autor: Włodarczak Adam
UEFA Euro 2004 - przed premierą - Strona 2
W EURO 2004 gracz może więc przejąć kontrolę nad jednym z 51 europejskich zespołów i przeprowadzić go najpierw przez kwalifikacje, następnie fazę play-off, aby w końcu znaleźć się w finale.
Przeczytaj recenzję UEFA Euro 2004 - recenzja gry
Nie samym EURO człowiek żyje
Oględziny zaczynamy od trybów gry. Tych, wbrew pozorom, nie jest wcale tak mało.
Pierwszym trybem, i rzecz jasna najważniejszym, jest „EURO 2004”. Mówiąc krótko, gracz wybiera jedną z 51 reprezentacji i prowadzi tenże „team” po samo mistrzostwo. Swoją przygodę zaczyna od kwalifikacji lub bezpośrednio od samego finału. W tym pierwszym przypadku niezbędne okażą się umiejętności czysto menedżerskie, bowiem swój zespół trzeba odpowiednio zgrać i zmotywować. I nie chodzi tu tylko o ustalenie samego składu (w każdej z reprezentacji dostępnych będzie 40 zawodników), ale także o takie czynniki jak morale zawodników (o czym mowa będzie później). Poza tym smakowicie zapowiadają się jeszcze raporty przedmeczowe, które mówić będą o najbliższym przeciwniku. Słabe i mocne strony rywala z pewnością okażą się przydatne. Reszta zrealizowana zostanie standardowo. Pozostaje tylko grać, wygrywać i zdobywać medale!
Kolejną opcją są „turnieje”. Tu zwyczajnie w świecie gracz określa zasady zabawy, nadając swemu turniejowi formę ligi czy pucharu (lub obie opcje połączone ze sobą), wybiera drużyny i już... gra. Niby nic odkrywczego, ale zawsze coś, co może przynieść kilka, a nawet kilkanaście dodatkowych godzin rozgrywki.
Najciekawszą nowinką jest chyba „kreator sytuacji”. Brzmi dość zagadkowo, ale w praktyce ten tryb aż emanuje prostotą. Wyobraźmy sobie sytuację, że gracz chce zagrać w finale, prowadząc Polskę, przeciwnikiem ma zostać Anglia (a jakże!), przy czym pięciu podstawowych piłkarzy przeciwnika pauzuje za czerwone kartki. Grając od początku, w trybie „EURO 2004”, osiągnięcie takiej sytuacji graniczy niemal z cudem. Dzięki owemu kreatorowi taka okoliczność to żaden problem! Wystarczy określić kim i z kim chcemy zagrać, ustalić miejsce, czas + resztę – i skryte pragnienie gracza staje się faktem. Dla lubujących się w odmienności, dla wszystkich McGuyverów tego świata, jest to wiadomość bardzo dobra.
Ponadto pojawi się nieco zmodyfikowany „sparing”, „fantasy mode” oraz „rzuty karne”. Pierwszy polegać będzie na rozegraniu dwóch spotkań towarzyskich, w których o końcowym rezultacie będą decydować wyniki obu spotkań, później zasada bramek na wyjeździe, etc. (czyli mecz u siebie i na wyjeździe). Drugi to nic innego jak tworzenie nowych, kuriozalnych drużyn, składających się z reprezentantów 51 krajów dostępnych w bazie danych. Ostatni, trzeci wymieniony tryb, czyli rzuty karne nie wymaga żadnych wyjaśnień, więc na tym zakończę omawianie trybów gry dostępnych w UEFA EURO 2004. Przejdźmy do tzw. „gameplay’u”.
Złe morale przekleństwem narodu
Przy okazji omawiania głównego (i zarazem tytułowego) trybu gry, wspomniałem krótko o morale zawodników. Okazuje się, że ten aspekt ma być jedną z kluczowych zmian w całej grze! „Bombowo” nazywany przez producentów element gry, bo o „dynamicznym modelu morale” inaczej powiedzieć się nie da, wprowadzać ma dużo urozmaicenia. Jeżeli danemu grajkowi w trakcie samego meczu się nie powodzi, to rzekomo jego samopoczucie ulegnie pogorszeniu, a co za tym idzie – cała drużyna zacznie się rozstrajać, grać bez większego pomysłu, i w ostateczności tracić głupie bramki po głupich błędach. I vice versa, gdy drużynie się powodzi, w piłkarzy wstąpi nowy duch walki, który porwie do wybornej gry nawet największą pokrakę. Podobnie morale ma spadać lub podnosić się po otrzymaniu kartonika koloru żółtego lub czerwonego, nie wspominając już o kontuzjach. Cóż, zapowiada się nawet ciekawie, ale jak będzie z realizacją?