autor: Bartłomiej Kossakowski
Overlord - przed premierą - Strona 2
Gra utrzymana jest w klimacie fantasy, ale twórcy nie podeszli do fabuły śmiertelnie poważnie. Właściwie bardziej zależało im na tym, byście umarli ze śmiechu, przyglądając się kolejnym gagom.
Przeczytaj recenzję Overlord - recenzja gry
Miliony Minionów
Minions – tak właśnie twórcy gry oficjalnie nazwali oddziały naszych pomocników. Może to znaczyć tyle co „słudzy”, choć w tym wypadku lepiej chyba używać określenia „mięso armatnie”. To małe diabliki, stwory przywołane do życia dzięki magii. Z wyglądu przypominają nieco gremliny lub małe orki. Do narodzin potrzebują dusz śmiertelników, do egzystencji – piwa i muzyki. Panowie z Triumph Studios nie pozostawiają wątpliwości – nasz złoczyńca nie będzie szczególnie przywiązany do swoich współtowarzyszy. Nie zależy mu na tym, by więcej niż jeden przetrwał z nim do końca przygody.

Zabawę zaczniemy z kilkoma stworami u boku, z czasem nasza armia rozrośnie się do sześćdziesięciu (ale setki mogą czekać w rezerwie). Dostępne będą cztery rodzaje potworków, różniące się między sobą kolorami i zdolnościami. Brązowe to typowi żołnierze, którzy bez zastanowienia ruszą do walki, gdy tylko im rozkażemy. Mogą służyć za naszą ochronę, warto mieć ich przy sobie więcej podczas starć z poważniejszymi wrogami. Czerwone – ogniste, potrafią skakać w pożar, nie ponosząc przy tym najmniejszych obrażeń. Dodatkowo same posiadły umiejętność strzelania płomieniami – to ważne w pojedynkach z dystansu. Zielone pokraki używają sztyletów nasączonych śmiertelnymi miksturami, a w czasie ataku starają się być ciche i niezauważone. To tacy wojownicy ninja w wersji fantasy lub – jak kto woli – najbrzydsi i najgłupsi skrytobójcy, jacy kiedykolwiek chodzili po ziemi. Do naszej armii włączymy też niebieskie kreatury, które opanowały podstawy magii i posiadają moc wskrzeszania.
W wersji konsolowej lewa gałka analogowa posłuży nam do sterowania ruchami postaci, prawa odpowiada właśnie za kontrolę nad wojskiem lub jego wybranymi członkami (można będzie np. oddzielić jednego stwora od reszty i zlecić mu specjalne zadanie). Nie jest do końca jasne, jak rozwiązano to w edycji pecetowej, ale autorzy obiecują, że system sterowania nie tylko jest intuicyjny i przyjemny, ale zachowując jego prostotę, dadzą nam dużą kontrolę nad działaniami przygłupich dziwolągów. Wydawanie poleceń towarzyszom odbywać się będzie mniej więcej tak, jak w prostej strategii czasu rzeczywistego. Warto pamiętać, że do każdego zadania trzeba dobrać odpowiednie diabliki, pamiętając o ich specjalizacji. Oczywiście cały czas możemy im asystować i w razie potrzeby wkroczyć do akcji, waląc kogoś po głowie mieczem lub strzelając fireballem. Z jednej strony trzeba pamiętać o zasadzie ograniczonego zaufania, z drugiej: mimo swej przeraźliwej głupoty, stworki są lojalne i gdy znajdą jakiś cenny artefakt, przybiegną z nim do nas.