autor: Adam Kaczmarek
Legendary - zapowiedź - Strona 2
Na kilka miesięcy przed premierą Legendary: The Box nazywa się klonem Half-Life’a. Deckard, podobnie jak poczciwy Gordon, otworzy (dosłownie) Puszkę Pandory, przywołując na nasz świat stworzenia, którym przyjazne stosunki są obce.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Dynamiczna akcja będzie niewątpliwym atutem omawianej pozycji. Deweloperzy szykują wiele niespodzianek, począwszy od nagłych, zmasowanych ataków wroga, aż po likwidację potworów z oddziałami specjalnymi u boku. Nie zabraknie scenek przerywnikowych i dialogów między postaciami. Jednak będzie to tylko dodatek do i tak już sztampowej fabuły, a nas interesuje mięsko. A to podane w niebotycznych ilościach zaspokoi nawet najbardziej wybrednych miłośników wirtualnej rzeźni. Starcia w ciasnych uliczkach Nowego Jorku i szwendające się po dachach stwory przywołują mi na myśl Serious Sama. Duże znaczenie ma znaleziony na samym początku sygnet. Pozwoli on na uzdrowienie postaci, pod warunkiem, że oddalimy się na pewną odległość od całego zgiełku. Eksterminację wszechobecnej dziczy umożliwi dosyć pokaźny arsenał złożony z kilkunastu rodzajów broni. Zabraknie w nim znanych z konkurencyjnych tytułów blasterów oraz innych pozaziemskich technologii. Gracz skorzysta z aktualnie używanego uzbrojenia pokroju karabinu M16 i M249 SAW. Dostępny oręż wpłynie na budowę nastroju osaczenia. Od dawna oczekiwałem strzelaniny, w której z potworami rozprawiamy się za pomocą współczesnych zabawek. Czy mamy do czynienia z kolejną wariacją „Wojny Światów”?

Legendary: The Box nie powali graczy jakością oprawy. Nie oznacza to, iż będzie to tytuł przestarzały graficznie. Ładne tekstury i efekty specjalne widoczne na zdjęciach już teraz cieszą oczy. W ruchu wyglądać to będzie oczywiście zdecydowanie lepiej. Dotyczy to zwłaszcza animacji wrogów, w szczególności latających gryfów. Programiści starają się zapewnić płynność podczas ostrzejszych starć, gdzie duża liczba obiektów odznaczałaby się klatkowaniem obrazu. Z informacji dostępnych w sieci wnioskuję, iż do pełnej optymalizacji kodu panom ze Spark Unlimited jeszcze trochę brakuje. Esteci powinni zwrócić uwagę na model fizyczny. Destrukcji ulegnie naprawdę wiele elementów plansz. Pojedyncze obiekty (deski, beczki) użytkownik rozwali za pomocą zwykłego karabinu. Do efektowniejszej demolki potrzebna będzie znacznie mocniejsza broń.
Gra nie wygląda na rewolucję w gatunku FPS’ów. Bez problemu powinna jednak zagwarantować wysokiej jakości rozrywkę na kilkanaście godzin. Do jej premiery (czerwiec 2008 roku) pozostało jeszcze sporo czasu, a na obecnym etapie już wydaje się być solidną propozycją dla graczy żądnych wirtualnej krwi i wyżynki. Jeżeli twórcy wycisną z designu potworów ostatnie soki, może być ciekawie. Smaczku dodaje również fakt absencji obcych technologii w arsenale broni. Na przygody Charlesa Deckarda czekam z niecierpliwością.
Adam „eJay” Kaczmarek
NADZIEJE:
- ciekawe projekty potworów;
- zluzuje niejeden umysł po ciężkim dniu;
- nasze realia, współczesna broń i apokaliptyczny klimat.
OBAWY:
- fabuła wygląda na sztampową;
- płynność animacji.