autor: Michał Urbanek
BattleForge - testujemy przed premierą - Strona 2
World of Warcraft nadal niepodzielnie rządzi wśród gier MMORPG. Autorzy BattleForge mówią otwarcie – ich gra osiągnie ten status, co WoW, tyle że wśród sieciowych strategii.
Przeczytaj recenzję BattleForge - recenzja gry
Dzięki takiemu tempu gry przeciwnik, raz osiągnąwszy przewagę, nie może być jeszcze wcale pewien wygranej. Warto w BattleForge podejmować odważne i nagłe decyzje, zmieniać taktyki, by nasz oponent jak najpóźniej zauważył, co się święci i stracił panowanie nad sytuacją. Wygrać nigdy nie jest tu łatwo i każda zwycięska batalia daje ogromną satysfakcję, którą chce się poczuć jeszcze, i jeszcze, i jeszcze raz – a to świetna prognoza dla twórców.

Jeśli chodzi o tryby rozgrywki, mamy tu – w przypadku walk pomiędzy graczami – opcję 1vs1 oraz 2vs2. Najprawdopodobniej po premierze dołączy do nich nowy tryb służący do przeprowadzania turniejów. Wszystkie te opcje wsparte są rankingami najlepszych graczy. Wypadkową naszych zwycięstw i porażek jest również ranga, osobna dla PvP i PvE, na stałe przytwierdzona do naszego awatara. Oprócz tego możemy rozegrać przygotowane przez autorów scenariusze. Podzielone zostały one na przeznaczone dla jednego, dwóch, czterech lub aż dwunastu współpracujących ze sobą graczy. Przy tych ostatnich opcjach można oczywiście grać z mniejszą ekipą, ale będzie wtedy znacznie trudniej – autorzy w wielu misjach ciekawie wymusili współpracę i rozmowy między graczami. Przykład?
Nasza siedziba leży po jednej, a kompana po drugiej stronie mapy. Na przemian atakowani jesteśmy my i nasz kolega, a o tym, który jest aktualnie oblężony, decyduje dźwignia, którą obaj możemy przestawiać. Wyczekiwać z przesunięciem dźwigni, tracić jednostki i zyskać uznanie towarzysza czy przeciwnie? Takie dylematy świetnie wpływają na przyjemność z rozgrywki, a gdy jeszcze kumpel ewidentnie coś sknoci i przyjdzie nam go zwyzywać od noobów i innych takich – bezcenne. Doprowadza to w końcu do tego, że często przed misją sami wygłaszamy współgrającym briefingi, by półgodzinny (albo i dłuższy) wysiłek nie poszedł na marne – przynajmniej tyle zajmuje ukończenie jednego scenariusza w BattleForge.
Większość misji w kampanii oferuje kilka poziomów trudności – mamy ich trzy, przy czym nie wszystkie scenariusze da się rozegrać na każdym z nich. Od wybranego poziomu zależy nie tylko ilość przeciwników, skomplikowanie celów do wykonania, ale i jakość otrzymywanych nagród, którymi w kampanii są ulepszenia do kart (zwiększające np. zadawane obrażenia czy redukujące koszty przyzwania danej jednostki).
Wszystkie misje poparte są fabułą, opowiadającą historie ze świata Nyn, z którą możemy się zapoznać w specjalnej „Kronice”, dostępnej z poziomu gry. Obawiam się jednak, że większość czyta (albo i nie) wyłącznie fabularne wprowadzenia do misji, które są mało zrozumiałe, jeśli nie wiemy, o jakich ludzi i jakie wydarzenia w nich chodzi. Tak czy inaczej, fabuła to miłe tło dla scenariuszy, wyjaśniające, dlaczego mamy takie, a nie inne cele.
Póki co mówi się dość ogólnie, że BattleForge trafi na rynek w pierwszym kwartale przyszłego roku. W dzień premiery gra zawierać ma 200 kart, które możemy zdobyć do swojej kolekcji i budować z nich decki (talie). Liczba posiadanych decków jest dowolna, przy czym jeden kartonik możemy wykorzystać w wielu taliach. Bardzo ważne jest umiejętne zbudowanie swojej armii – łącząc właściwości kart różnych żywiołów, musimy tak ją przygotować, by jednostki, budynki i zaklęcia jak najlepiej się uzupełniały.