts i wybraliśmy się do Los Angeles, by sprawdzić w akcji multiplayerowy komponent gry Medal of Honor. Oto nasze wrażenia.
Przeczytaj recenzję Medal of Honor - recenzja gry
Wracając jeszcze do broni, to oko cieszą pewne detale z nią związane. Otóż – o ile Amerykanie wykorzystują w walce zabawki, wyglądające nienagannie i emanujące nowoczesną techniką, to w przypadku mudżahedinów sprawa wygląda zupełnie inaczej. Ich broń nosi wyraźne ślady zużycia, a dodatkowe akcesoria przymocowane są do niej chociażby przy pomocy taśmy izolacyjnej. Co ciekawe, w konkretnych miejscach wybranych map można posłużyć się pojazdami. Zatem, szturmując jedno ze wzgórz w trybie Combat Mission, mogłem zapakować się wraz z kompanami do transportera M2 Bradley i przy jego pomocy przełamać nieprzyjacielską linię obrony. Pojazd poruszał się wprawdzie ślamazarnie (dużo wolniej niż w Battlefieldach), ale i tak okazał się bardzo użyteczny.
Medal of Honor pozwala pobawić się w multiplayerze maksymalnie 24 graczom. Tak jak w Bad Company 2 dostępne będą serwery dedykowane. Jeśli chodzi o warte uwagi nowości, to pojawił się tryb obserwatora (Spectator Mode). Niestety wiąże się z nim pewna kuriozalna niedogodność. Mianowicie, dołączając do gry jako obserwator, zajmujemy na serwerze miejsce tak, jak ktoś aktywnie uczestniczący w walce. Wielka szkoda, że DICE nie zamierza nic z tym problemem zrobić nawet w pełnej wersji – tak przynajmniej twierdził Patrick Liu, który reprezentował deweloperów w trakcie pokazu. Nieco denerwujące okazało się również rozwiązanie dotyczące respawnu. Otóż po śmierci można było jedynie wybrać, czy chcemy odrodzić się w „bezpiecznym” miejscu na tyłach, czy też przy losowym towarzyszu w samym środku akcji. Pewnikiem nie tylko ja życzyłbym sobie opcji wyboru konkretnego gracza, przy którym następuje respawn.

W temacie grafiki multiplayerowy komponent Medal of Honor nie odbiega zbytnio od wysokiej jakości rodem z BFBC2. Otoczenie jest bogate w detale i zróżnicowane, modele postaci wykonano i zaanimowano przyjemnie dla oka, a efekty specjalne uczyniono należycie widowiskowymi. Jednakże jeśli chodzi o fizykę świata gry, to nie mamy tu już do czynienia z wszechobecną destrukcją środowiska. Zniszczyć można jedynie wybrane elementy otoczenia (powalić płotek, ukruszyć murek etc.), ale o równaniu z ziemią całych budynków nie ma mowy. Ba, jeśli twórcy tak nie założyli, przygotowując mapę, to przykładowo nie da się nawet przebić przez wątłe drzwi afgańskiej lepianki. Ograniczenia te powinny jednak zaowocować zwiększeniem wydajności gry na słabszych konfiguracjach sprzętowych. W pokazanej w Los Angeles wersji na optymalizację nie można było co prawda narzekać, aczkolwiek deweloperzy nie chcieli zdradzić, jaki hardware był zainstalowany w udostępnionych w ramach prezentacji komputerach.
Na możliwość zagrania w pełną wersję multiplayera z Medal of Honor musimy poczekać do października bieżącego roku. Oprócz opisanych opcji Combat Mission i Team Assault znajdą się w niej jeszcze dwa tryby oraz ponad osiem zróżnicowanych map. Co ciekawe, niebawem sami będziecie mogli przetestować te same aspekty zabawy wieloosobowej, z którymi ja miałem okazję się już zapoznać. Firma Electronic Arts zaplanowała bowiem beta-testy na wszystkich trzech platformach docelowych (PC, Xbox 360 i PlayStation 3). Wszystko startuje dokładnie 21 czerwca – aby móc uczestniczyć w testach gry, trzeba przedpremierowo zamówić MoH w jednym ze sklepów, biorących udział w promocji. Co ciekawe, jeśli jesteście posiadaczami Bad Company 2 i wpisaliście dołączony do gry kod VIP, to dostęp do bety otrzymacie już jutro. Do zobaczenia na polu bitwy!
Radosław „eLKaeR” Grabowski