Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 16 czerwca 2021, 14:45

Battlefield jest najlepszy, gdy nie jest realistyczny - Strona 2

Pierwsza prezentacja Battlefielda 2042 wzburzyła część fanów, którzy zarzucają mu odejście w kierunku kompletnie nierealistycznej rozgrywki. BF skończył się na Kill ‘Em All. Otóż nie – Battlefield właśnie wraca klimatem do swoich najlepszych czasów.

Kilkanaście tygodni wycieków pojedynczych klatek z rzekomego zwiastuna czy plotki sugerujące przyszłościowy setting postapo – taki w internecie był Battlefield 6 aż do ostatniej środy, kiedy to EA w końcu ujawniło, że najnowsza odsłona serii to Battlefield 2042 i prawdą okazała się najważniejsza informacja: nowa generacja w końcu umożliwia rozgrywki na jeszcze większą skalę, bo do 128 graczy jednocześnie. Dla wielu osób ten trailer był jednak również powodem do niezadowolenia: „Jak to tak, że Battlefield porzuca realizm i nagle jakiś typ wyskakuje z samolotu, żeby z bezodrzutowego działa Carl Gustaf (jak on to zmieścił w kokpicie?) zniszczyć inny samolot, a potem wraca do swojego pojazdu i leci dalej? I kto to widział, żeby żołnierze niszczyli helikoptery za pomocą quadów?! Do tego jakieś haki, linki, wingsuity? Oddawajcie Bad Company 2!”.

Cały internet przemaglował już to na wszystkie strony i doedukował mniej zorientowanych, że akcja z samolotem to przecież RendeZook, oryginalnie w wykonaniu Stun_gravy w Battlefieldzie 3, a wjechanie quadem w inny pojazd to też klasyczna akcja z tamtych czasów, tylko brakowało jeszcze C4, które wysadzało się, będąc blisko wroga. DICE o tym oczywiście wiedziało, więc gameplay pokazany w niedzielę podczas konferencji Microsoftu już zawierał tzw. jeep stuff (pozdrawiam fanów serii Battlefield Friends oraz ekipy Neebs Gaming) i faktycznie wysadzono helikopter przy użyciu czterokołowca z narzuconym C4. I wiecie co? I to jest piękne! To jest właśnie Battlefield, za jakim tęskniłem!

To nie jest typowa zapowiedź Battlefielda 2042 i nie będę tu omawiał wszystkich nowości, które twórcy ogłosili w ciągu ostatnich kilku dni. O samej grze i wrażeniach z zabawy chętnie opowiemy, gdy już będziemy mogli w Battlefielda 2042 zagrać, a do napisania niniejszego tekstu zainspirowały mnie komentarze w różnych miejscach sieci, które zarzucają serii kompletny odjazd od jej tożsamości.

Współczesność lepsza niż historyczne starcia

Seria Battlefield zaczynała od rozgrywek historycznych – w końcu pierwszy był Battlefield 1942 (w 2002 roku). Potem trafiliśmy do Wietnamu, do współczesności, do przyszłości, dostaliśmy także dwie części Bad Company, z których druga jest dziś wspominana z rozrzewnieniem. Ja sam do tego strzelankowego pociągu wskoczyłem dopiero przy okazji Battlefielda 3, więc współczesność w wykonaniu tej odsłony (wraz z sequelem) to dla mnie złote lata cyklu i długie godziny spędzone na starciach w multiplayerze. Dziś, gdyby tak spróbować zsumować wszystkie zaliczone przeze mnie części (tak, łącznie z Hardline’em), pewnie zebrałoby się około 1500 godzin. Spodziewam się, że może być tu sporo osób, które przysiedziały ich przy BF-ie więcej, ale nie piszę tego, by chwalić się wynikiem – to po prostu dowód na to, że faktycznie sporo zobaczyłem i sporo dziwnych akcji sam odwaliłem w tych grach.

Pamiętam okres tuż przed zapowiedzią Battlefielda 1 i wielokrotne rozkminy razem z Gambrinusem na temat tego, co mógłby przynieść setting historyczny, jak fajnie byłoby wrócić i spróbować sięgnąć do korzeni serii, a jednocześnie, co by to oznaczało dla gameplayu. Brakowało wtedy porządnych gier osadzonych w wojennej przeszłości. Dziś, po otrzymaniu odsłon z akcją dziejącą się zarówno w trakcie pierwszej, jak i drugiej wojny światowej, muszę przyznać, że tak naprawdę chyba nie do końca chciałem właśnie tego. Bawiłem się całkiem nieźle, spędziłem z „jedynką” i „piątką” w sumie kilkaset godzin, zarówno na PC, jak i konsoli, ale czegoś mi w nich brakowało.

Historyczne Battlefieldy miały twardy orzech do zgryzienia w postaci pogodzenia ze sobą realiów i zwykłej przyjemności płynącej z rozgrywki. Części 3 i 4 przyzwyczaiły nas chociażby do sporej customizacji broni i regularnej walki na większe dystanse. Ja sam lubiłem okazjonalnie rozłożyć się na lotniskowcu lub wieżowcu w Zatoce Omańskiej i z lunetą x12 próbować ustrzelić kogoś na dystansie kilometra, mimo że ówczesny komputer nie pozwalał mi na granie z najwyższymi ustawieniami, przez co wizualnie pocisk czasem znikał, zanim doleciał do celu, i korekcja była trudna.

Robiłem sobie też przerwy od typowego meczu, idąc na serwer z Operation Metro ustawiony na 1500 ticketów, gdzie przez ponad godzinę stało się na pozycjach, rzucało granatami, podnosiło kolegów lub uzupełniało im amunicję. Nie brakowało emocji, mimo dość statycznej rozgrywki, a jak udało się przedrzeć przez linię i wyciąć z dziesięciu przeciwników, zanim się padło od zmasowanego ataku, było się mistrzem i można było zmienić losy całej potyczki! A pamiętacie jeszcze dodatek Armored Kill i ogromne przestrzenie, chociażby na Armored Shield, gdzie pojazdami prowadziło się emocjonujące bitwy? Do dziś mam przed oczami strzelanie czołgami do helikopterów i satysfakcję z sukcesu.

Wojenne odsłony nie mogły zaoferować dokładnie tego samego, bo gracze spodziewali się utrzymania odpowiednich realiów. Pomimo kompromisów i tak dostało się DICE za różne rzeczy: a to za zbyt wiele broni automatycznej, a to za kobiety na polu walki (odpuśćmy sobie roztrząsanie sensowności tego argumentu), no i skąd te wielkie machiny w BF1, które potrafiły kompletnie zniszczyć z trudem budowaną przewagę. Starając się o choć częściową zgodność z historią, twórcy tym samym ograniczali graczom możliwości gameplayowe i dopiero teraz trailer Battlefielda 2042 przypomniał mi, że to jest właśnie to, za czym tęskniłem najbardziej – mianowicie za większą swobodą w sianiu zniszczenia.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Którą serię wolisz? Call of Duty czy Battlefield?

Battlefield
52,4%
Call of Duty
16,4%
Tak
31,3%
Zobacz inne ankiety
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?
Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?

Przed premierą

Podczas gdy wszyscy sugerują ucieczkę, my wracamy do Tarkova, by przeanalizować wysyp informacji na temat tej gry. Informacji wskazujących na produkt imponujący w wielu aspektach, ale i coraz bardziej niszowy, coraz mniej przystępny dla większości graczy.