autor: Wojciech Gatys
Team Fortress 2 - przed premierą - Strona 2
Valve naopowiadało nam bajek, po czym... Team Fortress 2 zniknęło na siedem długich lat. Co jakiś czas pojawiały się plotki, że producenci projektu nie zarzucili, ale brak konkretów pozwalał przeczuwać, że nigdy gry się nie doczekamy.
Przeczytaj recenzję Team Fortress 2 - recenzja gry
Pytany o powód opóźnień, Brown stwierdza (a cóż innego miałby powiedzieć), że prace nad grą trwały tak długo, abyśmy otrzymali maksymalnie dopracowany, rewolucyjny i spełniający oczekiwania produkt. Ponoć po stworzeniu pierwszej wersji gry, jej twórcy (z Gabem Newellem na czele) nie byli usatysfakcjonowani płynnością rozgrywki oraz brakowało im przełomowych rozwiązań. Poeksperymentowali trochę, a następnie stwierdzili, że trzeba poczekać, aż technologia się rozwinie i będzie można zrealizować wszystkie pomysły. Na takie podejście mogą sobie pozwolić tylko gwiazdy pierwszej wielkości – jeśli dobrze pamiętam, ostatnio stosował je Stanley Kubrick, ale trudno orzec, czy w tej chwili jest z niego zadowolony. W każdym razie wygląda na to, że czas realizacji pomysłów nareszcie nastał, a dysponując silnikiem Source i zaawansowanymi technologiami głosowego porozumiewania się, Charlie Brown i jego team zamierzają dać nam taktyczną strzelankę wieloosobową, jakiej jeszcze nie było.
Od początku istnienia Team Fortress, nacisk w tej grze kładziony był na taktykę znacznie bardziej, niż w Counter-Strike’u i tym razem również ma być ona kluczowa. Enigmatyczny Brown twierdzi, że „wybory dokonywane przez gracza będą miały wpływ nie tylko na jego osobisty wynik, ale też powodzenie całej akcji i osiągnięcia drużyny”. Słowem – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Każdy żołnierz poszczególnej klasy – pirotechnik (lub jak kto woli – piroman), inżynier, medyk czy szczególnie zabawny zabójca (Hitman z pończochą na twarzy) – będzie odgrywał kluczową rolę i jego opieszałość lub niekompetencja mogą doprowadzić do zguby wszystkich towarzyszy.

A klas będzie w Team Fortress 2 co niemiara – w sumie aż dziewięć. Każdy żołnierz – czy to snajper w kowbojskim kapeluszu, potężny cekaemista czy kurdupel z ogromną bazooką – wywołuje uśmiech na twarzy gracza. Wygląda na to, że produkcja Valve nie będzie tylko kolejną wieloosobową perełką, ale może wnieść do gatunku sporo tak potrzebnej świeżości. Ostatecznie ileż można polować na identycznych żołnierzyków w beżowych mundurach.
Jeśli chodzi o lokacje, w jakich będziemy rozgrywali swe sieciowe pojedynki – tu również nie musimy się obawiać nudy. Jedne plansze będą mniej zakręcone, inne bardziej, ale wszędzie projektanci pozostawią pole do popisu dla wybitnych taktyków. Opuszczone bazy militarne, tajne laboratoria arcyłotrów w stylu doktora Zło oraz stacja przeładunkowa na dalekiej prowincji Stanów Zjednoczonych – nasza ekipa twardzieli odnajdzie się w każdych warunkach i chętnie wrzuci granat tam, gdzie nie trzeba. Szczególną uwagę ma zwrócić mapa umieszczona na Alasce – zmienne warunki pogodowe i uderzenia zamieci mogą doprowadzić do nieoczekiwanych zwrotów akcji i konieczności improwizowania. Valve obiecuje też remake klasycznej mapy 2fort – ci, którzy grali w oryginalne Team Fortress na pewno spędzili na niej wiele przyjemnych godzin.