Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 26 maja 2009, 12:19

autor: Michał Bobrowski

Harry Potter and the Half-Blood Prince - już graliśmy! - Strona 2

Quidittch, Cooking Mama i pojedynki czarodziejów w jednym. W praktyce sprawdziliśmy jak przed premierą prezentuje się Harry Potter i Książę Półkrwi.

Buchaj, ogniu! Kotle, wrzyj!

Druga z nich wzbudziła wręcz entuzjazm wśród najmłodszych uczestników prezentacji. Nic dziwnego – przygotowywanie mikstur w wirtualnym kociołku, zamaszyste mieszanie Wiilotem i precyzyjne odmierzanie poszczególnych składników, mimo banalności na pierwszy rzut oka, wciągnęło niejednego. I to nie tylko z tych najmłodszych.

Cooking Mama w świecie czarodziejów!

Główną część ekranu zajmuje ustawiony na ogniu kociołek. Za nim w różnych słojach i flakonach poustawiano kolorowe składniki. Ponad kociołkiem mamy dwa liczniki. Pierwszy z nich, cyfrowy, odmierza czas, jaki mamy na dodanie kolejnego składnika lub wykonanie dodatkowej czynności, jak np. zamieszanie w kotle lub potrząśnięcie nim. Drugi, w formie kurczącego się graficznego paska, pokazuje zbliżający się moment zakończenia pracy nad całą recepturą. Oczywiście ta ostatnia również jest przedstawiona na ekranie w formie obrazkowej.

To, co najbardziej przekonuje w przypadku zabawy z miksturami, to świetne wykorzystanie cech Wiilota i Nunchuka. Dla przykładu, tym pierwszym sięgam po żółty flakonik. Z obrazka receptury wnioskuję, że mam dodać do kotła zaledwie parę kropli. Przyciągam nadgarstek do siebie, przechylam Wiilota i... wylewam pół butelki... na dodatek obok kotła. Po kilku próbach w końcu udaje mi się już sprawniej trafiać z kolejnymi składnikami tam, gdzie powinienem, choć niejeden jeszcze przedawkuję, powodując kłęby dymu nad stanowiskiem pracy. Z pomocą przychodzi energiczne machanie Nunchukiem, które rozgania opary. Po chwili żwawo wywijam obydwoma kontrolerami, mieszając zawartość i już – mikstura gotowa, a ja nie bez przyjemności przygotowuję jeszcze dwie kolejne.

Pojedynek w słońcu.

Ostatnia z przedstawionych minigier spodobała mi się najbardziej. Myślę, że przede wszystkim z uwagi na to, iż grałem w nią z drugą osobą. A w końcu nie ma nic przyjemniejszego niż pojedynkowanie, w tym wypadku na czary z żywym przeciwnikiem. Ja wybrałem Rona Weasley’a, a drugi gracz zdecydował się na Lunę Lovegood. Zdziwiła mnie jedna rzecz – po zapowiedziach (również i naszej) spodziewałem się zobaczyć split screen. Tymczasem tutaj, niczym chociażby w Virtua Tennis, jeden z zawodników jest na dole, a drugi na górze. I zostaje tak również w kolejnej rundzie (pojedynki czarodziejów są rozgrywane do dwóch wygranych rund). Na szczęście zawodnik grający u góry ekranu ma dokładnie ten sam wachlarz ruchów. A tych doprawdy nie brakuje. Rozegrałem tylko trzy pojedynki, namachałem się jak dziki obydwoma kontrolerami i doprawdy nie jestem w stanie powtórzyć, w jaki sposób udało mi się rzucić niektóre czary. Co zapamiętałem? Poruszałem Ronem, korzystając z gałki analogowej na Nunchuku, wciskając „A” wykonywałem uniki, przyciągając kontrolery równolegle do siebie, uaktywniałem zaklęcie ochronne, a machając energicznie Wiilotem, włączałem zaklęcie Lacarnum Inflamare i obrzucałem przeciwniczkę ognistymi kulami. W momencie gdy na dłużej przytrzymałem w górze kontroler, zamiast gradu mniejszych kul wyrzucałem jedną, ale za to konkretną, która przy braku zasłony przewracała drugiego gracza. Na pewno kilkakrotnie z powodzeniem zastosowałem Levicorpus, gdyż Lunę na chwilę zawiesiło do góry nogami jak również Petrificus Totalus, który także na chwilę całkowicie ją unieruchomił. Na „arenie” pojedynków poustawiano kilka tarcz, które można wykorzystywać jako osłony, generalnie jednak chyba lepiej sprawdzała się taktyka umiejętnych uników oraz bardziej skomplikowanych czarów. Pojedynki utrzymują dobre tempo i wydają się być naprawdę nieźle dopracowanym elementem gry.

Harry Potter vs Ron Weasley.

Niestety obok opisanych minigier nie tylko nie miałem możliwości zapoznać się z żadnym etapem z trybu fabularnego, ale nawet nie dane mi było pospacerować po wirtualnym Hogwarcie. A szkoda – mógłbym wówczas osobiście zweryfikować, czy optymistyczne zapowiedzi twórców mają przełożenie na rzeczywistość. Tak czy inaczej – już teraz widać, że Harry Potter i Książę Półkrwi to gra opracowana przede wszystkim dla Wii. Na uwagę zasługuje nie tylko wykorzystanie cech kontrolerów tej konsoli, ale nawet niebrzydka oprawa graficzna. Oczywiście w przypadku konsol nowej generacji czy pecetów otrzymamy ten ostatni element o klasę albo i dwie lepszy, ale czy padem lub klawiaturą będziemy mogli równie sugestywnie mieszać w kociołku bądź rzucać Lacarnum Inflamare? Przekonamy się na początku lipca.

Michał „Misza” Bobrowski

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?
Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?

Przed premierą

Podczas gdy wszyscy sugerują ucieczkę, my wracamy do Tarkova, by przeanalizować wysyp informacji na temat tej gry. Informacji wskazujących na produkt imponujący w wielu aspektach, ale i coraz bardziej niszowy, coraz mniej przystępny dla większości graczy.