autor: Przemysław Zamęcki
Tajne akta 2: Puritas Cordis - zapowiedź - Strona 2
Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Skoro syberyjska tajga nie dała rady dzielnej Ninie, to i wszelkie kataklizmy jej nie straszne.
Przeczytaj recenzję Tajne akta 2: Puritas Cordis - recenzja gry
Kolejnym patentem, rzadko spotykanym w grach posiadających dwuwymiarowe tła, będzie możliwa zmiana rozdzielczości. W ten sposób, jeżeli posiadamy panoramiczny monitor, będziemy mogli dostosować sobie wyświetlany obraz, tak aby wypełniał on cały ekran. Dość powiedzieć, że możliwa ma być dowolna konfiguracja rozdzielczości z zakresu od 1024x768, aż po 1600x1200. Autorzy nie zapomnieli także o możliwościach współczesnych kart graficznych. Gra korzystać będzie z wielu efektów przez nie oferowanych, włącznie z PPL (Per Pixel Lighting) czy normal mappingiem wykorzystującym shadery w wersji 3.0.
Całkowicie nową jakość ma przynieść oprawa muzyczna i dźwiękowa. W pierwszej części muzyka pojawiła się chyba wyłącznie w jednym miejscu – w menu. Tym razem powstać ma kompletna ścieżka dźwiękowa składająca się z czternastu utworów. Hollywoodzkim wzorem, główne postacie będą miały rozpisane dla siebie specjalne tematy muzyczne. Za tę kwestię, podobnie zresztą jak i w poprzedniej części, odpowiada Dynamedion. W angielskiej wersji językowej zmianie ulegną również głosy postaci. Specjalnie na potrzeby nagrania wszystkich dialogów wynajęto firmę dSonic, której pracę możemy podziwiać w takich grach, jak BioShock czy Elder Scrolls IV: Oblivion.

Najważniejsze w grze przygodowej są jednak zagadki. Te z pierwszej części były całkiem przyzwoite, wobec czego Fusionsphere postanowił nie zmieniać tego, co już się sprawdziło, a z czego gracze byli najwyraźniej usatysfakcjonowani. Wobec tego kieszeń gracza znowu wypełni się najróżniejszymi przedmiotami, od pinezki po hydrauliczny podnośnik. Ich użycie ma być również podyktowane zasadami logiki. Starsi gracze zapewne pamiętają niektóre koncepcje zrodzone w głowach ówczesnych twórców gier przygodowych. Na myśl od razu przychodzą dowcipy o MacGyverze. Szczerze mówiąc w obecnych grach przygodowych troszkę brakuje właśnie takiego podejścia. Prawie wszyscy starają się być bardzo poważni i poprawni w swych zagadkach. Starej szkoły nie uświadczymy też w Secret Files 2. Ale to nic dziwnego, nie jest to gra, w której podobne eksperymenty miałyby szansę powodzenia. Dlatego też przygotujmy się raczej na porcję standardowych zadań przeplataną dialogami i od czasu do czasu uruchomieniem jakiego mechanizmu.
Chyba od zawsze w modzie są wszelkiego rodzaju tajemnice spiskowe. Mam niejasne przeczucie, że studio Fusionsphere przygotowując nową grę sporo czerpało z popularnej ostatnio literatury. Ot, weźmy na przykład Kod Leonarda da Vinci. Tajemniczy manuskrypt, ogólnoświatowy spisek, w roli głównej całkiem miła parka bohaterów. W Secret Files 2 nie doszukamy się raczej żadnej galerii obrazów, choć... kto wie? W każdym razie jest to kolejny przykład na to, jak bardzo na powstające obecnie gry wpływa kultura popularna. Bo przecież nie oszukujmy się, książka Dana Browna do najambitniejszych nie należy. Oczywiście może być tak, że doszukując się spisku (no proszę, czyżbym również poddał się tej tendencji?) w działaniach dewelopera poruszam się zupełnie po omacku, tłukąc wokół siebie piękne porcelanowe zastawy, ale mam nadzieję, że przyszłoroczna premiera gry wszystko wyjaśni.
Przemek „g40st” Zamęcki
NADZIEJE:
- utrzymanie klimatu pierwszej części;
- ciekawe, nieprostackie zagadki;
- śliczna, ciesząca oczy grafika.
OBAWY:
- sztampowe podejście do taśmowych produkcji;
- oby ścieżka dźwiękowa w polskiej wersji zachowała choć ułamek ducha oryginału.