autor: Tomasz Wróblewski
Worms 4: Totalna Rozwałka - zapowiedź - Strona 2
Cóż tu dużo gadać? Nowe bronie, nowe mapy i te same krwiożercze robaki, a przy tym usprawniona praca kamery i bardziej podatne na zniszczenia środowisko. Czyli kolejna część Worms.
Przeczytaj recenzję Worms 4: Mayhem - recenzja gry
Skoro już jesteśmy przy temacie lokacji, warto wspomnieć o nich parę słów więcej. Pojawienie się twierdz w ostatnio wydanej części, było dobrą okazją dla wprowadzenia środowisk, które swoim wyglądem nawiązywały do pewnych epok historycznych, tudzież stref geograficznych. Worms 4 to ponownie bardzo charakterystyczne mapy. Tym razem twórcy zdecydowali się na następujący tematy: park jurajski, plac budowy oraz epoki: króla Artura, Orientu i Dzikiego Zachodu. Na każdą ze scenerii przypada po pięć plansz dla trybu pojedynczego gracza (kampania), a także po 4 zupełnie inne dla zabawy wieloosobowej (oczywiście z opcją gry przy jednym komputerze). Warto dodać, że środowiska te będą znowu całkowicie zniszczalne, należy bowiem pamiętać, iż w Worms Forts: Under Siege było to w znacznym stopniu ograniczone.
Inwencji w wymyślaniu broni twórcom Wormsów nigdy nie brakowało. Również tym razem gracze otrzymają do dyspozycji bogaty, standardowy już arsenał (bazooka, „Alleluja”), a także bronie specjalne pokroju Żelaznego Osła. Zupełnie nie warto byłoby o tym pisać, bo z doświadczenia wiemy, że jakby nie było, to z całą pewnością będzie wesoło. Jest jednak pewien detal, który sprawia, iż wyborowi broni w Worms 4 musimy przyjrzeć się dokładniej. Szczegół ten to niejaka Fabryka Broni, pozwalająca graczom na tworzenie własnego oręża. Wspomniana nowość została bardzo dokładnie przemyślana, a liczba możliwości konstruktorskich sprawia, że staje się ona bardzo istotą częścią gry. Broń zbudujemy korzystając z wielu elementów, zaprojektowanych dla łączenia ich w większą całość. Wygląd to oczywiście nie jedyna rzecz istotna przy tworzeniu, bowiem w samej rozgrywce odgrywa on tylko drugorzędną rolę. Zdecydowanie istotniejsze są ustawienia pozwalające określić moc danej broni, jej podatność na działanie wiatru, czy całej masy jeszcze innych detali.

Rozwijając wyobraźnię gracza producenci poszli krok dalej. Od dawien dawna mogliśmy decydować o detalach typu głos, flaga, czy nawet nagrobek naszych wormsów. Teraz każdy członek zespołu może posiąść cechy indywidualne. Nic nie stoi na przeszkodzie, by robaki przywdziewały różne nakrycia głowy. Podopieczni mogą mieć nawet wąsy, okulary, różne ręce, fryzury czy oczy. Z pewnością nie wpłynie to na przebieg zabawy, ale uatrakcyjni jej wizualną stronę. Zwłaszcza, że...
... robaki będą znacznie żwawsze niż dawniej – twórcy postarali się, by gama animacji została powiększona. Wpłynie to na zachowanie wormsów podczas użycia różnego rodzaju broni, zauważalne będzie także w czasie działania przeciwnika. Niezłe wrażenie robi przedstawiony na jednym z obrazków z gry robak, wyłupiający oczy, gdy mierzy się do niego ze snajperki. Analiza zrzutów ekranu i pierwszego filmu reklamowego sugeruje, iż zmieni się również sposób animowania wybuchów oraz wystrzałów z broni palnej. Obrazy wyświetlane obecnie przez silnik przypominają rysunkowe obłoczki, znane z wielu kreskówek. Nie zmienia to faktu, że gra nadal wygląda świetnie, a grafika ma bardzo specyficzny, wormsowy klimat.
W kwestii samej rozgrywki zmieni się niewiele. Misje będą zróżnicowane, tak więc ciężko wskazać na jakieś konkretne zadania. Niemniej jednak producent szczególną uwagę zwraca na odnajdywanie zleconych przedmiotów i niszczenie wyznaczonych celów. Z pewnością wzbogacony będzie tryb dla wielu graczy, w którym pojawią się style rozgrywki tak typowe dla strzelanek typu FPP – przechwytywanie flagi (słynne „capture the flag”) i obrona danej pozycji.
Premiera Worms 4: Mayhem planowana jest na drugi kwartał bieżącego roku. Wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny będzie to prawdziwy hit. Już teraz znany jest polski dystrybutor gry, którym ponownie została firma CD Projekt. Jej doświadczenie z Robakami pozwala wierzyć, iż specyficzny klimat i humor, z którego gra słynie, zostaną zachowane w rzetelnie zlokalizowanej wersji.
Tomasz „Y@siu” Wróblewski
P.S. W czasie pisania tego tekstu, absolutnie wyjątkowo, żaden robak nie odniósł nawet najmniejszych obrażeń.