autor: Marcin Łukański
Fight Night Round 4 - już graliśmy! - Strona 2
Zorganizowana przez Electronic Arts prezentacja pozwoliła naocznie przekonać się, czy Fight Night Round 4 faktycznie będzie najlepszą grą dla fanów boksu. Taka była jej poprzedniczka.
Przeczytaj recenzję Fight Night Round 4 - recenzja gry
O wiele ważniejsze od modyfikacji audiowizualnych są zmiany poczynione w systemie fizyki. W FNR4 zlikwidowano niewidzialną ścianę, która w poprzedniej części nie pozwalała bokserem całkowicie zbliżyć się do siebie (nie licząc klinczu aktywowanego odpowiednim guzikiem na padzie). Od teraz walka „na bardzo krótki dystans” zyskuje zupełnie nową jakość. W czasie pojedynku naprawdę może zrobić się ciasno. Producenci zmodyfikowali sposób zachowania się sportowców i ich reakcje na poszczególne uderzenia. Bardzo często zawodnicy dosłownie zaplątują się w ciasnym uścisku, nasza rękawica blokuje się między rękawicami przeciwnika, a torpedowany ciągłymi atakami blok zostaje w końcu przełamany potężnym ciosem. W zależności od tego, w które miejsce trafiamy i jakiej używamy siły (oraz oczywiście jakiego ciosu), przeciwnik zachowuje się w zupełnie inny sposób. W FNR4 punkty, w które można trafić drugą osobę są rozłożone na całym jej ciele. W trzeciej części gry mogliśmy celować w głowę, w klatkę oraz w okolice pasa. Tym razem bez problemu zaatakujemy naszego przeciwnika w dowolne miejsce. Oczywiście zagrania poniżej pasa nadal nie wchodzą w grę.
Dla reakcji przeciwnika na nasz cios znaczenie ma nie tylko miejsce, w które celujemy, ale również ułożenie rękawic oponenta, pozycja w której stoi oraz stan jego zdrowia. To, że zawodnik trzyma twardo gardę, chroniąc twarz, wcale nie znaczy, że po potężnym ciosie nasza rękawica nie przebije się efektownie przez blok. Zachowanie się sportowców, ich animacja oraz reakcje na ciosy są świetnie zrobione i bardzo dopracowane. W wielu aspektach gra nabiera zupełnie nowego wymiaru, a potyczki są dużo bardziej zaciekłe niż w trzeciej części.

Warto również zwrócić uwagę, że zmodyfikowano sam system walki, co znacznie ją przyspieszyło i dodało jej dynamiki oraz pikanterii. Potyczki w trzeciej części wyjątkowo często sprowadzały się do oczekiwania na cios, zablokowania go i wyprowadzenia kontrataku, gdy uruchamiało się chwilowe spowolnienie czasu. W FNR4 nie tylko usunięto ów „bullet time”, ale również zmieniono działanie bloku. Tym razem grzeczne czekanie na możliwość kontrataku w ogóle nie wchodzi w grę. Owszem, kontry można wyprowadzać, ale jest to znacznie trudniejsze. Musimy cały czas obserwować zachowanie przeciwnika, ruchy jego rękawic, odnaleźć słabe punkty i umiejętnie wyprowadzać ataki. Jeśli nasz oponent ma zranioną twarz, jest zmęczony i stara się zakryć wrażliwe miejsce, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby najpierw „zmiękczyć” blok szybkimi, lekkimi ciosami, a następnie wyprowadzić prawdziwą bombę, która przedrze się przez zastawione rękawice i zręcznie sięgnie celu. Oczywiście takie zagranie może wiązać się z ryzykiem, że na przykład nasza rękawica utknie na chwilę między rękawicami przeciwnika i będziemy odsłonięci. Może się również zdarzyć, że cios odbije się od bloku, a nasz zawodnik się zachwieje. Lub odtrącimy tylko jedną rękawicę przeciwnika. Albo po prostu nie trafimy. Możliwości jest ogrom, a wraz z nim pojawia się również ogrom strategii. Odbyłem kilka długich walk i żadna nie wyglądała tak samo. Co jednak najważniejsze, zmodyfikowany silnik fizyczny oraz zmiany poczynione w rozgrywce i w systemie blokowania spowodowały, że walka jest szybsza, bardziej emocjonująca i bardziej efektowna, a zarazem – o dziwo – wymaga bardziej strategicznego podejścia. Każdą walkę kończyłem z wypiekami na twarzy i z obolałymi od machania analogiem kciukami.