Blizzard nie składa broni – Graliśmy w World of Warcraft Shadowlands - Strona 2
Ósmy dodatek do króla MMORPG na horyzoncie i zapowiada się, że będzie całkiem udanym rozszerzeniem. Pod warunkiem jednak, że Blizzard nie będzie uparty i tym razem posłucha graczy. Czy jeden element WOW Shadowlands może popsuć cały dodatek?
Przeczytaj recenzję Shadowlands to niezły dodatek do World of Warcraft. Oto nasza recenzja
Zdobywanie Renown, czyli ładniejsza nazwa grindu
Renown pojawi się w formie cotygodniowych wyzwań i już zadeklarowano, że wprowadzone zostaną systemy nadganiania. Gracze mają nie czuć, że krótka przerwa od World of Warcraft eliminuje ich z zabawy. Niemniej system ten budzi pewne wątpliwości, bowiem od niego sporo elementów Shadowlands będzie uzależnionych. Przykładowo, wspomniane Souldbinds rozwiniemy właśnie z jego pomocą, a nawet jakość sprzętu z World Questów będzie związana właśnie z tym elementem.
To samo dotyczy specjalnych questów, receptur, czy nawet latania w Shadowlands! Wiemy już, że osiągnięcie Pathfinder będzie wymagało odpowiedniego poziomu Renown. Na 60 poziomie nie skończymy zatem naszej zabawy z World of Warcraft, ale dopiero ją rozpoczniemy. Renown będzie bowiem niezwykle istotny, a Soulbindy znacząco wzmocnią postać, więc przygotujcie się na kolejne expienie, tylko inaczej nazwane.
Renown zdobywać będziemy przez wykonywanie kampanii naszego Covenantu, dostarczając surowiec anima oraz ratując dusze w The Maw. Wpłynie on również na bazę naszego stronnictwa, czyli Sanctrum. Będzie to coś na zasadzie Class Hallu z Legionu, czyli naszego bezpiecznego schronienia. Zapewni ono dostęp do sporej ilości funkcji, ale najpierw trzeba będzie całość odbudować.
Powróci również Scouting Table, pozwalający na wysyłanie NPC na misje. W Shadowlands zmieniono jednak mechanikę, która nie sprowadzi się już do wybrania postaci i czekania, aż ta wróci z zadania. Zamiast tego całość przypominać będzie auto-battlery, gdzie jednostki mają swoje statystyki, trzeba będzie odpowiednio je rozstawić, a następnie obserwować turową potyczkę.
Torghast wprowadzi elementy roguelike do World of Warcraft
Sporą atrakcją nadchodzącego dodatku będzie Torghast, Tower of the Damned. To forma „nieskończonego” dungeona, podzielonego na piętra. Z każdym kolejnym piętrem, poziom trudności będzie wzrastał, a my nigdy do końca nie będziemy wiedzieli, co nas czeka za zakrętem. Etapy będą bowiem proceduralnie generowane, więc każda wycieczka do wieży będzie nową przygodą.
Do tego będziemy mogli brać w niej udział zupełnie sami! Co ciekawe, z przeciwników będziemy zdobywali specjalne modyfikatory, wzmacniające naszą postać oraz jej umiejętności lub też zmieniające ich działanie. Oczywiście ograniczy nas liczba żyć, a całkowita porażka oznacza rozpoczęcie wspinaczki od początku. Całość zatem śmiało można porównać do gier typu roguelike i powiem szczerze, że jest to jedna z fajniejszych rzeczy Shadowlands, a przynajmniej dla mnie.
Już nawet nie chodzi o fakt, że z Torghast będziemy zdobywali materiały na legendarne przedmioty. Modyfikatory dostępne w wieży są czymś wspaniałym i totalnie niezbalansowanym. Co więcej, Blizzard NIE planuje psuć zabawy nerfami niektórych kombinacji. Możliwość grania magiem, który cały czas się teleportuje i zostawia za sobą swoje lustrzane odbicia ciskające kulą ognia to zdecydowanie coś, czego w World of Warcraft potrzebowałem!
Shadowlands zapowiada się dobrze, ale wciąż może nie wypalić
Na plus można również zapisać powrót w Shadowlands do klasycznych umiejętności klas postaci. Shamani dostają totemy na każdej specjalizacji, Hunterzy Hunter’s Mark, a Warlocki będą mogli kląć do woli. Znaczy, używać klątw. Do tego dochodzi szereg innych, drobnych zmian, jak nowy kreator postaci z dodatkowymi opcjami zmiany wyglądu, czy modyfikacje profesji. Trzeba jeszcze wspomnieć o oznaczeniu zadań kampanii fabularnej, czy obserwującym nas Jailerze w The Maw! Strefa ta przypominać ma Suramar z Legionu i od naszych poczynań wzrastać będzie uwaga Wielkiego Złego, który z czasem zacznie utrudniać nam życie w tej lokacji.
To zdecydowanie nie wszystko, co oferuje Shadowlands. Dodatek ten co prawda nie wprowadza żadnej, nowej klasy postaci czy rasy. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się nawet rewolucyjny – można nawet nazwać go ubogim. Niemniej po czasie spędzonym w alfie i teraz w becie, powiem, że jest to rozszerzenie, którego World of Warcraft zwyczajnie potrzebowało. To w pewien sposób reset wszystkiego, co ostatnie dodatki wprowadziły i próba wyłuskania najlepszych rozwiązań, przy jednoczesnym powrocie do korzeni. Czy okaże się udana?
Ciężko na ten moment określić. Chciałbym wierzyć, że tak. Niemniej sceptycyzm po Battle for Azeroth oraz niepewność względem Soulbindów sprawiają, że daleki jestem od wydawania jednoznacznych osądów. Shadowlands może okazać się świetnym dodatkiem, ale źle zaimplementowane i poprowadzone nowe systemy, mogą sprawić, że staną się gwoździem do trumny tego rozszerzenia. Dokładnie tak, jak było to w przypadku poprzedniego dodatku. Miejmy nadzieję, że Blizzard wyciągnął z niego lekcje i nie powtórzy tego błędu. Jeśli uda im się tego uniknąć to cóż – jesienią będę grał w grę!
O AUTORZE
W Shadowlands spędziłem już ponad 25 godzin, a licznik cały czas rośnie. Co prawda większość tego czasu testowałem wersję alfa, ale teraz przesiadłem się również na betę. Produkt nie jest finałowy, wciąż ma swoje bolączki i niektóre elementy potrzebują poprawki, niemniej zapowiada się dobrze. Z samym World of Warcraft nie zliczę i nie chcę nawet liczyć, ile czasu spędziłem. Zdecydowanie za dużo i zdecydowanie nie żałuję.
Patryk Manelski | GRYOnline.pl