autor: Radosław Grabowski
Star Trek Online - pierwsze spojrzenie - Strona 2
Uniwersum Star Trek nie miało dotąd szczęścia do wielu dobrych gier. Chlubnym wyjątkiem powinna być nadchodząca produkcja z gatunku MMO, przygotowywana przez Cryptic Studios.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Prezentacja Star Trek Online, w której brałem udział, skupiła się na dwóch głównych kwestiach. Na początku miałem okazję dokładnie przyjrzeć się mechanice podróżowania w przestrzeni kosmicznej. Gdy używamy napędu impulsowego naszego statku, widzimy wokół imponująco wyglądające planety, pasy asteroid, mgławice, gwiazdy etc. Możemy dowolnie manipulować kamerą wokół maszyny, aby przekonać się, jak niewielką jednostką w istocie sterujemy, jeśli porównać ją z okolicznymi ciałami niebieskimi. Krótko mówiąc: ogrom galaktyki jest namacalny. Lecąc na impulsowej, możemy też uczestniczyć w walce. Każda klasa statku kosmicznego dysponuje inną siłą ognia, mierzoną przede wszystkim ilością fazerów i wyrzutni torped. Poszczególne systemy obrony mają inne pole ostrzału, więc konfigurując uzbrojenie, dobrze jest zadbać o to, aby mieć możliwość prowadzenia ataku, nawet jeśli przeciwnik siedzi nam na ogonie. Niezwykle istotną kwestią w trakcie walki jest umiejętne zarządzanie energią statku. W zależności od potrzeb można skierować więcej mocy do osłon, ale trzeba liczyć się wtedy z redukcją siły ognia i prędkości lotu. Na prezentacji widać było ponadto, że jeśli znajdziemy się zbyt blisko zniszczonego właśnie nieprzyjacielskiego statku, to sami możemy zdrowo oberwać w wyniku eksplozji. To samo dotyczy zresztą wrogów, o czym zawsze warto pamiętać, jeśli walczy się z grupą jednostek, poruszających się w ciasnym szyku.
Dłuższe kosmiczne dystanse pokonuje się w świecie gry dzięki typowemu startrekowemu napędowi warp. Po przejściu w prędkość nadświetlną widok wokół naszego statku ulega zmianie. Pojawia się wtedy schematyczna trójwymiarowa mapa galaktyczna z zaznaczonymi miejscami, do których możemy się udać. Craig Zinkievich z Cryptic Studios określił to mianem trybu astrometrycznego, pokazując przy okazji dwa sposoby podróżowania z prędkością warp. Można więc nawigować samodzielnie lub zaznaczyć miejsce docelowe i zostawić resztę automatycznemu pilotowi. Zawsze trzeba się jednak liczyć z tym, że podróż z punktu A do B musi trochę potrwać. Naturalnie gracz dysponujący statkiem rozwijającym warp 9 dotrze do danego celu szybciej niż lecąca równolegle osoba, zasiadająca na mostku jednostki o prędkości przelotowej warp 7. Przemieszczając się w nadświetlnej, należy mieć się cały czas na baczności, gdyż w przypadku napotkania na drodze jakiegoś przeciwnika następuje automatyczne wyhamowanie do prędkości impulsowej celem stoczenia walki.
Słynny James T. Kirk na pewno nie osiągnąłby tak wiele w Gwiezdnej Flocie, gdyby nie pomoc Spocka, doktora McCoya i paru innych oficerów. Dlatego właśnie Craig Zinkievich, prezentując Star Trek Online, zwrócił szczególną uwagę na towarzyszącą graczowi załogę. Ona również zdobywa doświadczenie i wraz z nim rozwija swoje umiejętności. Gdy latamy statkiem w przestrzeni kosmicznej, pasywne zdolności naszych podkomendnych przydają się chociażby w walce (np. zwiększenie siły rażenia fazerów). Jednak naprawdę użyteczni okazują się oni, gdy przychodzi do kompletowania drużyny, mającej udać się na misję poza statek. Zespół desantowy składa się z kapitana i czterech towarzyszących mu osób. Tymi ostatnimi mogą być zarówno nasi oficerowie pokładowi pod kontrolą sztucznej inteligencji, jak i inni gracze-kapitanowie. Na miejsce akcji dostajemy się przy pomocy charakterystycznego transportera podprzestrzennego. Wówczas włącza się widok znany z wielu innych gier MMO – kontrolowaną przez nas postać obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, a przy krawędziach ekranu pojawiają się rozmaite elementy interfejsu. Jako kapitan mamy do dyspozycji dwa rodzaje broni, czyli ręczny fazer (działający w trybie ogłuszającym lub zabójczym) oraz karabin fazowy. Jeśli naszymi towarzyszami steruje komputer, to istnieje opcja wydawania im rozkazów.