autor: Łukasz Kendryna
Władca Pierścieni: Wojna na Północy - zapowiedź - Strona 2
Po długim okresie dominacji firmy Electronic Arts w temacie Władcy Pierścieni, za gry opowiadające o losach cennej błyskotki zabiera się Warner Bros. I od razu uderza z grubej rury, serwując najbrutalniejszy produkt z tego uniwersum.
Przeczytaj recenzję Krwawa jatka w Śródziemiu - recenzja gry Władca Pierścieni: Wojna na Północy
Jak sam tytuł wskazuje, akcja osadzona zostanie w północnej części Śródziemia. Dla zaznajomionych z Hobbitem nie będzie niespodzianką, że wybierzemy się w podróż po Mrocznej Puszczy. Jak sami twórcy podkreślają, zarówno w filmie Petera Jacksona, jak i w trylogii Tolkiena miejsce to nie zostało w pełni przedstawione. W ten sposób osoby stojące za wyglądem i projektami lokacji otrzymują sporą swobodę artystyczną, dającą duże pole do popisu. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że staną na wysokości zadania i zaprojektują świat równie sugestywny, jak ten z filmu. Według ujawnionych faktów, puszcza ma być główną i najczęściej eksplorowaną lokacją. Jej wykonanie musi zatem stać na najwyższym poziomie.
Poza miejscem akcji poznaliśmy również jej czas. Wydarzenia z gry potoczą się równolegle do tych znanych z książki. Ponadto kilkakrotnie przyjdzie nam spotkać na swej drodze bohaterów niezależnych, znanych zarówno z papierowego pierwowzoru, jak i z filmu. Rozmowy z NPC-ami będą odbywać się na podobnej zasadzie jak te w produkcjach BioWare (Mass Effect). Opcje dialogowe pokażą się w formie koła, a ich wybór powinien być łatwy i intuicyjny. Twórcy zapowiedzieli jednak, że rozmowy pozbawione zostaną konieczności dokonywania wyborów moralnych. Ich brak usprawiedliwiono czarno-białym charakterem uniwersum.

Pomimo wielu typowych dla RPG elementów War in the North ma odróżniać się od pozostałych tytułów na rynku. Pomóc ma mu w tym trzyosobowy co-op oraz rozbudowane funkcje online. To właśnie one stanowić będą o sile tytułu, pozwalając graczom na interaktywną przygodę w minibraterstwie.
Aby rozgrywka online nie przysparzała więcej trudności niż przyjemności, w grze znajdzie się szereg przydatnych funkcji. Jedną z nich będzie zabawa w trybie drop-in/drop-out, umożliwiająca płynne przyjmowanie i odsyłanie graczy, bez konieczności przerywania rozrywki. Ponadto do gry trafi mechanizm dobierający odpowiednich kompanów, znajdujących się na podobnym poziomie doświadczenia, oraz opcje interakcji (np. wymiana zdobytych przedmiotów). W przypadku gry bez udziału żywych towarzyszy pozostali członkowie drużyny będą sterowani przez komputer.
Biorąc pod uwagę strukturę rozgrywki i jej charakter, współpraca pomiędzy współtowarzyszami ma być kluczowa w odnoszeniu zwycięstw. Trzej członkowie drużyny i szereg dostępnych umiejętności pozwolą na zsynchronizowane, przemyślane ataki. Decydując się na chaotyczną walkę bez wcześniej zaplanowanej strategii, skażemy całą wyprawę na niepowodzenie. W trakcie potyczek nieudane zagranie w skrajnych przypadkach może doprowadzić nawet do utraty głowy. Przeciwnicy będą bowiem okrutni i bezwzględni, rozczłonkowując herosów na oczach gracza.
War in the North to pierwsze tak duże i ambitne działo Snowblind Studios. Pozostaje mieć nadzieję, że uda mu się sprostać zadaniu, a my, gracze, doczekamy się dojrzałego RPG w świecie stworzonym przez Tolkiena. Premiera gry przewidziana jest na 2011 rok, zatem jej twórcy mają jeszcze sporo czasu, by dostarczyć dopracowany i przyjemny w odbiorze produkt.
Łukasz „Crash” Kendryna
NADZIEJE:
- dojrzałe i brutalne cRPG w uniwersum stworzonym przez Tolkiena;
- przyjazna rozgrywka, zarówno dla pojedynczego gracza, jak i w trakcie zabawy z innymi osobami.
OBAWY:
- niedoświadczone studio nie podoła ambitnemu zadaniu;
- rozgrywka online sprawi, że gra w pojedynkę nie będzie tak atrakcyjna.