Halo: Reach - przed premierą - Strona 2
Wraz z Halo: Reach poznamy wydarzenia, które zapoczątkowały sagę o Master Chiefie. Czy ostatnia odsłona serii, opracowana przez studio Bungie, okaże się hołdem złożonym wszystkim uczestnikom wojny z Przymierzem?
Przeczytaj recenzję Halo: Reach - recenzja gry
Producenci mają tu oczywiście na myśli fakt, że miejsce akcji nowego Halo będzie się nieustannie zmieniać pod wpływem zmasowanego ataku Przymierza. Niezwykle istotne jest to, że dotąd nie mieliśmy okazji poznać Reach, mimo że odegrała ona bardzo ważną rolę w historii Halo.Planeta zaskoczy nas więc wyglądem – początkowo będzie tętniącym życiem, naturalnym światem, który wykreował własną bogatą kulturę. W późniejszych etapach życie zostanie jednak wyparte przez śmierć, która wcześniej nawiedziła już inne ośrodki ludzkości. Halo: Reach będzie grą mroczną, choć nie zabraknie w niej także elementów znanych z poprzednich odsłon serii. Sama planeta ma być bardzo zróżnicowanym teatrem działań. Ma obfitować nie tylko w otwarte i pełne detali przestrzenie, którymi Bungie chwali się na pierwszych zrzutach ekranowych. W czasie misji będziemy bowiem eksplorować industrialne budowle a także bazy wojskowe, fabryki oraz osiedla kolonistów, którzy zasiedlili Reach ponad 100 lat wcześniej.

Warto odnotować, że bardzo istotnym zabiegiem w przypadku Halo: Reach była chęć ponownego przedstawienia nam kosmitów z Przymierza. Armia obcych, która dla żołnierzy z Noble Team będzie wciąż czymś nowym i nieznanym, objawi się jako straszliwa plaga, nieposiadająca żadnych skrupułów. To wrażenie ma zapewnić ostrzejsza i mroczniejsza stylistyka wrogów oraz niewielkie zabiegi stylistyczne (np. fakt, że obcy mówią w swoim własnym, dziwacznym języku, a nie po angielsku). W grze natkniemy się oczywiście nie tylko na znanych przeciwników – np. Gruntów oraz powracających Elite’ów – ale także na nowych wrogów, w tym groźnych, bo atakujących grupami i nieustannie flankujących Skirmisherów.

Twórcy zapowiadają, że w poszczególnych scenach walki zobaczymy nawet 40 postaci kierowanych przez sztuczną inteligencję oraz 20 pojazdów – dwukrotnie więcej aniżeli w przypadku Halo 3. Ma to zapewnić wrażenie, że tytułowa planeta Reach jest naprawdę celem zmasowanego ataku. Starcia będą oczywiście niezwykle efektowne, choćby dlatego, że u naszego boku walczyć będzie jeszcze pięciu dodatkowych Spartan. Będzie to zarazem jedna z istotniejszych różnic względem poprzednich odsłon, w których w czasie kampanii gracz czuł się osamotniony. Twórcom przyświeca chęć stworzenia gry nieco bardziej realistycznej od efektownych przygód Master Chiefa. Bohaterowie Halo: Reach będą przede wszystkim ludźmi, którzy mają ograniczone możliwości i popełniają błędy. Fakt ten, jak i dynamiczny montaż scen oraz częste zwroty akcji wpłyną jednakże pozytywnie na filmowość produkcji.