Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 12 lutego 2021, 14:49

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem! - Strona 2

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Wiking musi wznieść dom

Wspomniałem już o wiosce. System stawiania budowli i gromadzenia surowców również oferuje mnóstwo radochy. Z początku naszym głównym materiałem budowlanym jest drewno, którego pozyskanie wydaje się znacznie bardziej trywialne, niż ma to miejsce w praktyce. Głównie za sprawą MORDERCZYCH BALI, które stały się przyczyną zgonów oraz tematem mnóstwa zabawnych memów i shotów ze streamów.

T_bone, 8:25 AM

Oto moje wrażenia z Valheima – ścinałem drzewo, drzewo się na mnie zwaliło, zginąłem. Dlatego nie mogę być streamerem. ;-)

Marcin, 8:26 AM

MIAŁEM DOKŁADNIE TO SAMO.

Oryginalny fragment rozmowy na redakcyjnym chacie

Należy uważać na to, aby ścięte właśnie drzewo nie zmiażdżyło nas, upadając, lub też nie rozwałkowało na placek, kiedy zacznie się toczyć po skraju pagórka. Co więcej, co sprytniejsi wikingowie odkryli, że takie ścięte w odpowiednim momencie drzewo zmienia się w toczące się z dużą prędkością narzędzie zagłady, zdolne powalić potężne trolle czy pancerne brzozy, które w normalnych warunkach stanowią przeszkodę nie do pokonania dla początkującego wikinga wyposażonego jedynie w kamienny toporek.

Co zaś się tyczy samego budowania, dodam, że dostępne elementy zabudowy pozwalają wznosić niezwykle klimatyczne chaty, siedziby, wioski i fortece, w których chronimy się przy trzeszczącym ogniu przed niebezpieczeństwami nocy. Gra fantastycznie radzi sobie również ze stwarzaniem klimatu przytulności i bezpieczeństwa miru domowego, nie tylko dzięki dynamicznie rzucanym przez źródła światła cieniom, ale również dzięki oprawie audio. Kiedy tylko opuścimy ciepłe schronienie, aby zapuścić się w mrok nocy, spokojna, plumkająca muzyczka ustępuje upiornej ciszy i dziwacznym odgłosom wydawanym przez czające się w ciemności potwory. Samo projektowanie budowli również stanowi doskonałą grę w grze za sprawą kilku niuansów, których odkrycie pozostawiam Wam, gdyż poznawanie ich poprzez doświadczenie jest dodatkową wartością (podpowiem jedynie, że tak jak w prawdziwym życiu nie należy za długo oddychać dymem z ogniska, bo to szkodzi zdrowiu).

Wiking nie stoi w miejscu

Aby pozyskać surowce wyższej jakości, niezbędne jest organizowanie wypraw zwiadowczych. A każda taka wyprawa to szansa na niepowtarzalną przygodę w tym losowo generowanym świecie. W tym miejscu warto zaznaczyć, że uniwersum Valheima podzielone jest na różnorodne biomy – przemierzamy tu idylliczne łąki, mroczne lasy, wysokie góry oraz tundrowe pustkowia. Natrafiamy również na przeróżne zgliszcza osad, zrujnowane budowle czy nawet lochy. Te ostatnie są oddzielonymi ekranem ładowania instancjami, zwykle kryjącymi cenne przedmioty oraz niebezpiecznych przeciwników.

Do tej pory widzieliśmy tylko takie o dość prostym układzie, ale eksplorowaliśmy jedynie te zlokalizowane na początkowej wyspie. Najważniejsze jednak, że system generowania lochów został już zaimplementowany, co oznacza, że jego rozbudowanie staje się całkiem realne i z pewnością będzie prostsze niż wprowadzenie go do gry od zera (bo podkreślmy, Valheim właściwej premiery jeszcze nie miał – jest to wczesny dostęp). Podróżować będziemy nie tylko lądem czy podziemiami, ale również drogą morską, gdyż można tu (i nawet trzeba!) budować łodzie i tratwy, aby dostać się na odgrodzone wielką wodą odległe, niezbadane lądy. Na tę chwilę, mimo iż mapy są przeogromne, mają one swoje granice – a właściwie to ich nie mają, ponieważ świat okazuje się tutaj płaski i u jego kresu czeka nas nieskończona przepaść, a co za tym idzie – śmierć.

