Widziałem Age of Empires 4. Nie wiem, czy ta gra ma sens - Strona 3
Powroty znanych marek zawsze są podobne. Age Of Empires 4 chce być czymś nowym, żeby się wyróżnić, ale jednocześnie takim samym, żeby fani byli zadowoleni. Jak udało się to pogodzić?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Age of Empires 4 - powrót króla RTS-ów
Czas na historię
Te różnice widać będzie również w sposobie prowadzenia kampanii, jednak i tutaj twórcy wykonują ukłon w stronę dziedzictwa serii. Wracają bowiem postacie historyczne jako osobne, silniejsze jednostki. To jednak wcale nie jest najciekawsze. Wydarzenia w kampaniach trybu dla pojedynczego gracza mają rozciągać się na przestrzeni setek lat. Nie będziemy śledzić już żywota jednej historycznej postaci, takiej jak William Wallace czy Joanna d’Arc. Kampania brytyjska, o której mówiono na prezentacji, ma rozpocząć się bitwą pod Hastings w 1066 roku, a zakończyć podpisaniem Wielkiej Karty Swobód w 1215. Rozmach będzie więc znacznie większy.
I tutaj warto wrócić do tej „celebracji historii”, o której wspomniałem wcześniej. Seria Age zawsze starała się w mniejszym bądź większym stopniu wiązać ją z mechaniką. Sposób narracji w kampaniach był jednak dość powierzchowny. W Age of Empires IV natomiast pomiędzy misjami zobaczymy kręcone w lokacjach mikrodokumenty, nadające kontekst wydarzeniom z kolejnych misji. I to, muszę przyznać, bardzo mnie zaintrygowało. Gry wideo, które biorą na tapet historyczne wydarzenia, potrafią mieć spory wpływ na wzbudzenie zainteresowania tym konkretnym okresem. Gracze sięgają wtedy po książki albo oglądają filmy dokumentalne, by poszerzyć swoją perspektywę. Często nie doceniamy pozytywnego oddziaływania gier na rozwój innych hobby. Tym bardziej chwalę więc decyzję o zaimplementowaniu owych mikrodokumentów do gry.
Na prezentacji dotyczącej przyszłości Age of Empires padło dużo wielkich słów, które spokojnie można wrzucić do kategorii „typowe public relations”, ale dało się też wyciągnąć trochę konkretów. W końcu mogłem dowiedzieć się nieco więcej na temat kolejnej części tak cenionej przeze mnie serii. Nie mogę jednak powiedzieć, że odebrałem ten pokaz w pełni pozytywnie. Zachwytów brakuje, pojawił się „tylko” całkiem solidny optymizm. Prawda jest jednak taka, że obserwowanie rozgrywki w strategii czasu rzeczywistego z daleka nigdy nie było dla mnie bardzo atrakcyjne. Dopiero moment, w którym postawię mój pierwszy budynek, wyprodukuję pierwszego woja oraz stoczę pierwszą potyczkę, zadecyduje, czy spędzę z grą więcej czasu. Optymizm jednak pozostaje, mimo że ostatnie dzieło studia Relic, czyli Dawn of War III, nie spotkało się z ciepłym odbiorem. Niemniej w Relicu siedzą weterani gatunku, toteż mój kredyt zaufania wobec nich jest całkiem spory.
Tak więc odpowiedź na pytanie, czy na rynku jest miejsce na kolejną grę z serii Age, brzmi: jeżeli twórcy spełnią swoje obietnice, to tak. Będzie to pozycja na tyle odmienna, z uwagi na zmiany w mechanice, nawet od osadzonej w tym samym okresie historycznym „dwójki”, że obie te gry spokojnie da się rozróżnić. Zresztą, co ja piszę, każdy przedstawiciel strategii czasu rzeczywistego jest przeze mnie mile widziany. Szczególnie taki, który tworzony jest przez weteranów gatunku. Czy jednak te wszystkie zmiany, a także oprawa graficzna, nie odstraszą wyjadaczy? Część pewnie tak, ale podejrzewam, że większość przynajmniej da temu tytułowi szansę. Przekonamy się o tym jeszcze w tym roku. „Czwórka” ma więc przyciągnąć nowych graczy, będąc dla nich bardziej przyjazną produkcją. Starym fanom serii z kolei, jeżeli nie spodoba się część czwarta, zostanie mocna i popularna „dwójka”, która cały czas jest rozwijana.
ZASTRZEŻENIE
Pokaz gry Age of Empires 4 odbył się zdalnie.
Mateusz Araszkiewicz | GRYOnline.pl