autor: Damian Rams
Football Manager 2009 - przedpremierowy test - Strona 3
Rok 2008 przynosi kolejną odsłonę serii Football Manager, tym razem odważnie promowaną wizerunkiem Che Guevary. Czy rewolucja rzeczywiście zmierza wielkimi krokami pod nasze dachy?
Przeczytaj recenzję Football Manager 2009 - recenzja gry
Kiedy nacieszyłem się wystarczająco trybem 3D, postanowiłem dokładniej przyjrzeć się ekranowi taktycznemu. Na pierwszy rzut oka nie zmieniło się tutaj nic – układ ten sam, filtry, ustawienia i cała reszta opcji jak rok temu. Wystarczyło jednak rozpocząć roszady taktyczne, aby dowiedzieć się, że pole manewru przy ustawianiu piłkarzyków zostało zawężone. FM znany jest z symbolicznej ilości dostępnych pozycji i z małej elastyczności przy kombinowaniu z nimi, ale odsłona 2009 to istne apogeum tychże problemów. Chociaż na ten temat przed premierą gry twórcy raczej milczeli, po cichu (i trochę naiwnie) liczyłem, że nareszcie dostanę do rąk jedyny element, który podobał mi się od zawsze w konkurencyjnej serii Championship Manager, czyli ekran taktyczny, na którym dowolnie można ustawiać zawodników. Niestety – nie dość, że zmniejszyła się minimalnie ilość dostępnych pozycji, to strzałki można wyznaczyć jedynie w przód i tył. Koniec z rajdami zawodników w bok czy na ukos, a szkoda. Przydatna okazuje się natomiast mała kuleczka, umieszczona pod koszulką odpowiadającą zawodnikowi, która zmienia zabarwienie w zależności od tego, jak dany piłkarz czuje się na przydzielonej mu pozycji.
Spore emocje wzbudziło wprowadzenie ocen z dokładnością do jednego miejsca po przecinku. Z jednej strony jest to faktycznie subtelne oddalanie się od rzeczywistości, gdyż żadne z liczących się sportowych mediów nie używa aż tak dokładnej skali. Za słusznością takiej decyzji przemawia większa funkcjonalność nowego rozwiązania – do tej pory zawodnik, który otrzymał notę 7 mógł grać lepiej niż jego kolega z drużyny, który zakończył spotkanie z identyczną oceną. Teraz można to naprawdę zauważalnie rozgraniczyć – 7,4 wygląda przecież o wiele lepiej niż 6,5, a w zaokrągleniu była to jedna i ta sama liczba 7. Nowa skala bardzo przypadła mi do gustu, podobnie zresztą jak wprowadzenie licznika przebytej przez piłkarza odległości w czasie meczu. Może się to wydać zbędnym bajerem, ale jest to kolejny element pozwalający bardziej dogłębnie poznać styl gry danego zawodnika czy nawet całej jego drużyny. Niesprawiedliwie byłoby jednak nie wspomnieć, że podobne rozwiązanie zastosowano już wcześniej w FIFA Manager, jednak korzystanie z dobrych patentów nie jest chyba niczym złym?
Hucznie zapowiadana całkowita przebudowa mechanizmu transferowego rzeczywiście dała efekty. Faktem jest, że chwilę po odpaleniu gry z zażenowaniem stwierdziłem, że wypowiedzi twórców na temat transakcji między klubami były zwykłym chwytem marketingowym, ale... wystarczyło kolejne 30 minut, aby puknąć się w czoło i zwrócić Sports Interactive honor. Sposób składania ofert się wprawdzie nie zmienił, podobnie jak wygląd i funkcje poszczególnych ekranów, ale ilość i jakość przeprowadzanych transferów jest naprawdę niewiarygodnie zbliżona do realizmu. Poprawiono wszystko to, co irytowało w poprzedniej odsłonie, dlatego w FM 2009 ruch na rynku jest spory, a mimo to transakcje przeprowadzane przez inne kluby w większości przypadków są bardzo trafne i mają logiczne uzasadnienie. Poza tym zawodników łatwiej sprzedać (i to wcale nie za marne grosze), a także wypożyczyć na długi okres na sprzyjających warunkach. Wyjadaczy powinien też ucieszyć fakt, że przeważająca większość machlojek na zarabianie poprzez handel jest już niewykonalna – trzeba wymyślać je od nowa.