Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 25 lutego 2020, 17:00

Grałem w Resident Evil 3 – czekałem na singla, a zachwyciło mnie multi - Strona 2

Spędziłem trzy godziny grając w Resident Evil 3 i tryb sieciowy Resistance. Czy kolejny remake legendy Capcomu to więcej tego samego? W pewnych kwestiach tak, ale to wspaniała wiadomość dla fanów staroszkolnego straszenia.

Kupisz dla singla, zostaniesz dla multi

Wielką niewiadomą przed pokazem pozostawał dla mnie nowy asymetryczny tryb sieciowy Resistance, który – jeśli mam być szczery – nie budził mojej ekscytacji przed pokazem (szczególnie że takie średniaki jak m.in. Umbrella Corps utwierdziły mnie w przekonaniu, że Capcom lepiej radzi sobie z single playerem). Bez obaw jednak, tryb sieciowy wygląda naprawdę obiecująco – na tyle, że widzę siebie spędzającego w nim więcej czasu niż z głównym wątkiem.

W Resistance przenoszeni jesteśmy na złożone z trzech mniejszych lokacji mapy, gdzie czteroosobowa drużyna ocalałych próbuje na czas zrealizować serię zadań, by opuścić miejscówkę, podczas gdy utrudnia jej to obserwujący ją zza kamer i uprzykrzający jej życie tzw. mastermind. Granie „tymi dobrymi” na pierwszy rzut oka nasuwa skojarzenie ze znanym z serii i docenionym trybem Mercenaries, ale szybko okazuje się, że jest to skojarzenie błędne. Dostępna bowiem do wyboru szóstka postaci nijak ma się do doświadczonych bohaterów cyklu, o wiele trudniej idzie jej rozprawianie się z potworami umieszczanymi na mapie przez przeciwnika, przez co musi cały czas polegać na współpracy, swoich zdolnościach specjalnych i, broń Boże, nie rozdzielać się, bo złoczyńca tylko na to czeka.

TANK, HAKER, MECHANIK, MEDYK I STRZELEC

Choć jednocześnie grać może tylko czterech ocalałych, tak przed startem rozgrywki mamy okazję wybierać z szóstki bohaterów. Wśród nich jest dwóch tanków specjalizujących się w broni białej, Tyrone i Samuel (z czego jeden ma większe HP, a drugi zadaje więcej obrażeń), ograniczająca zdolności przywoływania przez masterminda potworów hakerka January, rozbrajający pułapki mechanik Martin, medyczka Valerie oraz ekspertka od broni palnej Becca. Mimo że początkowo preferowałem postacie nastawione tylko na walkę, szybko okazało się, że to właśnie te pozornie bardziej wspierające role oznaczają o wiele ciekawszą rozgrywkę, jako że im też dane jest korzystać z broni, a umiejscowione na mapie sklepy potrafią wzbogacić z czasem arsenał o potężniejszy oręż.

I choć granie ocalałymi wygląda całkiem nieźle, największą ekscytację wzbudziło we mnie granie „tym złym”. Mastermind oferuje bowiem zupełnie inne podejście do rozgrywki, z wygodnej pozycji pociągając za sznurki, spawnując gdzieniegdzie potwory (którymi możemy posterować w dowolnym momencie), rzucając pułapki, wzmacniając rozmieszczone stwory z użyciem stymulantów czy gasząc światło ocalałym (co jest w praktyce o wiele groźniejsze, niż może się wydawać, bowiem jako ocalali łatwiej gubimy się przez to w skomplikowanych labiryntach korytarzy). Występując w roli złoczyńcy, nieraz zdarzyło mi się wybuchnąć śmiechem, patrząc, jak bezradni gracze wpadają w moje wymyślne pułapki i desperacko walczą o przetrwanie, kiedy rzucam im kłody pod nogi tam, gdzie się tego nie spodziewają. Sprawia to wszystko o wiele więcej frajdy, niż mogłem początkowo przypuszczać.

A gdyby te mechaniki nie pozwalały realizować czyichś sadystycznych skłonności, od czasu do czasu można się jeszcze wcielić w specjalnego potwora (ekskluzywnego dla wybranego właśnie masterminda). W tym przypadku, kierując przepotężnym Birkinem z Resident Evil 2, przeprowadziłem prawdziwą rzeź niewiniątek, mordując z użyciem potężnych ataków połowę drużyny, która już czuła się bezpieczna, ledwie parę metrów od wyjścia z lokacji. Piękne uczucie.

