Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 12 stycznia 2010, 18:00

autor: Krzysztof Gonciarz

BioShock 2 - test przed premierą - Strona 2

Zaskakujące wybory moralne, badanie przeciwników kamerą i walki z bossami. Takie właśnie atrakcje czekały na nas w kolejnej testowanej przedpremierowo partii etapów drugiego BioShocka.

Przeczytaj recenzję BioShock 2 - recenzja gry

Właśnie, poziom trudności. W pierwszych kilku etapach ginie się często, momentami wydaje się to aż niesprawiedliwe. My – Tatusiek – nie zdajemy się być dużo potężniejsi od przypadkowych szaleńców, którzy pakują się nam na celownik. I tutaj pojawia się motyw znany z pierwszej części, czyli Siostrzyczki, a konkretnie – związane z nimi wybory moralne. Na każdym obszarze znajdujemy kilka tych dziewczynek, a kolejność postępowania jest zawsze taka sama: zabić pilnującego danej dziewczynki Tatuśka, „adoptować”, pomóc jej zebrać Adama ze wskazanych przez nią ciał, po czym odnieść ją do charakterystycznego szybu wentylacyjnego. Tam właśnie stajemy przed dylematem: zabić Siostrzyczkę, zyskując więcej bezcennego Adama albo też uratować ją, godząc się przy tym na mniejszy zysk. Podobnie jak w „jedynce” przejście na Ciemną Stronę dość szybko powoduje, że gra staje się dużo łatwiejsza. Adam funkcjonuje bowiem jako waluta w maszynach, które umożliwiają rozwój statystyk bohatera oraz zakup nowych plazmidów i toników. Poszedłem tą drogą i dość szybko, bo na wysokości piątego etapu, miałem już maksymalnie rozwinięte paski życia oraz Ewy (many). Czuć, że mając tak wiele zmiennych w zasięgu, autorzy dużo uwagi poświęcają poziomowi trudności i początkowa konsternacja okazuje się później nieuzasadniona.

Badania tym razem prowadzimy za pomocą kamery.Tutaj w roli głównej nowy rodzaj Genofaga.

W BioShocku 2 powraca system „badania” przeciwników. W pierwszej części mieliśmy aparat fotograficzny, tym razem dostajemy kamerę. Po odpaleniu nagrywania słyszymy charakterystyczny dźwięk przewijanej taśmy celuloidowej, a naszym zadaniem jest rozprawienie się z zaznaczonym przeciwnikiem z wykorzystaniem jak największej liczby gadżetów. Postawimy mu pułapkę pod nogi (specjalna amunicja do Nitownicy), zaatakują go przechwycone przez nas roboty strażnicze, podpalimy i dorzucimy salwę z shotguna, a nasz wynik będzie wysoki. Widzicie – zabawek jest naprawdę sporo. Badania po raz pierwszy pojawiają się w kontekście trudnego do zabicia przeciwnika, nowego typu „przypakowanego” Genofaga, od którego musimy nauczyć się nowej umiejętności – pchnięcia wiertłem. I to będzie prawdopodobnie jedyny motyw w grze, który faktycznie zmusi nas do prowadzenia badań, reszta jest już naszą wolą. A czy się opłaci? Oczywiście: nowe plazmidy i toniki, zwiększone obrażenia przeciwko poszczególnym typom wrogów i inne śmiercionośne atrakcje to nagroda, obok której nie możemy przejść obojętnie.

Wielkim zaskoczeniem było dla mnie pojawienie się w grze wyboru moralnego innego niż decydowanie o losach Siostrzyczek. Żeby nikomu nie zepsuć zabawy – powiem tylko, że w pewnym momencie gry spotykamy wrogo nastawioną postać, którą po unieszkodliwieniu możemy zabić albo pozostawić przy życiu. Wybrałem tę drugą możliwość i w późniejszej części rozgrywki otrzymałem od tej postaci dość znaczącą pomoc. Tego się nie spodziewałem i trzymam kciuki, że podobnych motywów będzie w grze więcej, a konsekwencje wyborów będą daleko idące.

W pierwszym BioShocku nie było zbyt wielu walk z bossami, tym razem to się zmieni. W ciągu pierwszych pięciu etapów dobre cztery razy musiałem stoczyć ciężką potyczkę z ulepszoną wersją któregoś z typów Genofagów. Nic szczególnie epickiego, ale zawsze to kolejne urozmaicenie. I kolejna motywacja, by korzystać ze wszystkich morderczych zabawek, które zostaną oddane w nasze ręce. Wśród nich warto wspomnieć o „snajperce” strzelającej drewnianymi kołkami – prawie jak w Painkillerze!

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?
Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?

Przed premierą

Podczas gdy wszyscy sugerują ucieczkę, my wracamy do Tarkova, by przeanalizować wysyp informacji na temat tej gry. Informacji wskazujących na produkt imponujący w wielu aspektach, ale i coraz bardziej niszowy, coraz mniej przystępny dla większości graczy.