autor: Maciej Makuła
Halo 3: ODST - już graliśmy! - Strona 2
Serię Halo tyle samo osób zdaje się kochać co nienawidzić. W przypadku Halo 3: ODST firma Bungie postara się wzbudzić to pierwsze uczucie w tej drugiej grupie. Uda się?
Przeczytaj recenzję Halo 3: ODST - recenzja gry
Wszyscy skaczą
Halo 3: ODST ma najciekawszy wstęp od czasu pierwszej części Halo. Podczas gdy my uczestniczymy w desancie z orbity – wrogi statek dokonuje akurat wspomnianego skoku w nadprzestrzeń. Jest on katastrofalny w skutkach, doprowadzając do zniszczenia znacznej części, i tak poważnie zrujnowanego już przez wcześniejszy atak, miasta. Nam cudem udaje się przeżyć i lądujemy w dogorywającej, opanowanej przez obcych i spowitej mrokiem metropolii.
Pierwsze wrażenie – jest dużo mroczniej (w końcu mamy noc – choć tutaj pomaga specjalny tryb widzenia), nasza postać porusza się wolniej, skacze niżej i faktycznie może trzymać tylko jedną giwerę naraz. Z uwagi na mniejszą od Master Chiefa siłę fizyczną sens traci też walka wręcz, potwornie skuteczna wcześniej. Na otarcie łez powraca za to znany z pierwszej części i przeklinany przez orędowników balansu pistolet z celownikiem snajperskim, a do tego otrzymujemy nową zabawkę – lekki pistolet maszynowy z tłumikiem.

Niestety, wbrew temu, co taka konfiguracja zdaje się zwiastować – czyli bardziej skradankową rozgrywkę – to nadal bezpardonowe Halo i nadal będziemy angażować się tu tylko w otwartą walkę. Co troszeczkę zawodzi, choć z drugiej strony – mogłaby być to zbyt drastyczna zmiana dla fanów. Rozgrywka wygląda bardzo podobnie jak dotąd, tyle że w wykonaniu innej, słabszej postaci.
Zagubiłem się w mieście
Prawdziwą rewolucją w skali całej serii jest za to sposób eksploracji świata. Od początku bowiem do naszej dyspozycji otrzymujemy miasto, po którym możemy poruszać się w miarę swobodnie. Szybko nawiązujemy kontakt z „opiekującą się” metropolią sztuczną inteligencją, od której otrzymujemy mapę z sugerowanymi miejscami, które powinniśmy zbadać. Fabuła pozostaje nadal trochę enigmatyczna i na razie twórcy zdradzają tyle, że tak naprawdę naszym zadaniem jest przeprowadzenie śledztwa w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie – co też stało się z pozostałymi kolegami z naszego zespołu?
Włóczymy się więc po mieście, przedzierając do różnych jego rejonów, by na miejscu „przeprowadzić dochodzenie”. Przypomina ono zabieg znany z gry Cryostasis, mianowicie: znajdując jakiś trop, musimy „przeżyć” związane z nim wydarzenia w skórze danej osoby. Cofamy się wówczas w czasie i już z pierwszej ręki poznajemy kulisy całego zajścia.

Przykładowo w zaprezentowanym fragmencie Halo 3: ODST nasz heros znajdował pozostałości po ładunkach wybuchowych. Po ich dotknięciu cofaliśmy się w czasie o ładnych kilka godzin, by poznać losy oddziału odpowiedzialnego za wysadzenie jednego z mostów. Po zakończonym sukcesem odegraniu scenki wracaliśmy do teraźniejszości. Podsumowując – wygląda to bardzo miło i nawet dość ciekawie, jednak cały czas jest to nadal mechanika gry z Halo – co dla wielu będzie plusem, a dla wielu minusem.