autor: Adam Kaczmarek
Battlefield Heroes - przedpremierowy test - Strona 2
Battlefield Heroes to kompletnie inne spojrzenie na serię. Mocno uproszczona rozgrywka podana w kreskówkowej stylistyce… Czy ten pomysł ma szansę powodzenia?
Przeczytaj recenzję Battlefield Heroes - recenzja gry
Czas wyruszyć na pierwszą bitwę. Jak ma się Heroes do takiego BF2? – spytacie. Będę szczery – nijak. Pierwsze godziny testów były dla mnie co najmniej dziwne. Ze starych BF-ów zostało tu naprawdę niewiele. Na pierwszy ogień idzie kompletna zmiana widoku z FPP na TPP. Dla amatorów zabieg ten będzie miał marginalne znaczenie. Dla mnie niekoniecznie. Przede wszystkim zwiększył się kąt widzenia, przez co łatwiej dojrzeć wroga za płotem lub murem. Z drugiej strony, kiedy akcja rozgrywa się w zaroślach, ciężko zauważyć przeciwnika biegającego gdzieś pod drzewem. Widok z trzeciej osoby daje się we znaki również kierowcom czołgów. Ci w gąszczu zabudowań, płotów i murów błyskawicznie tracą kontakt wzrokowy z wrogiem. Ucieczka przed ciężką machiną jest znacznie łatwiejsza niż w BF2 i dosyć nieoczekiwanie faworyzuje piechotę. Nawet na otwartej przestrzeni. Ta ocena ma swoje podłoże również w zepsutej balistyce pocisków wystrzeliwanych z czołgów. Aby trafić piechura oddalonego o 50 metrów, należy brać dużą poprawkę, by pocisk nie zarył w ziemię przed rywalem.

Zmian w rozgrywce jest zresztą znacznie, znacznie więcej. Najbardziej rzuca się w oczy system hitboxów. Nie mam pretensji do jego precyzji, ale do punktowania obrażeń. W starciach pancernych do rozwalenia pojazdu wystarczą 2-3 strzały. Przy starciu czołgu z piechotą już niekoniecznie. Gracz dobrze obsługujący przycisk skoku (brak paska wytrzymałości zachęca do bunny-hoppingu) wyjdzie z takiego starcia bez większego szwanku, a w dodatku zajdzie kierowcę od tyłu i wpakuje mu dynamit w gąsienice. To prowadzi do smutnej, aczkolwiek prawdziwej refleksji – czołgi nie budzą żadnego respektu. Są niewiele większym mięsem armatnim. Jeszcze gorzej wypadają w walce samoloty. Ze względu na dynamizm rozgrywki, szybkość i skoczność piechoty ustrzelenie wroga graniczy z cudem. O nalotach z prawdziwego zdarzenia można zapomnieć. W przeciągu kilkunastu godzin testów pilot zabił mnie tylko raz. Metodą kamikadze, a nie ogniem.
Nieco lepiej w kontekście walk wypadają zmagania piechoty. Oprócz dobijającego trendu „skakania, gdzie popadnie” warto wspomnieć o pewnej kwestii, która dodaje bitwom trochę kolorytu. Battlefield Heroes to pierwsza gra w serii udostępniająca użytkownikom kilkanaście dodatkowych umiejętności. W zależności od klasy postaci (do wyboru: komandos, żołnierz, strzelec) jest to np. tymczasowa niewidzialność, widzenie przez ściany (zalatuje wallhackiem, ale cóż poradzić...) lub siła uderzenia, powalająca innych użytkowników znajdujących się w promieniu kilku metrów od gracza. Bohatera rozwijamy w dowolnym kierunku, co w połączeniu z dodatkowym zaopatrzeniem ze sklepu stwarza naprawdę ogromne możliwości. Nie mam również zastrzeżeń do arsenału. Każda z klas ma dwie indywidualne pukawki, aczkolwiek w łatwy sposób zmodyfikujemy zawartość schowka bohatera poprzez zakup dodatkowych narzędzi. Nowe pistolety, strzelby, karabiny, wyrzutnie? Żaden problem. Kilka kliknięć myszą i już wybrany przedmiot ląduje w plecaku.