autor: Bartłomiej Kossakowski
Kane & Lynch: Dead Men - testujemy przed premierą - Strona 2
Kane to ten z plastrem na nosie. Jest starszy i podobno bardziej dojrzały. Ma spojrzenie prawdziwego skurczybyka i gigantyczną bliznę potwierdzającą, że zapewne nim jest. Lynch, gdyby tylko odrobinę przytył, pewnie byłby mylony z wikingiem.
Przeczytaj recenzję Kane & Lynch: Dead Men - recenzja gry
Bycie zdrajcą w trybie multi jest jednak ryzykowne. Jesteś naznaczony, nad twoją głową pojawia się specjalny symbol. Pozostali będą na ciebie polować i jeśli cię dorwą, zdobędą nagrodę. Pieniężną, jeśli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości. Specjalny tag nad czaszką zdrajcy jest widoczny nawet przez ściany. A w następnej rundzie dostaje on czarną koszulę, która informuje graczy o jego tendencjach. Ale wiecie, w końcu chodzi tu o kasę, a nie o pielęgnowanie przyjaźni.
No dobra, a teraz najlepsze. Każdy, kto zginie, odradza się jako policjant. Wciąż można wygrać rundę, zbierać kasę, kasować bandytów, a przede wszystkim – zabić koleżkę, któremu zawdzięczamy przejście na drugą stronę. Jeśli w międzyczasie został gliniarzem, też można. Jeśli wymaga to strzału w plecy, gdy niczego nieświadomy stoi tuż obok, również. Zemsta to zemsta.
Pieniądze działają jak tarcza – kiedy ktoś strzela, można przyjąć więcej kulek na klatę, obserwując jednocześnie, jak hajs wylatuje z kieszeni (dosłownie). Wtedy, wiadomo – albo trzeba uciekać i skończyć jako biedak, albo podjąć walkę i odebrać swoje. Co więcej, każdy wie, ile inni mają gotówki, więc to ci bogatsi są na ogół celem. Z biednymi z kolei inni niekoniecznie chcą wchodzić w sojusz, bo i po co, skoro zdobyta przez cały zespół kasa jest dzielona po równo? Można nawet samemu wyrzucać pieniądze – albo po to, by być mniej atrakcyjnym celem, albo użyć ich jako przynęty i zaatakować z zaskoczenia.

Kilka rund trzeba poświęcić na przyswojenie zasad. Taktyki mogą być różne, do wygranej prowadzi wiele sposobów, wszystko jak zwykle sprowadza się do kasy. No i wiele zależy od tego, z kim gramy, bo trafią się i tacy, którzy specjalnie będą ginąć, by od razu zostać policjantem. Dodam tylko, że na koniec ze zgarniętą gotówką można dobiec do pojazdu, który gwarantuje ucieczkę z miejsca akcji, ale... ktoś może go wysadzić w powietrze. Sporo emocji, jak na dwieście sekund.
Za zdobytą kasę można między rundami kupić lepszą broń. Do tego dochodzą też rankingi. Nie ustalamy wyglądu postaci, ale im lepiej sobie radzimy, tym bardziej się ona zmienia. Im większe umiejętności, tym ciemniejsza kominiarka na przykład. Taki chwyt, żebyśmy wiedzieli, z kim mamy do czynienia. Największym wyzwaniem i szansą na lans wszechczasów jest to, że najlepszy gracz na świecie będzie grał jako Kane, a numer dwa wcieli się w Lyncha. A więc trochę skłamałem, pisząc, że się nie pojawią, choć pewnie spotkanie ich nie będzie łatwe.
Jak to wszystko wychodzi w praniu? Na początku bardzo zabawnie, ale wiele zależy od projektów map. Mogłem sprawdzić tylko jedną i niestety po kilkunastu meczach wszystkim się znudziła i poszli grać w co-opa, a to zły znak. Ale potencjał jest.