autor: Radosław Grabowski
Prince of Persia: Zapomniane Piaski - już graliśmy! - Strona 2
Jeśli skończyliście piaskową trylogię i chcecie więcej, to Zapomniane Piaski będą dla Was świetną rozrywką. Przekonaliśmy się o tym grając w przedpremierową wersję najnowszych przygód Księcia Persji w paryskiej siedzibie Ubisoftu.
Przeczytaj recenzję Prince of Persia: Zapomniane Piaski - recenzja gry
W praktyce trzeba wykazać się nie lada zręcznością, bowiem w Zapomnianych Piaskach sekcje platformówkowe wymagają błyskawicznego łączenia wszystkich akrobatycznych zdolności bohatera w skomplikowane kombinacje. Przykładowo: najpierw wbiegamy po pionowej powierzchni przy użyciu prawego triggera, odbijamy się od niej, wciskając A i w ułamku sekundy przytrzymujemy lewy spust, by stworzyć drążek do huśtania się z tryskającej w pobliżu wody, a z niego z kolei przeskakujemy na kolejną ścianę, po czym wspinamy się po wystających z niej cegłach. Ten opis przedstawia i tak wyjątkowo łatwy do przejścia ciąg zdarzeń – zazwyczaj sekwencje ruchów są o wiele bardziej rozbudowane i wymagają opanowania schematu sterowania na takim poziomie jak w Mirror’s Edge. Ujmując rzecz krótko – stopień trudności jest wysoki. I bardzo dobrze, gdyż w Prince of Persia z 2008 roku było zdecydowanie za łatwo, również z uwagi na ratującą nas z każdej opresji Elikę. Zamiast niej mamy ponownie za pazuchą Piaski Czasu, dzięki którym jesteśmy w stanie cofnąć bieg wydarzeń o kilka sekund. Przydaje się to szczególnie, gdy nie wyjdzie nam skok nad rozpadliną czy akrobacja na dużej wysokości. Z mocy przewijania czasu do tyłu możemy skorzystać ograniczoną ilość razy, symbolizowaną przez specjalny wskaźnik. Ten ostatni zapełnia się w trakcie drugiego głównego elementu rozgrywki w Zapomnianych Piaskach, czyli podczas walk z przeciwnikami.

Pod względem ubijania wrogów najnowszy Prince of Persia to de facto dość banalny slasher. Wciskamy przeważnie jeden guzik, czyli X, odpowiedzialny za zadawanie ciosów mieczem. Robienie tego w odpowiednim tempie pozwala na odpalanie prostych combosów. Pod przyciskiem Y mamy kopnięcie, przydatne do przełamywania gardy niektórych wrogów i otwierające ich na standardowe ataki. „Kujawiakiem” można też powalić przeciwnika na ziemię, po czym szybko dobić ostrzem – kamera wykonuje wtedy efektowny najazd. Jeśli walki w Zapomnianych Piaskach byłyby tak kameralne, jak w poprzedniej odsłonie przygód Księcia, to kombinacja miecz+but mogłaby spokojnie wystarczyć. Tym razem na szczęście Ubisoft postawił na większy rozmach, więc w trakcie starć mierzymy się nawet z kilkudziesięcioma oponentami jednocześnie. Właśnie dlatego bohatera wyposażono w cztery dodatkowe umiejętności bojowe, przyporządkowane kierunkom na D-padzie. Miałem możliwość przetestować w akcji trzech z nich.
Pierwszą była trąba powietrzna, zadająca obrażenia wszystkim wrogom wokół – czyni ona spore spustoszenie i najlepiej używać jej w sytuacjach podbramkowych. Kolejna zdolność to wzmocnienie standardowych ciosów mieczem specjalnym liniowym atakiem obszarowym, powodującym wyrastanie spod ziemi zabójczych lodowych kolców. Ostatnia umiejętność była typowo defensywna i tworzyła na ciele Księcia kamienny pancerz. W pełnej wersji gry znajdzie się jeszcze moc ofensywna, bazująca na żywiole ognia. Rzecz jasna każda z tych zdolności wymaga do działania energii, której pasek uzupełnia się poprzez zabijanie kolejnych przeciwników.
W trakcie mojego obcowania z przedpremierową wersją Zapomnianych Piasków udało mi się zaliczyć kilkadziesiąt sekcji, polegających na ubijaniu wrogów. Jednakże żadna z nich nie była wybitnie wymagająca – niestety udostępniona przez Ubisoft wersja gry nie oferowała żadnej konfrontacji z bossem. Na najbardziej pospolitych oponentów wystarczały dwa-trzy cięcia mieczem, natomiast strażników z tarczami „zmiękczałem” najpierw kopniakiem, a potem dokańczałem ostrzem. Nieco trudności sprawiali pojawiający się od czasu do czasu „nekromanci”, potrafiący w ekspresowym tempie wskrzeszać poległych towarzyszy. Takich delikwentów trzeba było likwidować w pierwszej kolejności. Z tego, co miałem okazję sprawdzić, wynika, iż siła wrogów leży przede wszystkim w ich liczebności. Nierzadko trudno dostrzec Księcia pośród otaczających go nieprzyjaciół. Bardzo życzyłbym Wam i sobie, aby mające pojawić się w pełnej wersji starcia z bossami były zdecydowanie trudniejsze od zwykłych walk.