autor: Szymon Liebert
Aion - testujemy przed premierą - Strona 3
Otwarta beta Aiona to okazja, żeby jeszcze raz przetestować grę sieciową, która budzi spore zainteresowanie. Tym razem wcieliliśmy się w mrocznego Asmodiana.
Przeczytaj recenzję Aion - recenzja gry
Walka nie jest jedynym zajęciem, które zabiera sporo czasu graczom w Aiona. Oprócz niej przygotowano całkiem rozsądnie zapowiadający się system tworzenia przedmiotów. Przede wszystkim każda postać może zbierać materiały. Za zdolność przyswajania minerałów (oprócz magicznego Aetheru) i roślin odpowiada jedna umiejętność, co upraszcza sprawę. Zdobyte dobra nadają się do przetworzenia, przykładowo w miksturki. Przygotowujemy je w głównym mieście Asmodian, czyli w gigantycznej twierdzy Pandaemonium. Oprócz zawodu alchemika można zostać płatnerzem, zbrojmistrzem, krawcem, kucharzem, rzemieślnikiem. Wszystkie możliwości zapowiadają się interesująco i są przydatne (np. już na początku łatwo zrobić niezłe miksturki). Wytwarzanie jest przyjemne (otrzymujemy za nie doświadczenie) i w części zautomatyzowane.

Dodatkiem do wytwarzania różnych produktów jest także modyfikowanie posiadanego sprzętu, zarówno pod względem estetycznym, jak i „merytorycznym”. W tym drugim przypadku używamy kilku rodzajów magicznych kamieni – podstawowe to tzw. Manastones. Możemy także wyciągać ulepszenia z przedmiotów (niszcząc je) i wkładać je do innych. Proces jest ryzykowny, bo w razie porażki może wpłynąć negatywnie na statystyki broni. Mając na uwadze pamiętne „dopalanie” znane z Lineage II, można przypuszczać, że także w Aionie zmiana mocy przedmiotów będzie miała spore znaczenie. Oprócz tego w grze pojawiają się: usługi pocztowe, aukcje, możliwość otwarcia sklepiku, kanały na czacie i niezły system szukania drużyn. Słowem, jest tu wszystko, co powinno znaleźć się we współczesnym solidnym MMORPG.
Czas przejść do kilku kontrowersyjnych elementów Aiona. Od samego początku gry zostaje nakreślony wyraźny schemat. W każdej z lokacji otrzymujemy zestaw kilkudziesięciu zwykłych i fabularnych zadań, które stymulują rozwój postaci. W pierwszej wiosce uczymy się umiejętności i eksterminujemy wszystko, co żyje. Sednem Aiona jest coś, co moglibyśmy nazwać „ukrytym grindem”. Chociaż za questy otrzymujemy doświadczenie, to i tak większą część poziomu nabijamy sami na potworach. Przeciętne zlecenie skupia się na ubiciu określonej ilości przeciwników (najczęściej są to Bogu ducha winne lokalne zwierzęta), znalezieniu przedmiotów czy porozmawianiu, z kim trzeba. Takie podejście na pewno znuży część graczy, bo wchodząc do kolejnego obozowiska, musimy nastawić się na następną porcję podobnych misji.