Widzieliśmy grę Mafia III, czyli GTA: Nowy Orlean - Strona 3
Kierunek w którym zmierza Mafia III niekoniecznie musi przypaść do gustu ortodoksyjnym fanom pierwszej części. Za to miłośnicy sandboksów w stylu GTA powinni czuć się w debiutanckiej grze studia Hangar 13 jak ryba w wodzie.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Mafia III – klimat kontra powtarzalność i błędy
No właśnie, lusterko. To interesująca nowość, która znając życie, będzie mieć zarówno swoich przeciwników, jak i zwolenników. Podczas jazdy samochodem, w górnej części ekranu pojawia się wspomniany gadżet, za pomocą którego możemy obserwować to, co dzieje się z tyłu pojazdu. Pomysł jest naprawdę niezły, bo wyklucza konieczność zmiany widoku kamery, ale z drugiej strony, lusterko zajmuje dość dużo miejsca i na pierwszy rzut oka komplikuje samo prowadzenie pojazdu. Być może to kwestia przyzwyczajenia, ale koncentrowanie się raz to na jednym, raz to na drugim fragmencie ekranu wydaje się nieco irytujące. Z innych rozwiązań, których nie uświadczyliśmy w drugiej Mafii, jest możliwość prowadzenia ostrzału zza kółka. Jest ona bardzo pomocna podczas pościgów, bo gdy odbijemy wspomniane wcześniej dzielnice, zawsze znajdzie się grupa gangsterów, która spróbuje dokonać kontruderzenia. Tutaj w ruch przychodzi właśnie wspomniana umiejętność – wrogie auta eliminuje się łatwiej, kiedy można je dziurawić, pędząc jednocześnie przed siebie na złamanie karku.
Walka w nowej Mafii to połączenie wszystkich liczących się rozwiązań stosowanych we współczesnych grach akcji. Strzelanie po przyklejeniu się do osłony? Jest. Możliwość szybkiej zmiany barykady podczas wymiany ognia? Obecna. Brutalne finiszery, wykonywane nie tylko podczas bezpośredniego spotkania twarzą w twarz z wrogiem, ale również w sytuacji, gdy zbliżamy się do nieświadomego naszej obecności niemilca? Zaliczone. Skradanie się? Również obecne. Do tego dorzućcie sporo różnorodnych środków zagłady, od krótkiej broni palnej począwszy, poprzez pistolety maszynowe i strzelby, na granatnikach skończywszy, a dostaniecie pełen obraz wirtualnej jatki, która czeka Was, jeśli zdecydujecie się wcielić w rolę Frank… tfu! Lincolna. Dodajmy od razu, że całkiem efektownej jatki, bo gra prezentuje się bardzo ładnie.
Mafia III w odświeżonej formie podoba mi się bardzo, mimo, że w niewielkim stopniu przypomina ona produkt, który w 2002 roku tak bardzo mnie zauroczył. To już nie jest subtelna opowieść w starannie zaprojektowanych odcinkach, która pokazywała wzlot i upadek dającego się lubić gangstera, ale bezkompromisowa jazda zrealizowana w formie klasycznej piaskownicy, gdzie to my decydujemy, po które zabawki sięgnąć w pierwszej kolejności. „Dwójka” jedynie wsadziła nogę w drzwi z napisem „sandboks”, jakby jej twórcy nie mogli zdecydować się, czy pójść na całość, czy nie. Deweloperzy „trójki” takiego problemu nie mają, drzwi już nie ma, bo wypadły z futryny po efektownym uderzeniu z buta. Jeśli gamescomowa prezentacja miała mnie przekonać do tego, że granice pomiędzy Mafią, a GTA ostatecznie zostały zatarte, to mogę uznać ten pokaz za udany. Bo wiecie co? Wcale nie czuję z tego tytułu zawodu.
Krystian Smoszna | GRYOnline.pl