autor: Wojciech Gatys
Death to Spies - zapowiedź - Strona 3
Przygody BJ Blazkowicza, Sama Fishera i numeru 47 w jednym? To na pewno marzenie wielu graczy, które już wkrótce może się ziścić.
Przeczytaj recenzję Death to Spies - recenzja gry
Podobnie jak w serii Hitman, również w Death to Spies sami zdecydujemy o tym, w jaki sposób chcemy zrealizować cele misji. Dzięki możliwości ukrywania się, przenoszenia ciał czy zmiany ubrań, możemy wypróbowywać różne taktyki. Ogłuszyć sierżanta, przejąć jego mundur i dzięki temu podejść bliżej do oficera? A może wejść na rusztowanie i skorzystać z wiernego karabinu snajperskiego? Ale czy uda się później uciec? W warunkach wojennych nie ma co liczyć na „pomoc” cywilów i szybkie czmychnięcie w stroju jednego z nich. A niemiecki mundur na pewno nie zagwarantuje nam bezpieczeństwa, jeśli właśnie zamordowano wysokiego rangą wysłannika Abwehry. Co prawda nasz bohater może zaminować wybrane budynki i zastawić wiele pułapek zanim wkroczy do akcji, aby po jej ukończeniu wzniecić chaos i panikę, ale hitlerowcy na pewno nie będą się długo zastanawiać, czy złapanie sowieckiego zabójcy jest w tej chwili sprawą priorytetową.
W takich przypadkach wyjątkowo skuteczna acz perfidna, jest metoda... zaminowania ciała zabitego żołnierza. Strażnik, który zauważy leżącego kompana na pewno szybko podbiegnie, aby sprawdzić, co się stało i zaalarmuje innych wartowników. Teraz wystarczy, że jeden z kilku stojących nad ciałem gapiów przewróci je na plecy w celu identyfikacji i... BLAM. Skutki chyba każdy jest w stanie sam sobie wyobrazić. Okrutne? Tak. Sprytne? Jak najbardziej. Wierne realiom historycznym? Podobno.

Prócz tych sprytnych nowinek, nie zapomniano o standardowych opcjach, które widzieliśmy w innych grach. Nasz smierszonośny bohater potrafi więc zaglądać do pomieszczeń przez dziurkę od klucza, łamać zamki, zawisać pod sufitem i dokonywać mrożących krew w żyłach akrobacji w trakcie ucieczek dachami. Jest też w stanie poprowadzić niemal każdy pojazd – od motocykla, przez ciężarówkę aż po samolot, no i umie pływać. Sowiecki zabójca, wynurzający się powoli z rzeki, aby zadać decydujący cios – takie rzeczy musiały śnić się po nocach niemieckim oficerom, przebywającym na froncie wschodnim. Teraz możemy sprawić, że te sny się ziszczą.
Niestety, gra nie będzie wyposażona w tryb gry wieloosobowej, co może zniechęcić do niej wielu fanów Splinter Cella – ostatecznie to właśnie pojedynki multiplayerowe, a szczególnie genialna opcja kooperacji są tak cenione przez miłośników tej serii. Haggard Games koncentrują się jednak na misjach pojedynczych i obiecują, że ich produkcja nieraz nas zaskoczy.
Przygody BJ Blazkowicza, Sama Fishera i numeru 47 w jednym? To na pewno marzenie wielu graczy, które już wkrótce może się ziścić. Trzymamy kciuki za Death to Spies – ciekawe rozwiązania, interesujący temat, atmosfera drugiej wojny i solidne podłoże historyczne powinny zagwarantować tej produkcji sukces. Ostatecznie – któż nie chciałby się wcielić w cichego zabójcę nazistów?
Wojtek „Malacar” Gatys
NADZIEJE:
- ciekawy temat i podłoże historyczne;
- wierność realiom II wojny światowej i oryginalnym materiałom;
- ciekawe rozwiązania – unikatowe w gatunku stealth;
- solidna grafika.
OBAWY:
- brak multiplayera;
- niewielkie doświadczenie studia.