autor: Wojciech Gatys
Death to Spies - zapowiedź - Strona 2
Przygody BJ Blazkowicza, Sama Fishera i numeru 47 w jednym? To na pewno marzenie wielu graczy, które już wkrótce może się ziścić.
Przeczytaj recenzję Death to Spies - recenzja gry
I to właśnie takim Samem Fisherem (lub jak kto woli – Garrettem) drugiej wojny światowej staniemy się w Death to Spies. Jak zwykle w przypadku rosyjskich produkcji możemy liczyć na wierność realiom historycznym – szef projektu Aleksiej Agałamow spędził wiele godzin w archiwach NKWD i Armii Czerwonej, aby poznać zasady działania, szkolenie i misje, w jakich brali udział pracownicy departamentu czwartego. Okazuje się, że metody, jakie stosowali skrytobójcy na usługach wywiadu nie zmieniły się aż tak bardzo od czasów drugiej wojny, wobec czego producenci Death to Spies nie ukrywają, że ich gra będzie czerpać z najlepszych produkcji gatunku stealth – Śmierć Szpiegom ma rzucić wyzwanie takim bestsellerom jak Hitman czy Splinter Cell.

Jak mawiał sierżant Czernousow, nigdy nie należy iść w bój z nie naładowaną pepeszą, a więc ambitne zapowiedzi Haggard Games poparte są konkretnymi przykładami. Przede wszystkim Rosjanie zamierzają rzucić na pierwszą linię frontu bardzo zaawansowany silnik graficzny. Poprzednio Agałamow i jego towarzysze pracowali nad pierwszym rosyjskim MMORPG – Sphere – i doświadczenie związane z tworzeniem rozległych i realistycznych lokacji zamierzają wykorzystać w swojej nowej produkcji. Silnik Death to Spies obsługuje wszystkie nowinki związane z odbiciami, cieniowaniem, dymem czy efektami cząsteczkowymi. W trakcie misji odwiedzimy zarówno pomieszczenia zamknięte (świetnie wygląda baza okrętów podwodnych Kriegsmarine) jak i rozległe plenery, a możliwość wykorzystania pojazdów pozwoli nam się szybko ewakuować z miejsca akcji. Zbyt długie przebywanie w towarzystwie oficera Wehrmachtu z dziurą w głowie mogłoby przynieść opłakane skutki.

Kolejnym elementem, który decyduje o powodzeniu „skradanki” jest sztuczna inteligencja przeciwników. I pod tym względem Death to Spies ma w niczym nie ustępować wiodącym produkcjom. Patrolujący żołnierze wyposażeni będą w zmysł słuchu i wzroku, dzięki którym będą mogli nas wypatrzyć albo usłyszeć. Te umiejętności będzie też można obrócić przeciwko nim samym. Podejrzany szmer na pewno zwabi niemieckiego strażnika w ciemny zaułek – teraz wystarczy skoczyć na niego z góry i jednym ruchem skręcić kark. Musimy jednak uważać – pułapki zastawione w wyjątkowo podejrzanych miejscach spowodują, że zanim nasza potencjalna ofiara zacznie sprawdzać, co się dzieje, wezwie na wszelki wypadek swojego towarzysza. Walka z dwoma uzbrojonymi po zęby esesmanami nie musi wcale pójść gładko, a przypadkowy strzał na pewno zaalarmuje cały garnizon. Trzeba też pamiętać, że ślady krwi na mundurze, który postanowiliśmy pożyczyć od niemieckiego żołnierza natychmiast wydadzą się podejrzane. Przeciwnicy są nawet w stanie rozpoznać, że korzystamy z radzieckiej broni, a więc po przebraniu się w faszystowskie ciuchy będziemy zdani na tubylczy arsenał. I własne wyszkolenie w dziedzinie walki wręcz.