Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 7 sierpnia 2016, 14:50

Graliśmy w The Elder Scrolls: Legends – bój się, Gwincie - Strona 2

Karciany Skyrim zapowiadał się przyzwoicie, ale efekt końcowy już teraz robi doskonałe wrażenie. The Elder Scrolls: Legends będzie ważną karcianką, a jej popularność szczególnie mocno może dopiec Gwintowi.

Podobnie, ale nie tak samo

Graliśmy w The Elder Scrolls: Legends – bój się, Gwincie - ilustracja #1

Zacznijmy od podobieństw Legends do Hearthstone’a – w karciance Bethesdy rozpoczynamy każdy mecz z trzema kartami w ręku, stwory mają dwie statystyki (siłę i zdrowie), wstępuje wiele tych samych przymiotników w opisach kart (szarża, znak – boska tarcza, przywołanie – okrzyk bojowy etc.), a sposób projektowania kart czy talii na arenie jest niemal identyczny. Ba, nie brakuje nawet tworzenia kart, tym razem nie za pomocą pyłu, tylko... klejnotów duszy. W efekcie w Legends łatwo się wdrożyć, a do tego kilkugodzinna kampania fabularna sprawnie wprowadza w tajniki rozgrywki. Wszystko to już jednak znamy – właśnie z Hearthstone’a. Ciekawsze są różnice, a najważniejszą jest wprowadzenie dwóch osobnych szeregów na mapie. Cztery stwory ustawione tylko w jednym z nich w żaden sposób nie osłonią przed atakiem z drugiej linii – trzeba o tym cały czas pamiętać. Dodatkowo karty rzucane na prawą stronę planszy (szereg taktyczny) otrzymują czasową osłonę przed atakiem – coś na kształt ukrycia z Hearthstone’a. W efekcie położona tam karta 9/1 może przetrwać ruch wroga, bo zniszczyć da się ją tylko czarem. Zmienia to diametralnie podejście do rozgrywki – mecze są bardziej taktyczne, a tylko minimalnie dłuższe. Trudniej jest też taliom agresywnym, nastawionym na zwycięstwo w ciągu kilku pierwszych tur. Kolejny punkt dla Bethesdy.

ŻEGNAJ ŁOWCO

Graliśmy w The Elder Scrolls: Legends – bój się, Gwincie - ilustracja #2

W The Elder Scrolls: Legends nie musicie się obawiać, że traficie na przeciwnika w stylu hearthstone’owego łowcy, który wygra mecz w 5 tur. W Legends wprowadzono dwa mechanizmy, które blokują takie agresywne talie – po pierwsze, za każde 5 straconych punktów życia otrzymujemy kartę, więc jeśli zadamy wrogowi w jednej turze 15 obrażeń, to zarazem dodamy mu do ręki 3 potencjalne asy z rękawa. Po drugie, jeśli dobrana w ten sposób karta posiada umiejętność proroctwa, to można zagrać ją od razu, jeszcze w trakcie tury przeciwnika. Dlatego czasem lepiej eliminować wrogie jednostki niż atakować wszystkimi siłami bezpośrednio nieprzyjacielskiego gracza.

Graliśmy w The Elder Scrolls: Legends – bój się, Gwincie - ilustracja #3
Graliśmy w The Elder Scrolls: Legends – bój się, Gwincie - ilustracja #4

W Legends są karty, które można wyłożyć na stół, a następnie przez wiele tur korzystać z nich w sposób na nich opisany. Przypominają permanenty z Magic: The Gathering. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Magic cały czas pozostaje wzorem i źródłem inspiracji. To z niego masę pomysłów wzięli twórcy z Blizzarda, projektując Hearthstone’a – choć całość uprościli i przyspieszyli, dostosowując do specyfiki gier komputerowych.

Mówiąc o różnicach między Hearthstone’em a Legends, trzeba wspomnieć o tym, że nasi bohaterowie nie mają specjalnych zdolności ani nie mogą atakować. Mniejszą rolę w rozgrywce odgrywa też szczęście, więc koniec modlenia się do bogów RNG. Inną różnicą jest to, że zamiast „Złotej monety” (karty dającej jeden punkt many więcej w danej turze) drugi w kolejności zawodnik otrzymuje trzy takowe (choć w formie permanentu o nazwie „Eliksir magii”).

Ciekawym rozwiązaniem jest też rozwijanie kart – co parę poziomów niektóre z nich awansują. Stają się w ten sposób silniejsze, zmienia się też ich nazwa i oprawa graficzna. Bardzo cieszy mnie również dodanie specjalnej areny dla jednego gracza. Arena to miejsce, w którym walczymy nie za pomocą talii stworzonych z kart, które są w naszej kolekcji, tylko z użyciem nowej talii, którą tworzymy na bazie kart losowych i której używamy aż do trzeciej porażki (lub dziewiątego zwycięstwa, co jest oczywiście dużo rzadsze). Na takiej arenie PvE rywalizujemy nie z innymi graczami, a ze sztuczną inteligencją. Gratyfikacje w tym trybie są mniejsze, niż gdybyśmy walczyli z żywymi zawodnikami, ale niedzielnym graczom dają możliwość mniej frustrującej zabawy, a także pozwalają zbierać nagrody, dzięki którym uzupełniamy naszą kolekcję kart.

WIĘCEJ KART

Graliśmy w The Elder Scrolls: Legends – bój się, Gwincie - ilustracja #5

Twórcy The Elder Scrolls: Legends uznali, że nie określą odgórnie limitu kart. W efekcie talia może ich liczyć od 50 do 70 sztuk. Oczywiście, im większa, tym trudniejsza do zaprojektowania, ale nikt takiej opcji graczom nie odbiera. Także na arenie nasze talie stale się powiększają – po każdym zwycięstwie dostajemy kolejną kartę. To dobre rozwiązanie, bo każda wygrana jeszcze bardziej się liczy.

Adam Zechenter

Adam Zechenter

W GRYOnline.pl pojawił się w 2014 roku jako specjalista od gier mobilnych i free-to-play. Potem przez wiele lat prowadził publicystykę, a od 2018 do 2025 roku pełni funkcję zastępcy redaktora naczelnego; szefował też działowi wideo i prowadził podcast GRYOnline.pl. Studiował filologię klasyczną i historię (gdzie został szefem Koła Naukowego); wcześniej stworzył fanowską stronę o Tolkienie. Uwielbia gry akcji, RPG-i, strzelanki i strategie. Kiedyś kochał Baldur’s Gate 1 i 2, dziś najczęściej zagrywa się na PS5 i od myszki woli pada. Najwięcej godzin (bo blisko 2000) nabił w World of Tanks. Miłośnik książek i historii, czasami grywa w squasha, stara się też nie jeść mięsa.

więcej

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.