Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 16 czerwca 2010, 07:43

autor: Radosław Grabowski

Medal of Honor - Już graliśmy! - Multiplayer - Strona 2

Skorzystaliśmy z zaproszenia firmy Electronic Arts i wybraliśmy się do Los Angeles, by sprawdzić w akcji multiplayerowy komponent gry Medal of Honor. Oto nasze wrażenia.

Przeczytaj recenzję Medal of Honor - recenzja gry

Ponieważ najnowszy Medal of Honor ma przybliżyć graczom temat współczesnych działań wojennych w Afganistanie, w multiplayerze są dwie oczywiste strony konfliktu. Można grać po stronie amerykańskiej (są tu formacje Rangers, Marines etc.) lub wcielić się w mudżahedina (np. Taliba lub islamskiego bojownika z Czeczenii). Podobnie jak w Battlefieldzie 1943 do dyspozycji mamy trzy klasy postaci. Rifleman to typowy żołnierz z terkoczącym karabinem i paroma granatami za pasem, podczas gdy Spec Ops ma na podorędziu pistolet maszynowy z tłumikiem i strzelbę, a Sniper jest klasycznym strzelcem wyborowym. W trakcie mojej multiplayerowej przygody z Medal of Honor, grające ze mną towarzystwo najczęściej wybierało tę pierwszą klasę i wyposażało ją w PKM, zabójczo skuteczny na dowolnym dystansie (sic!) – odrzut był praktycznie niewyczuwalny. Jako Spec Ops każdy powalczył chyba tylko z przyzwoitości, gdyż klasa ta okazała się po prostu za słaba nie tylko w konfrontacji z potężnym Riflemanem, ale nawet ze Sniperem. Z tym ostatnim było także trochę kłopotów – głównie z uwagi na za bardzo trzęsący się widok przy korzystaniu z celownika optycznego. Ekipa DICE musi uwzględnić to wszystko podczas prac nad balansem.

Klimat wojny w Afganistanie starają się oddać mapy. Grając w trybie Combat Mission, trafiłem do rozległej skalistej doliny, usianej tu i ówdzie lichymi domostwami. Skąpa roślinność i wszechobecny kurz jeszcze potęgowały wrażenie przebywania gdzieś pośrodku niczego. Z kolei na potrzeby opcji Team Assault deweloperzy przygotowali zrujnowany w wyniku militarnych działań kwartał, znajdujący się na obszarze Kabulu. Pełno tu było zdewastowanych budynków, które razem tworzyły prawdziwy labirynt. Atmosferę wojennego zniszczenia podkręcały widoczne gdzieś w oddali dymiące ruiny, unoszone przez wiatr przeróżne śmieci oraz zastosowany szaro-zielonkawy filtr graficzny.

Za chwilę nadejdzie wsparcie z powietrza.

Wracając jednak do klas, należy jeszcze zaznaczyć, że każdą z nich możemy ulepszać, podobnie jak w ostatnim Battlefieldzie. Zatem za zbierane na polu bitwy punkty awansujemy na kolejne poziomy doświadczenia. Wiąże się z tym zresztą wiele ciekawych bonusów. Najpierw jednak jeszcze nieco o samych punktach, gdyż zbiera się je znacznie szybciej niż w poprzedniej grze autorstwa DICE. Na pierwszy rzut oka system jest bliźniaczo podobny do tego z Bad Company 2. Przy bliższym poznaniu okazuje się jednak, że deweloperzy wprowadzili teraz dodatkowe nagrody za wykonanie kilku akcji pod rząd (np. zabicie trzech wrogów i uchronienie tym samym przyciśniętych do muru kompanów). Wszystko po to, aby zdynamizować zabawę i dostosować ją do nowej opcji, w założeniach przypominającej killstreaki z Modern Warfare. Otóż za zebranie odpowiedniej liczby punktów bez respawnowania się w międzyczasie odblokowuje się wsparcie defensywne lub ofensywne. Tym pierwszym może być sterowany przez komputer UAV, zaznaczający przez krótki czas na mapie pozycje oponentów. Ci dla równowagi są jednak w stanie taką bezzałogową maszynę zestrzelić. Z kolei wsparciem ofensywnym jest przykładowo atak moździerzowy, naprowadzany na cel przy pomocy specjalnego wskaźnika laserowego. W ferworze walki akcje te, zarówno defensywne, jak i ofensywne, niejednokrotnie ratowały życie mnie lub moim towarzyszom broni.

Z awansowaniem na wyższe poziomy doświadczenia wiążą się jeszcze dwa aspekty. Po pierwsze odblokowuje się w ten sposób nowe rodzaje broni oraz akcesoria do nich. Każdą giwerę da się bowiem modyfikować w oparciu o trzy sloty – umieszczamy w nich przyrządy celownicze, lufę i magazynek. Klasyczna muszka i szczerbinka, a może nowomodny red dot? Z tłumikiem czy bez? Mniej amunicji zadającej większe obrażenia albo też pojemniejszy magazynek standardowych naboi? Właśnie na takie pytania trzeba sobie odpowiadać w Medal of Honor. Ponadto levelowanie postaci powoduje zmianę jej wyglądu. Gdy przestaniemy być żółtodziobem i osiągniemy poziom godny sił specjalnych, wówczas będziemy mogli nawet zapuścić brodę niczym ścisła żołnierska elita, określana przez twórców gry jako Tier 1. Póki co DICE nie planuje wprowadzenia opcji personalizowania zarostu, czyli np. wyboru jego długości czy koloru. Jednakże, biorąc pod uwagę obecność postaci z brodami na zdecydowanej większości materiałów promujących MoH, nie należy wykluczać takiego rozwiązania.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?