autor: Szymon Liebert
Red Orchestra 2: Bohaterowie Stalingradu - Wrażenia (gamescom 2009) - Strona 2
Czy potrzebujemy jeszcze jednej strzelanki o II wojnie światowej? Firma Tripwire Interactive jest o tym przekonana, przygotowując drugą część gry pt. Red Orchestra.
Twórcy gry podkreślali wielokrotnie, że wiele modyfikacji w drugiej części zostało wprowadzonych w odpowiedzi na prośby samych fanów. Ważną zmianą w porównaniu z pierwowzorem będzie znaczne rozszerzenie możliwości „ruchowych” graczy. Żołnierze staną się jeszcze bardziej prawdziwi i mobilni głównie dzięki dwóm pomysłom. Pierwszym z nich jest system chowania się za elementami otoczenia, czyli motyw święcący dzisiaj prawdziwe triumfy, a drugim pokonywanie przeszkód. Chowając się za kawałkiem muru czy ruin, możemy swobodnie wychylać się w różnych konfiguracjach – z boku, z góry czy z ukosa – i w ten sposób prowadzić ostrzał. Problemem nie będzie też wydostanie się przez okno lub przeskoczenie pomniejszych obiektów – wystarczy wcisnąć odpowiedni klawisz.
Red Orchestra: Heroes of Stalingrad to mieszanka bardzo realistycznych elementów i pozornie niewidocznych ułatwień. Z jednej strony – pojawia się system wstrzymywania oddechu podczas celowania. Ukłonem w kierunku rzetelnego pokazania potyczek jest także oszczędny interfejs, który znika, gdy nie jest potrzebny, żeby nie zasłaniać samej akcji. Z drugiej strony – otrzymujemy pewne rozwiązania ułatwiające orientację. Mamy więc szczegółową, aczkolwiek pewnie trochę niewygodną mapę oraz system wskazywania celów. Wystarczy przytrzymać jeden przycisk, a wszystkie ważne lokacje, miejsca i obiekty zostają podświetlone bezpośrednio na ekranie, pokazując jednocześnie swe umiejscowienie w trójwymiarowej przestrzeni. Zdaniem twórców ułatwi to zorientowanie się w wytycznych bez jednoczesnego zakłócania przebiegu rozgrywki.

Chociaż nie mieliśmy okazji zobaczyć starcia z innymi graczami, to obejrzeliśmy zmagania ze sztuczną inteligencją. W kilka trybów, np. Skirmish, gracz będzie mógł najprawdopodobniej pograć samemu, używając właśnie żołnierzy prowadzonych przez komputer. W tym przypadku otrzymujemy dowodzenie nad trzema drużynami, którym możemy wydać kilka rozkazów, wskazać cele i wybrać taktykę. Każdy z oddziałów spełnia nieco inną rolę: pierwszy specjalizuje się w walce na małe odległości (Assault), drugi potrafi doskonale osłaniać innych (Machine Gun), a trzeci ściąga wroga z dużej odległości (Rifle). Dzięki temu swobodnie wyślemy podwładnych na odpowiednie miejsca, a sami spróbujemy przykładowo oflankować przeciwnika. Naturalnie trudno teraz oceniać zachowanie wirtualnych żołnierzy – jest na to za wcześnie. Oprócz wspomnianego trybu Skirmish, w który zagramy sami lub z innymi przez Internet, pojawi się także Territory, polegający na kontrolowaniu konkretnych punktów.