autor: Jakub Kralka
Wolfenstein - zapowiedź - Strona 2
Wielki ojciec FPS-ów, Wolfenstein, powraca po latach. Twórcy muszą jednak pamiętać, że tym razem konkurencja po pierwsze – jest, a po drugie – trzyma się całkiem nieźle.
Przeczytaj recenzję Wolfenstein - recenzja gry
Raven podkreśla, że pobyt w mieście będzie prawdziwą gratką dla miłośników kombinowania. Każdą z sytuacji da się bowiem rozwiązać na kilka różnych sposobów, na przykład zamiast krwawej rzeźni i szturmu – można wybrać ciche skradanie się uliczkami czy studzienkami kanalizacyjnymi. A tych podobno nie zabraknie. Jakby tego było mało, autorzy wspominają o atrakcjach typu: ukryty skarb, sekretne lokacje czy nieliczni alianci wspomagający nas w walce na ulicach miasta. To świetna inicjatywa, bowiem tego typu pomysły zawsze stanowiły esencję gier – oczywiście pod warunkiem, że były dobrze zrealizowane.
Raven zapowiada też, że niektóre miejsca staną się dostępne dopiero na określonym etapie rozgrywki, a samo miasto wraz z upływem czasu będzie ewoluować i w pełni „żyć własnym życiem”. Identyczne obietnice padają w kwestii Zasłony, choć tam – jak należy się spodziewać – sytuacja będzie robić się coraz bardziej poważna i krwawa. Na podstawie obietnic twórców określiłbym Wolfenstein jako „Assassin’s Creed w konwencji FPS w drugowojennej otoczce”. Nie wiem jak Wam, ale mnie to pasuje! Część z dostępnych w grze misji będzie rozgrywać się bezpośrednio w głównym mieście (co za tym idzie – brak doczytywania), niektóre jednak mogą wymagać udania się do dodatkowych lokacji.

Twórcy zachwalają także skrypty odpowiedzialne za sztuczną inteligencję. Na przykład w przypadku hitlerowców nasze próby oszukania ich nie pozostaną niezauważone. Może więc okazać się tak, że w trakcie jednej z prób przedarcia natrafimy na ostrzał nieprzyjaciela. Ale istnieją też liczne, bardziej skomplikowane schematy. Dla przykładu sytuacja opisana przez Erica Biessmana – jeżeli zabijemy najpierw oficera, to pozostali członkowie oddziału mogą wydać się nieco zdezorientowani, w efekcie – mniej groźni w starciu. Naturalnie jak na grę o II wojnie światowej przystało (mimo że w nieco specyficznym ujęciu) – otrzymamy bogaty wybór różnorodnej broni. Zarówno tej standardowej, jak i nieco zmodyfikowanej – w końcu jedną z istotnych frakcji nazistów w Wolfenstein są właśnie pomyleni naukowcy. Do tego mówi się o tym, że cały arsenał, a także nasze umiejętności (zdobywane za Zasłoną) będzie można dodatkowo ulepszać. Hm... Mam nadzieję, że fachowcy od efektów specjalnych postarają się i rzeczywiście będzie warto.

Zgodnie z zapowiedziami twórców wersje na PC, PS3 i Xboksa 360 nie będą się od siebie ani trochę różnić, a co za tym idzie – premiera gry nastąpi tego samego dnia. O trybie multiplayer wiemy tyle, że będzie, ale niezbyt rozbudowany. A to dlatego, iż twórcy przymierzają się do wypuszczenia nastawionego na sieć dodatku w stylu Enemy Territory. Połączenie tematyki wojennej, wolności na miarę nowoczesnych RPG-ów czy Assassin’s Creed z okultystycznymi tajemnicami, na dodatek w klimatach popularnego serialu Supernatural – co o tym sądzicie? Z jednej strony brzmi i komicznie, i oryginalnie, ale w końcu to właśnie takie pomysły zwykle spotykają się z największą aprobatą odbiorców. Niemniej przypominam Raven Software, iż Wolfenstein 3D wybił się dzięki swej roli prekursora. Tym razem FPS-ów mamy pod dostatkiem. Niech więc twórcy stają na głowie, by legenda pozostała wciąż żywa!
Jakub „Kuba” Kralka
NADZIEJE:
- świetny klimat;
- grywalność godna marki Wolfenstein;
- wielki świat i duża swoboda;
- dobry silnik i jego możliwości.
OBAWY:
- powyżej pobożne życzenia, ale jak to wyjdzie w praktyce?