Moje fantazje o sprawianiu innym bólu szybko się jednak skończyły, kiedy doszło do zmiany stanowisk grających – najwyraźniej na takich, którzy grali już po obydwu stronach barykady i wiedzieli, jak reagować na wredne zagrywki masterminda. Bardziej rozgarnięta grupa ocalałych z łatwością radziła sobie z moim pułapkami, a pełne żywych trupów i psów ciasne pomieszczenia zamieniała w strzelnice, na których w mgnieniu oka zdobywała masę gotówki na dodatkowy sprzęt i dodatkowy czas, przez co przez resztę starcia nie mogłem już wrócić na prowadzenie i czekałem tylko na zakończenie meczu moją nieuniknioną porażką.

I stąd też moje największe obawy wobec tego zaskakująco ciekawego trybu – kwestia balansu. Choć początkowo z łatwością masakrowałem swe ofiary (zapewne w związku z nieznajomością mechanik przez moich przeciwników), niedługo potem okazało się, że w miarę zgrana i doświadczona ferajna, z łatwością upora się z mastermindem, bo granie nim jest o wiele trudniejsze, niż mi się wydawało. Czy więc ostatecznie uda się zbalansować rozgrywkę, tak by żadna ze stron nie miała za łatwo? Osobiście trzymam za to kciuki, bo Resistance był dla mnie największym pozytywnym zaskoczeniem podczas pokazu, a jego dopracowanie poskutkuje niewątpliwie dużą liczbą dodatkowych godzin spędzonych z tym tytułem. Szczególnie dotyczy to tych, którzy narzekają, że w przeciwieństwie do „dwójki” Resident Evil 3 oferuje wątek tylko jednej postaci w singlu oraz, że w przeciwieństwie do pierwowzoru nie będzie mieć alternatywnych zakończeń zachęcających do ponownego sięgnięcia po grę.

Jedyny wirus, na którego czekasz w tym roku

Przed wyjazdem na pokaz spodziewałem się po nadchodzącym horrorze więcej tego samego, za co pokochałem rewelacyjną „dwójkę”. I choć wszystko wskazuje na to, że w dużej mierze dostaniemy w dniu premiery właśnie to – kontynuację idei znanych z poprzedniej części i podobnie pozytywne doświadczenie – tak jestem też pod wrażeniem tego, że Resident Evil 3 w pewnych kwestiach podnosi poprzeczkę.

Już przy pierwszym spotkaniu okazuje się, że Nemesis przebija Tyranta, którego w „dwójce” uważaliśmy za kwintesencję wirtualnego horroru. Bardziej otwarte lokacje i więcej akcji wcale nie niweczą klimatu, jakim mogła pochwalić się druga część, a dają podobnie intensywną i świetnie przemyślaną horrorową rozgrywkę. Tryb Resistance zaś jest naprawdę obiecującym dodatkiem, który może przekonać do siebie nawet największych sceptyków i zapewnić sporo dodatkowych godzin zabawy. Jako fan serii jestem zachwycony.

ZASTRZEŻENIE

Koszty wyjazdu prasowego pokrył wydawca gry, firma Capcom.

Jordan Dębowski | GRYOnline.pl

Jordan Dębowski

Jordan Dębowski

W 2012 r. pisał felietony i recenzje dla gameonly.pl. Z wykształcenia japonista. W 2013 r. rozpoczął pracę jako redaktor tvgry.pl. W latach 2014-2018 współprowadził i tworzył treści na kanał GamePressure na YouTube. Od 2020 r. prowadzi profil tvgry na instagramie, a od 2022, profil tvgry na TikToku. Od 2022 r. zastępca redaktora prowadzącego tvgry. W strukturach GRY-OnLine i tvgry zajmuje się planowaniem, tworzeniem oraz publikacją materiałów wideo. Planuje strategię oraz publikuje treści na profilach kanału w mediach społecznościowych. Bierze udział w streamach i komunikuje się ze społecznością. Pomaga wdrażać nowych pracowników w struktury firmy. Choć stara się śledzić ogół branży growej, szczególnie interesuje się grami niezależnymi, grami RPG, horrorami oraz szeroko-pojętym retro. Poza pracą dużo jeździ na rowerze, czyta reportaże, gotuje i zajmuje się swoim kotem – Jagą.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Grałeś/aś w oryginalne Resident Evil 3?

Tak
61,8%
Nie
38,2%
Zobacz inne ankiety
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.