Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 26 sierpnia 2009, 11:41

autor: Maciej Jałowiec

Battlefield: Bad Company 2 - Multiplayer (gamescom 2009) - Strona 2

Druga część Battlefield: Bad Company dostępna będzie również dla posiadaczy pecetów. Jej kluczowym atutem ma być tryb zabawy wieloosobowej, który pokazano nam na targach gamescom 2009.

Wszystko wskazuje na to, że uproszczenia znane z BF1943 były tylko jednorazowym wyskokiem. Koniec z nieograniczoną amunicją – teraz dostajemy na akcję tylko parę granatów i garść magazynków. Klasa szturmowca nosi ze sobą skrzynki z nabojami i materiałami wybuchowymi, zatem w razie potrzeby można uzupełnić zapasy u kumpli z oddziału i wrócić do walki. Zmiany dotyczą także regeneracji zdrowia. Nie dzieje się to już automatycznie, tak jak w Battlefield 1943. Powrót do korzeni oznacza ponowne wprowadzenie paska energii, klasy medyka i apteczek rozrzucanych po polu bitwy. Z pokazu wynika jednak, że sanitariusze nie będą już tak potężni jak w BF2, głównie za sprawą słabego uzbrojenia podstawowego – bez odblokowywania dodatkowych giwer medycy mogą liczyć co najwyżej na strzelbę półautomatyczną.

Pomysł z Battlefield 2: Special Forces powraca– w Bad Company 2 znów pojeździmy na quadach.

Konsolowych fanów serii powinny ucieszyć drobne usprawnienia w komunikacji z innymi graczami. Jeżeli potrzebujemy apteczki lub amunicji, musimy najpierw odnaleźć szturmowca lub sanitariusza, wziąć go na celownik i nacisnąć jeden z guzików. Prośba o zaopatrzenie zostanie automatycznie wysłana do sojusznika. W podobny sposób będzie można również oznaczać pozycje wroga. Niestety, na pytanie o usprawnienie komunikacji głosowej w konsolowej wersji Bad Company 2 Patrick Bach nabrał wody w usta.

Rola medyka raczej nie wymaga dodatkowych wyjaśnień. Poza rozdawaniem apteczek i ratowaniem kumpli za pomocą defibrylatora do niczego innego ta klasa się nie przyda. Podstawowe uzbrojenie sanitariusza nie pozwala na prowadzenie walki na średni i duży dystans, wymaga to wsparcia pozostałych klas, np. szturmowca. Ci żołnierze korzystają z karabinów z podwieszanymi granatnikami, dlatego dobrze radzą sobie z wrogą piechotą. Dodatkowo mają oni wspomniane wcześniej skrzynki z amunicją dla sojuszników. Do dyspozycji oddano również klasę snajpera. Podobnie jak w Battlefield 2142, oprócz karabinu snajperskiego i broni krótkiej, ma on na wyposażeniu także ładunki wybuchowe, którymi z powodzeniem może eliminować pojazdy i tworzyć pułapki. Ostatnią klasą jest inżynier, który naturalnie naprawia wozy sojuszników i ponadto używa wyrzutni rakiet do niszczenia czołgów i wozów pancernych drużyny przeciwnej.

Nowe Bad Company kontynuuje tradycję przyznawania odznak i stopni wojskowych za osiągnięcia w rozgrywce. Medali, baretek i naszywek ma być łącznie około trzystu, a stopni pięćdziesiąt. Nagrodami są naturalnie nowe typy broni (posiadacze BF1943 dostają na starcie trzy karabiny z czasów II wojny światowej) i różnego rodzaju dodatki w postaci lunet, granatników i uchwytów. W zależności od potrzeb, możliwe będzie odpowiednie dostosowanie własnego karabinu. Na prezentacji pozwolono nam tylko rzucić okiem na bonusowe elementy dla szturmowca, więc ciężko cokolwiek powiedzieć na ten temat o innych klasach. Wśród nagród znajdą się również gadżety ułatwiające walkę – różnego rodzaju wykrywacze, urządzenia namierzające i naprowadzające. Fani BF:BC na pewno pamiętają pistolet z markerami dla rakiet przeciwczołgowych. W kontynuacji skorzystamy z niego ponownie.

Lekko opancerzone pojazdy są łatwym celemdla inżynierów i szturmowców.

W zależności od stylu rozgrywki dostawać będziemy tzw. specjalizacje. Jeżeli będziemy skutecznie zabijać przeciwników z karabinu snajperskiego, możemy liczyć na bonus w postaci lepszego przybliżenia lub dodatkowego magazynka. Inne klasy żołnierzy dostaną natomiast szybszy sprint i zwiększoną odporność. Przypomina to trochę perki z Call of Duty 4: Modern Warfare i Call of Duty: World at War, ale z prezentacji można wywnioskować, że specjalizacje nie będą grały aż tak dużej roli jak w strzelaninach Activision. Będzie ich tylko trzynaście i raczej nie uświadczymy takich specjałów jak upuszczanie granatu pod nogi w chwili śmierci.

Gra prezentuje się nieco lepiej niż poprzednie Bad Company i BF1943. Szczególnie dobrze wypadły wszelkiego rodzaju uszkodzenia i efekty specjalne. Modele postaci również zdają się być trochę bardziej szczegółowe. Piasek unoszący się w powietrzu wygląda przyzwoicie, a wszelkie znajdujące się w oddali obiekty są nieco rozmazane. Dźwięki także zostały dobrze wykonane, aczkolwiek podczas prezentacji nie dało się ukryć, że niektóre odgłosy broni są zwyczajnie przeniesione z poprzedniej gry DICE.

Podsumowując, Bad Company 2 jest połączeniem Battlefield 2 i BF:BC. Garść drobnych dodatków w postaci tuneli, specjalizacji i dwóch dodatkowych trybów zabawy w żadnym wypadku nie zrewolucjonizuje serii, ale nie zmienia to faktu, że nadchodząca gra DICE dostarczy sporo emocji i miłych wrażeń. Premiera na początku marca 2010 roku.

Maciej „Sandro” Jałowiec

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?
Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?

Przed premierą

Podczas gdy wszyscy sugerują ucieczkę, my wracamy do Tarkova, by przeanalizować wysyp informacji na temat tej gry. Informacji wskazujących na produkt imponujący w wielu aspektach, ale i coraz bardziej niszowy, coraz mniej przystępny dla większości graczy.