Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 17 lutego 2009, 13:51

autor: Radosław Grabowski

Tom Clancy's EndWar - przedpremierowy test - Strona 2

Sterowanie głosem do spółki z klawiaturą i myszą to przyszłość komputerowych RTS-ów? Z pewnością na to pytanie odpowie gra Tom Clancy’s EndWar, która została dobrze przyjęta na konsolach, a teraz wielkimi krokami zbliża się ku PeCetom.

Przeczytaj recenzję Tom Clancy's EndWar - recenzja gry

Odpowiedź na to pytanie wiąże się z systemem sterowania, opracowanym przez ubisoftowych developerów z Szanghaju. Klawiatura i mysz służy głównie do kontrolowania ustawienia kamery, natomiast wszystkie polecenia wojskom wydaje się głosowo. Mikrofon zatem zdecydowanie wskazany, najlepiej w formie headsetu, aczkolwiek można sobie również poradzić bez niego – wtedy jednak okroi się zabawę z najważniejszej innowacji. Wygłaszanie komend jest oparte na strukturze drzewa. Przytrzymując spację, wywołujemy ekranowe menu z listą pierwszych członów rozkazu, a gdy wypowiemy jeden, pojawiają się następne fragmenty, po nich kolejne itd. Rozkazy składają się zwykle z około czterech słów, więc po kilku minutach rozgrywki można bez problemu opanować wszystkie dostępne schematy i używać ich bez spoglądania na wyświetlającą się ściągawkę. Jednostki bojowe występują w grupach o predefiniowanej liczebności, a każdemu takiemu zespołowi przyporządkowywany jest automatycznie numer wywoławczy. Wojska przemieszczają się do dowolnych miejsc, wskazanych przez użytkownika kursorem lub do z góry ustalonych punktów kontrolnych z przypisanymi nazwami kodowymi. Zatem przykładowo, jeśli chciałem wysłać drużynę piechoty („5”) do miejsca, oznaczonego na mapie jako „alpha”, mówiłem do mikrofonu: „unit five move to alpha”. Siłom wroga także przyporządkowane są numery, więc napotkanych po drodze nieprzyjacielskich żołnierzy („7”) zaatakowałem rozkazując: „unit five attack hostile seven”. Ponieważ moi wojacy ponieśli dotkliwe straty, wycofałem ich w bezpieczne miejsce krótkim: „unit five retreat”. Banalne, ale jakże ekscytujące.

Kto powiedział, że Rudy 102 tak nie wyglądał? Przecież serial byłczarno-biały.

Jak wygląda typowy fragment singlowej kampanii w EndWar? Startuje się z poziomu schematycznego widoku kuli ziemskiej, pokrytej różnokolorowymi sześciokątami, symbolizującymi terytoria zajmowane przez trzy supermocarstwa. Układ sił zmienia się w systemie turowym w zależności od wydarzeń na poszczególnych frontach. Z tego ekranu przechodzi się do konkretnej misji, która może polegać np. na bronieniu się przed wrogiem przez określony czas lub przejmowaniu od przeciwnika punktów kontrolnych. Właściwą rozgrywkę rozpoczyna się z pewną grupą jednostek, które zdobywają doświadczenie i jeśli nie zostaną doszczętnie zniszczone przez odpowiednią ilość bitew pod rząd, to uzyskują wyższe rangi, zwiększając tym samym swoją skuteczność w walce. Na miejsce poległych można wezwać posiłki, za co płaci się z odnawialnej puli punktów dowodzenia. Te ostatnie służą też w wyjątkowych sytuacjach do aktywowania niszczycielskiej broni masowego rażenia (m.in. atak potężnym laserem orbitalnym). Przewagę taktyczną uzyskuje się, wykorzystując specjalne zdolności wybranych oddziałów – np. stawianie pól minowych albo prowadzenie ognia z zajmowanych budynków. Natomiast za zwycięstwa otrzymuje się walutę, która służy do kupowania ulepszeń wojsk pomiędzy misjami. Wszystko po to, aby po długich bojach zająć stolice dwóch pozostałych stron globalnego konfliktu i stać się jedynym wygranym III wojny światowej.

Pecetowa wersja EndWar nie ustępuje w niczym edycji, przeznaczonej dla PS3 i X360. Oprawa graficzna wygląda nawet nieco lepiej – jednak dostrzec to w ruchu może tylko naprawdę wprawne oko. W dziedzinie sterowania nie dało się właściwie nic szczególnie poprawić lub zepsuć przy procesie konwertowania, gdyż opiera się ono przecież głównie na komendach głosowych. Klawiaturą i myszą nieznacznie wygodniej niż padem kontroluje się kamerę, ale na tym lista różnic się kończy. Pełna wersja gry na pewno też taka będzie, o czym posiadacze komputerów osobistych przekonają się w najbliższych tygodniach. Wtedy także nadarzy się okazja wypróbowania smakowicie zapowiadającego się trybu Theater of War. Walczyć mają w nim online gracze z całego świata i swoimi zwycięstwami/porażkami bezpośrednio wpływać na całościowy układ sił na globalnym froncie.

Z konsolową edycją EndWar wiązałem wielkie nadzieje, gdyż chciałem wreszcie dostać w swoje ręce konsolową strategię czasu rzeczywistego, która nie powoduje rozstroju nerwowego systemem sterowania. Moje oczekiwania się spełniły, aczkolwiek produkcja Ubisoft Entertainment nie dorównuje tak uznanym RTS-owym markom jak StarCraft czy Total War. Rozgrywka jest tu zbyt mało rozbudowana, aby usatysfakcjonować zagorzałych fanów gatunku. EndWar byłby zaledwie przeciętny, gdyby nie sterowanie głosem, które zrealizowano w sposób bardzo przystępny. Daje ono dużo satysfakcji, nawet w wariancie anglojęzycznym. Z niecierpliwością czekam więc na to, co już niebawem będzie w edycji polskiej. Takiej lokalizacji w naszym kraju jeszcze nigdy nie było, więc chociażby z tego względu warto dokładnie przyjrzeć się pełnej wersji EndWar. Zatem „wszystkie jednostki w stan gotowości”!

Radosław „eLKaeR” Grabowski

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.