autor: Radosław Grabowski
Battlefield: Bad Company 2 - pierwsze spojrzenie - Strona 2
Battlefield: Bad Company pokazał, że można zrobić naprawdę dobrego Battlefielda na konsole. Powstająca kontynuacja tej produkcji będzie dostępna również na PC. Podczas wizyty w siedzibie studia DICE mieliśmy okazję po raz pierwszy ujrzeć BF:BC2 w akcji.
Przeczytaj recenzję Battlefield: Bad Company 2 - recenzja gry
W BF:BC2 widać też znaczną poprawę Sztucznej Inteligencji, sterującej kompanami Marlowe’a. Teraz potrafią się oni m.in. zakradać się od tyłu i obezwładniać oponentów w walce wręcz. Według Troedssona jest prawdopodobne, iż w pełnej wersji gry zostanie zaimplementowana opcja wpływania na zachowanie członków oddziału poprzez system prostych komend. Rzecz jasna do akcji powrócą czołgi, jeepy, helikoptery etc. Z maszynami bojowymi będzie zresztą związany nowy element zabawy, czyli ostrzeliwanie się z pojazdu podczas pościgu niczym w końcowych momentach Call of Duty 4. W trakcie prezentacji była widoczna taka właśnie scena gonitwy na krętej górskiej drodze ze spektakularnym finałem w tunelu, do którego za uciekającymi bohaterami wzorem Mission: Impossible wleciał śmigłowiec wroga. Na razie nie została rozwiązana kwestia odzyskiwania zdrowia przez bohatera – w kampanii jedynki służyły do tego trochę zbyt szybko odnawiające się zastrzyki, co nie każdemu przypadło do gustu. Miejmy nadzieję, że deweloperzy wpadną tym razem na jakieś mniej kontrowersyjne rozwiązanie.
Podczas wizyty w sztokholmskiej siedzibie DICE nie miałem, niestety, okazji ujrzeć w akcji multiplayera. Ten aspekt był bardzo poważnym atutem pierwszej części Bad Company. W sequelu ma powrócić znany z jedynki tryb Gold Rush, polegający na zdobywaniu/bronieniu ulokowanych w bazach skrzyń ze sztabkami złota. Karl-Magnus Troedsson opowiada: „Problemem w BF:BC było to, że niektóre skrzynie wysadzało się w powietrze z bardzo dużej odległości (za pomocą wyrzutni rakiet lub poprzez ostrzał z czołgu – przyp. red). Obrońcy musieli wychodzić daleko poza bazę i narażać się na pewną śmierć. Pracujemy nad tym, aby atakujący zawsze byli zmuszeni do podejścia bliżej i wdania się w bezpośrednią walkę z przeciwnikami.”. Z pewnością ponownie pojawi się Conquest – tym razem już w podstawowej wersji gry. Troedsson dodaje: „Multiplayer jest kluczowym elementem marki Battlefield. Jednak każdy, kto zagra w BF:BC2, od razu zauważy różnicę jakościową w stosunku do części pierwszej. Tryb wieloosobowy będzie zdecydowanie bardziej rozbudowany i zaoferuje dłuższą zabawę.”.
Pecetowa wersja drugiej części Bad Company ma w niczym nie ustępować konsolowej, a nawet wyglądać nieco lepiej. Patrick Bach wyjaśnia, że napędzająca BF:BC2 technologia Frostbite Engine powstała przecież właśnie na platformie PC, więc gracze nie powinni martwić się chociażby o kwestię optymalizacji działania tego silnika. „Jestem dość niezadowolony z tego, że nie udało nam się wypuścić pierwszej części BF:BC na PC.” – mówi Karl-Magnus Troedsson, po czym dodaje: „Teraz jednak nie chcemy robić jedynie zwykłej konwersji. Naszym celem jest osiągnięcie maksimum możliwości, oferowanych przez daną platformę.”.
Przed grą Battlefield: Bad Company 2 jeszcze długa droga na sklepowe półki, ale znając kunszt fachowców z Digital Illusions Creative Entertainment można być spokojnym o jakość końcowego produktu. Dystans pomiędzy częścią pierwszą a drugą nie okaże się taki, jak w przypadku drugiej i trzeciej inkarnacji legendarnego Dooma, ale i tak warto będzie zagrać w nowe przygody Marlowe’a i jego towarzyszy broni. Tym bardziej, że jedynki na platformie PC nie było. Znana z Gears of War 2 formuła „bigger, better, more badass” spokojnie wystarczy, aby BF:BC2 odniósł rynkowy sukces i stał się kolejną chlubną kartą w historii studia DICE.
Radosław „eLKaeR” Grabowski
NADZIEJE:
- nareszcie pecetowy Battlefield z trybem single player z prawdziwego zdarzenia;
- rozszerzona funkcjonalność multiplayera;
- jeszcze więcej totalnej destrukcji i czarnego humoru.
OBAWY:
- czy developerom z DICE uda się dotrzymać zapowiadanego terminu premiery?