autor: Przemysław Zamęcki
Testujemy grę BeamNG.drive - takich kraks nie ma nawet Burnout - Strona 2
Gry samochodowe od lat zmagają się z problemem realistycznego przedstawienia uszkodzeń pojazdów. W parze z coraz lepszą grafiką nie idzie bowiem fizyka odpowiedzialna za wizualne przedstawienie wszelkich uszkodzeń. BeamNG.drive robi to inaczej.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Poza dowolnym korzystaniem z dobrodziejstw edytora istnieje także możliwość ukończenia kilkunastu wyzwań, na które składają się przejazdy po przygotowanych wcześniej odcinkach zaliczając na przykład przy okazji znajdujące się po drodze checkpointy. Momentami zabawa przypominała pamiętny, ale wiekowy już bardzo hit Stunts, tyle że w daleko bardziej zaawansowanej scenerii.
Jakość fizyki i kolizji obiektów już teraz stoi na wysokim poziomie, choć oczywiście wiele rzeczy jest jeszcze do poprawienia. Grze często zdarzają się głupie błędy, nie wszystkie pojazdy wydają się odpowiednio zachowywać - np. ciągnik siodłowy bez naczepy sprawia wrażenie jakby był zrobiony z gumowych przegubów - moim zdaniem kuleje także symulacja modelu jazdy. Jednak na wszelkie tego rodzaju uwagi należy wziąć znaczącą poprawkę, gdyż sam program znajduje się dopiero w fazie alfa testów. Dlatego też cieszy niezmiernie, że na tak wczesnym etapie BeamNG.drive doczekało się poważnego wsparcia ze strony sceny moderskiej. Wiele bardziej rozbudowanych projektów może tylko pozazdrościć.
Wizualnie gra raczej nie będzie w stanie sprostać graficznym purystom. Modele pojazdów są dość siermiężnie wykonane. Lepsze wrażenie robi sceneria, ale pomimo oferowania rozdzielczości 1080p całość wygląda jakby była skalowana dość znacząco w górę. Pomimo tego, że animacja na GeForce 970 GTX i procesorze Intel 4690K zachowuje płynność, odnosi się wrażenie nieprzyjemnej ociężałości programu.
Grą można pobawić się klawiaturą, ale jakość symulacji docenią raczej dopiero osoby posiadające pada lub nawet przyzwoitą kierownicę. W tandemie z klawiaturą takie sterowanie świetnie będzie spełniać swoją rolę, dając więcej frajdy z pokonywania dostępnych tras. Twórcy starają się, aby ich dzieło traktować jak najbardziej w kategoriach poważnej symulacji, wobec czego nie pozostawiają samym sobie także posiadaczy H-Shifterów. Przynajmniej jeżeli chodzi o kierownicę Logitech G27, z której miałem okazję przyjemność korzystać w trakcie testowania BeamNG.drive.
Gra nie jest wolna od błędów. Ta ciężarówka zrespawnowała się na drzewie. Fizyka gry uniemożliwia w tym przypadku jakąkolwiek jazdę.
Czy warto traktować tę grę tylko w ramach ciekawostki, która po premierze skryje się gdzieś w symulacyjnej niszy, czy też produkcja ma szanse zwrócić na siebie uwagę bardziej mainstreamowej grupy graczy? Niektóre osoby, które stykają się w jakiś sposób z materiałami dotyczącymi BeamNG.drive często sugerują, że zaimplementowanie podobnego modelu zniszczeń na przykład do serii Grand Theft Auto mogłoby znacząco podnieść jeszcze atrakcyjność tego ostatniego. Pomijając kwestie techniczne, pomysł wydaje się być rewelacyjny. Swego czasu Rockstar wprowadził do swoich tytułów technologię o nazwie Euphoria, która odpowiadała za realistyczne odwzorowanie animacji ruchu postaci. Kto wie, być może przy okazji zapowiedzi szóstej części GTA okaże się, że firma skorzysta również z pomysłów zawartych w BeamNG.drive?
Przemysław Zamęcki | GRYOnline.pl