autor: Michał Urbanek
BattleForge - testujemy przed premierą - Strona 3
World of Warcraft nadal niepodzielnie rządzi wśród gier MMORPG. Autorzy BattleForge mówią otwarcie – ich gra osiągnie ten status, co WoW, tyle że wśród sieciowych strategii.
Przeczytaj recenzję BattleForge - recenzja gry
Po stworzeniu postaci otrzymujemy podstawowy zestaw kart, a kolejne nabywamy na aukcjach innych graczy, za tzw. BattleForge Points (BFP) – walutę obowiązującą w grze. Skąd takie punkty wziąć? Ano przy rejestracji konta otrzymujemy pewną ich pulę, a gdy zaczną się kończyć, możemy albo sprzedać na aukcji jakieś karty ze swojej kolekcji, albo... kupić doładowanie – za prawdziwe pieniądze. I tu pojawia się pytanie – czy, aby być dobrym graczem, trzeba będzie wywalić kupę forsy na BFP, by w talii mieć jak najlepsze karty? Twórcy zapewniają, że nie, ale ja sądzę, że bogatym graczom na pewno będzie łatwiej. Na ile? – zobaczymy. W opisywanej wyżej walucie możemy także płacić podczas wymieniania się kartami (pozdrawiam miłych polskich handlarzy) – wtedy pełnią one rolę dopłaty, gdy któraś ze stron oferuje kartonik z mniejszym potencjałem.

Testowana przeze mnie wersja miała na początku sporo bugów i była dość niestabilna, ale widać, że twórcy naprawdę się starają, wciąż wydając nowe patche do bety. Gdy piszę te słowa, w grze brak już większych usterek – tylko raz na kilkanaście meczy zostaję na krótko wyrzucony z serwera.
Jak na grę MMO BattleForge cechuje się całkiem znośną oprawą graficzną. Szczegółowe modele jednostek oraz bardzo ładne efekty niektórych czarów, wszystko kolorowe i nastawione na baśniowość – jeśli miałbym szukać porównań, to wizualnie najbliżej grze do trzeciego Warcrafta. Nie zawodzi również udźwiękowienie – w trakcie zarządzania talią, buszowania po aukcjach i szukania „ekipy” słyszymy podniosłe kawałki przywodzące troszkę na myśl Heroes III. Natomiast podczas misji i pojedynków towarzyszą nam bardzo dobrze brzmiące odgłosy wydawane przez naszych podwładnych – ryczących, piszczących i serwujących okrzyki wojenne za każdym razem, gdy do armii dołączy nowa jednostka.
Najnowsze dzieło EA Phenomic zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Dzięki prostym, ale rewolucyjnym rozwiązaniom developerzy zrobili z BattleForge bardzo wciągającą produkcję i jeśli nie będą zbytnio faworyzować graczy z grubymi portfelami, powinna ona zdobyć wielu oddanych fanów.
Michał „aRusher” Urbanek
NADZIEJE:
- ciekawy pomysł z kolekcjonowaniem kart może sprawić, że serwery gry nie opustoszeją w kilka miesięcy po premierze;
- proste mechanizmy rozgrywki pozwalają skupić się na taktyce i dodają akcji szybkości;
- kooperacja dla maksymalnie 12 osób;
- niezła oprawa audiowizualna;
- to gra Volkera Werticha.
OBAWY:
- czy naprawdę gracz, który nie będzie płacić za dodatkowe karty, pogra jak równy z równym przeciwko bardziej rozrzutnemu?