Zmierzając ku końcowi mojej ody do Valheima, chciałbym jeszcze napomknąć o systemie rozwoju umiejętności, gdyż poruszyliśmy temat śmierci. W Valheimie zgon oznacza utratę nie tylko posiadanego wyposażenia (które można odzyskać, wchodząc w interakcję z pozostawionym w miejscu naszego zejścia kamieniem runicznym), ale również części poziomu zaawansowania nabytych przez postać zdolności. Te z kolei rozwijamy w spopularyzowanym przez serię The Elder Scrolls stylu – używając ich. Tak więc biegając, skacząc, walcząc różnego rodzaju orężem, rąbiąc drewno czy kując skałę, z czasem stajemy się w tym sprawniejsi. Nasza kondycja słabnie wolniej, wyżej skaczemy itd.

Fantastyczny pomysł. Tym bardziej że w przeciwieństwie do większości innych gier z tego gatunku postać jest tu elementem zupełnie odrębnym od uniwersum gry. Oznacza to, że tym samym bohaterem możemy grać we własnym, prywatnym świecie, jak również dołączać do zabawy na różnych serwerach czy też do prywatnej gry znajomego. Zachowany zostaje wygląd, nazwa, ekwipunek oraz zdolności naszego herosa. Pociąga to za sobą, rzecz jasna, takie konsekwencje jak np. „boostowanie” nowych postaci, przenosząc materiały i narzędzia z tej bardziej zaprawionej w bojach, ale w grze nastawionej przede wszystkim na zabawę w sandboksowo-survivalowym stylu nie stanowi to chyba aż tak istotnego problemu. A jeżeli komuś to przeszkadza, może po prostu z tego nie korzystać – program umożliwia stworzenie więcej niż jednej postaci.

Nie wspomniałem o wszystkich elementach czyniących Valheima tak wdzięczną pozycją do wypróbowania, ale wydaje mi się, że przedstawiłem Wam te najistotniejsze (przynajmniej dla mnie), a resztę lepiej, żebyście odkryli sami. Tytułem zakończenia wspomnę jedynie, że o ile grać można z powodzeniem w pojedynkę i nawet czerpać z tego przyjemność, tak jestem mocno przekonany, że prawdziwą magię produkcja ta ujawnia w kooperacji z choćby jedną jeszcze osobą. Z czystym sumieniem mogę jednak polecić ten tytuł każdemu entuzjaście gatunku, co więcej – jest to przykład tego, jak „wczesnodostępowe” pozycje powinny wyglądać, ponieważ zupełnie nie czuć, że mamy tu do czynienia z jakimś technologicznym demem, tylko z pełnoprawną grą, której testy QA zostały prawidłowo przeprowadzone przed jej ukazaniem się na Steamie.

O AUTORZE

Człowiek orkiestra: game design, streamy, podcasty, felietony – pełny serwis! Grywa w pozycje ambitne i Marvel’s Avengers.

Paweł Klimesz

Paweł Klimesz

Przed dołączeniem do zespołu współpracowników tvgry.pl, przez kilka lat zajmował się komentowaniem rozgrywek League of Legends dla polskiego oddziału ESL. Występował między innymi podczas ESL Mistrzostw Polski, EU Masters, Mistrzostw Świata czy też IEM Katowice. Z wykształcenia magister inżynier informatyki ze specjalizacją w produkcji gier wideo. Koncentruje się na realizacji transmisji na żywo na kanale tvgry+ oraz okazjonalnie występuje w materiałach redakcyjnych. Do jego ulubionych gatunków gier należą: RPG, RTS, TBS oraz FPS. Na co dzień realizuje się jako narrative designer, obecnie pracując w Bambaa nad niezapowiedzianym jeszcze projektem.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Lubisz gry niezależne (Indie)?

Uwielbiam je, większość tytułów tego typu jest bardzo pomysłowa.
17,4%
Niektóre mają swój urok.
50,8%
Może jedna przypadła mi do gustu.
7%
Nie lubię ich, preferuję wysokobudżetowe produkcje.
11,5%
Nie mam zdania na ich temat.
13,3%
Zobacz inne ankiety
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.