autor: Bartosz Sidzina
Lair - przedpremierowy test - Strona 2
Świetnie opowiedziana historia, grafika godna nowej generacji konsol oraz przepiękna orkiestralna muzyka to główne czynniki, które nie pozwolą się oderwać sprzed ekranów.
Przeczytaj recenzję Lair - recenzja gry
Za każdą z misji dostajemy medale. Punktowany jest nie tylko czas wykonania zadania, ale także liczba zniszczonych jednostek wroga, liczba „żyć” które straciliśmy, a także poniesione straty. W zależności od przyznanego medalu, otrzymujemy ciekawe bonusy. Bywają to grafiki koncepcyjne, screeny, trailery, a także soundtrack oraz filmy prezentujące prace nad grą (te dwa ostatnie są szczególnie wartościowe).
Na każdy etap gry dostajemy 3 życia. W razie niepowodzenia odradzamy się szybciutko na początku mapy i możemy niemal od razu wrócić na pole bitwy. Niestety gdy przyznany limit się wyczerpie, będziemy musieli powtarzać od nowa calutką misję.
W Lair są także bossowie. Jest ich dokładnie trzech. Na każdego z nich trzeba znaleźć sposób, słaby punkt. Chcąc ich pokonać, trzeba się nieco streszczać, gdyż z reguły pożerają/atakują nasze jednostki, a gdy straty będą zbyt duże – mission failed.
W Lair bardzo dobrze sprawdza się najnowszy kontroler Sony z czujnikami ruchu: SIXAXIS. To właśnie za ich pomocą sterujemy naszym smokiem, przechylając pad w odpowiednią stronę. Również niektóre z akcji (m.in. walka) wymagają od gracza wymachiwania kontrolerem w określoną stronę. Nie spodobała mi się jedynie trochę praca kamery, a raczej sterowanie nią. Chcąc spojrzeć gdzieś w bok czy po prostu rozejrzeć się, lepiej już zatrzymać smoka i przechylić pad w wybraną stronę, niż używać kontrolerów odpowiedzialnych za przesunięcie kamery.
Oprawa wizualna to, jak już wspomniałem, bardzo mocny atut gry. Jest to z pewnością jedna z najładniejszych (o ile nie najładniejsza) gier na konsole nowej generacji. Śmiem nawet pokusić się o zdanie, że Lair wygląda ładniej niż Gears of War na X360. Ponadto występuje w nim cała masa filmów i cutscenek pojawiających się podczas rozgrywki, które popychają fabułę do przodu. Filmy te były robione z użyciem techniki motion capture, pozwalającej na przygotowanie bardzo realistycznych animacji. Rozdzielczość 1080p oraz płynna animacja to to, co tygryski lubią najbardziej, jednak do tego drugiego muszę się trochę przyczepić. Wiele razy zdarzało mi się, że gra zwyczajnie zaczęła chrupać i miałem lekki pokaz slajdów – jednak miejmy nadzieję, że w finalnej wersji gry wszystko już będzie bardzo ładnie śmigać.
Oprawa audio to istny rarytas. Przepiękna, poruszająca muzyka, wzbudzająca emocje i świetnie oddająca klimat. Tutaj ponownie chętnie użyję określenia – „tolkienowska”. Podczas niektórych misji czy przerywników filmowych, czułem się jakbym siedział wygodnie w kinie i oglądał kolejną część Władcy Pierścieni, tyle że z dodatkiem smoków.
Podsumowując, Lair to murowany hicior Sony. Niekwestionowany „must have” dla każdego posiadacza konsoli PlayStation 3. Świetnie opowiedziana historia, grafika godna nowej generacji konsol oraz przepiękna orkiestralna muzyka to główne czynniki, które nie pozwolą się oderwać sprzed ekranów. Generalnie rzecz biorąc, gracz czuje się, jakby czytał przepiękną powieść fantasy siedząc wygodnie w fotelu przy kominku, a jednocześnie sam brał w tym wszystkim udział. W tej grze nie ma miejsca na nudę. Cały czas coś się dzieje, a akcja jest cały czas podsycana.
Bartosz „bartek” Sidzina
OBAWY:
- płynność animacji;
- praca kamery.
NADZIEJE:
- hmm... duże.