Total War: Troy – w tym roku wakacje spędzę w Grecji - Strona 2
Seria Total War nie zwalnia tempa. Trochę ponad rok po Trzech królestwach na rynku zadebiutuje Saga Troy. To teoretycznie mniejsza produkcja, jednak kilka godzin z nią spędzonych pokazało mi, że i tak będzie się z nią dało spędzić dziesiątki godzin.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Bogowie i potwory
Wielu bało się, że Creative Assembly pójdzie za bardzo w stronę fantastyki i zobaczymy w grze ludzi-konie, skrzydlate kobiety czy jednookie potwory. Z drugiej strony mówimy o Iliadzie, która była pełna motywów tego typu, więc całkowita rezygnacja z nich pozostawiłaby nas z niedosytem. Studio zdecydowało się na rozwiązanie, które mnie osobiście przekonuje.
W tej grze minotaur to potężny mężczyzna w stroju byka, a cyklop to wojownik, który ma na głowie zwierzęcą czaszkę z otworem przypominającym wielkie oko. Są też specjalni agenci, jak np. meduza, która wygląda jak szamanka i może straszyć wrogie wojsko, obniżając jego statystyki. A tak przy okazji, owszem, agenci powracają.
Do tego dochodzi wpływ bóstw na rozgrywkę. Niektóre katastrofy naturalne określa się tu np. „gniewem Posejdona”. Takie wydarzenia potrafią mieć spory wpływ na naszą ekonomię. Z drugiej strony możemy składać bóstwom olimpijskim ofiary, wznosić świątynie i w efekcie uzyskiwać pozytywne efekty. To jednak raczej coś w stylu zmniejszenia o 30% kosztów rekrutacji lekkiej piechoty niż pioruna Zeusa, trafiającego w środku bitwy w oddział wroga.
Tym razem rządzi piechota
Chyba najmniej zmian w grze zaobserwowałem w trakcie bitew. Teren jest śliczny, a twórcy zapewniają, że jego ukształtowanie będzie mieć większy niż dotychczas wpływ na przebieg starć. To jednak nadal typowe ustawianie formacji, wciąganie przeciwnika w pułapki, ataki z flanki i tak dalej.
W grach z serii Total War to zawsze epoka decydowała o tym, który bok standardowego kwadratu „piechota-strzelcy-kawaleria-artyleria” był najdłuższy. Tutaj jest to piechota. Oczywiście mamy procarzy, oszczepników i łuczników, pojawiają się nawet rydwany i nie brakuje machin oblężniczych, ale to piesi żołnierze wygrywają starcia w Helladzie. Podzielono ich przy tym na lekkich, średnich i ciężkich, co oznacza trochę więcej możliwości konfigurowania armii.
Ostatecznie najbardziej Troy przypomina Rome’a II – i trudno się dziwić, bo także historycznie obu tym grom najbliżej do siebie. Teraz jednak, zgodnie z kanonami, ustanowionymi przez grę Total War: Warhammer, większe znaczenie dla wyniku starcia mają bohaterowie. Oczywiście nie rzucają oni czarów, ale dysponują specjalnymi umiejętnościami, mogą wyzywać generałów wroga na pojedynki i stają się w toku rozgrywki coraz silniejsi, zdobywając XP oraz dodatkowe wyposażenie.
Klasyczna musaka, czyli taki grecki groch z kapustą
To, co na pewno będzie mi utrudniać zabawę, to moja własna słaba znajomość tych realiów. Kiedy w Medievalu II słyszałem, że wojnę wypowiada mi Wenecja, wiedziałem dobrze, jak duży to przeciwnik i gdzie go szukać na mapie. Z greckimi polis nie jest tak łatwo. Kojarzę Ateny i Spartę, ale co tam jeszcze właściwie było?
Oczywiście własna niewiedza nie powinna być argumentem przeciwko grze, ale ten drobiazg ma prawo przeszkadzać w trakcie rozgrywki, a podejrzewam, że pewna część z Was także może nie wiedzieć, gdzie na mapie szukać chociażby Myken.
Z drugiej strony można też powiedzieć, że to zaleta, bo dzięki temu nauczymy się czegoś nowego, prawda?
Jaki jest Total War, każdy widzi
Ostatecznie jednak muszę wrócić do banału, od którego zacząłem. Najnowsza część serii jest po prostu kolejnym Total Warem. Jasne, proponuje kilka unikatowych rozwiązań, ale w zasadzie każda odsłona cyklu wyróżnia się czymś na tle pozostałych. Ta nie jest bardziej rewolucyjna.
Odpowiedź na pytanie, czy warto wydać na tę grę pieniądze, można będzie próbować dać po premierze. Wstępnie jednak powiem, że najwięcej będzie zależeć od tego, jak bardzo lubicie samą formułę Total Wara i na ile pasują Wam klimaty mitologiczne. Ja chętnie spędzę te wakacje w Grecji, a Wy zdecydujecie za siebie.
O AUTORZE
Z grą Total War Saga: Troy spędziłem cztery godziny. Przeszedłem całe udostępnione w trakcie pokazu demo, a potem zacząłem od początku i dotarłem do około jednej trzeciej „drugiego okrążenia”. Łącznie serii tej poświęciłem blisko tysiąc godzin. Wyjątkowo cenię części Empire, Medieval II i Warhammer.
Marcin Strzyżewski | GRYOnline.pl