autor: Michał Pajda
Of Kings and Men - gramy w kolejnego klona gry Mount & Blade - Strona 4
Mount and Blade trafiło na sklepowe półki w 2008 roku. Gra okazała się nad wyraz toporna, a mimo to po dziś dzień cieszy się olbrzymią popularnością. Czy Of Kings and Men kroczy ścieżką, której zwieńczeniem będzie podobny sukces?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Polega ona na przemieszczaniu drewnianych figurek (symbolizujących własne wojska) po mapie świata skonstruowanej z sześciokątnych pól – każdy hufiec ma ograniczoną liczbę punktów ruchu, które przeznaczamy na wędrowanie pomiędzy poszczególnymi obszarami. Oprócz mozolnego podróżowania (punkty odnawiają się dwa razy na dobę, a kolejne ruchy planować wolno co godzinę) mamy możliwość postawienia zamku, roszczenia sobie praw do danych ziem oraz toczenia bitew. I to na razie byłoby na tyle – na plus wypada zaliczyć twórcom wykorzystanie świetlistych słupów, które wskazują, gdzie należy szukać naszych wojsk.
Niestety, tryb ten nie działa, jak powinien, i szkoda na niego czasu – komendy wydawane własnej armii nie zawsze zostają zapamiętane przez serwer, który z kolei często lubi się zwyczajnie zwieszać, by wymusić manualny restart gry. Nie bez powodu jeden z użytkowników nazwał ten tryb „epic failem”, a twórcy – podchwyciwszy to sformułowanie w oficjalnych przeprosinach – wyłączyli możliwość „epickiej” zabawy na dobry tydzień.

Quo vadis?
Of Kings and Men już teraz wydaje się być pozycją obowiązkową w steamowych biblioteczkach wszystkich fanów Mount & Blade. Produkcja intryguje i – o ile tryb epic spełni przynajmniej część oczekiwań społeczności rozbuchanych przez obietnice twórców – ma szanse stanąć w szranki o tytuł najlepszej gry osadzonej w średniowieczu z takimi tuzami jak chociażby powstające wciąż Kingdom Come: Deliverance. Warto więc – w oczekiwaniu na pełnoprawną grę, której premiera może mieć miejsce dopiero za dwa lata – monitorować nowe aktualizacje, przy których zespół pracuje sumiennie i regularnie udostępnia kolejne łatki. Gdyby w takim samym tempie podrzucał też dalsze kawałki z soundtracku, byłbym całkowicie ukontentowany.