autor: Luc
Graliśmy w Mortal Kombat X – najbrutalniejszą bijatykę, jaka kiedykolwiek powstała - Strona 4
Pomimo tego, że od debiutu serii minęły już ponad dwie dekady, jej formuła nie zmieniła się ani odrobinę. Niezwykle obrazowa brutalność od początku stanowiła o sile marki, a Mortal Kombat X ponownie przesuwa jej granice.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Mortal Kombat X - słynny smok dostał lekkiej zadyszki

Na sam koniec – walka. W końcu to dla niej setki tysięcy graczy wciąż zagrywają się w Mortal Kombat. Tu przesadnych niespodzianek nie ma i niewiele szczerze powiedziawszy miało prawo się w ogóle zmienić od 2011 roku. To nadal niezwykle płynne i efektowne sekwencje, dzięki którym stopniowo ładujemy pasek u dołu ekranu. Wykonywane dzięki temu ataki specjalne to oczywiście już całkowicie nowy poziom – są mimo wszystko jeszcze brutalniejsze i bardziej obrazowe niż do tej pory. Za każdym razem, gdy któryś z grających wykonywał odpowiednią kombinację uruchamiającą ową animację, wszyscy na sali chwilowo milkli i porozumiewawczo kiwali głowami. Już sam widok łamanych wówczas kości, miażdżonych czaszek czy wyrywanych serc po prostu boli, choć i tak nijak ma się to do słynnych fatality. Jeżeli komuś te ostatnie na koniec walki udało się wykonać (a do najprostszych to nie należy), połowa obecnych wręcz przysłaniała oczy. To, co wówczas dzieje się na ekranie, bije absolutnie wszystko, co do tej pory widzieliśmy w serii pod względem brutalności. Cóż, fani będą absolutnie zachwyceni.

Kto następny?
Na pokazie niestety nie mieliśmy okazji przetestować ani ujawnionych niedawno Reptile’a czy Ermaca, ani przyjrzeć się bliżej nowym arenom. Mimo wszystko całe wydarzenie rzuciło odrobinę światła na najistotniejszy element nadchodzącej odsłony i to, w jaki sposób twórcy wyobrażają sobie przyszłość serii. Zwrot w kierunku sieciowego grania, nawet bez uczestnictwa drugiego gracza zapewne nie wszystkich zachwyci, ale niesie ze sobą mnóstwo ciekawych rozwiązań, które dodadzą toczonym pojedynkom jeszcze więcej smaku. Mortal Kombat X zapowiada się dzięki temu jako tytuł zaskakująco złożony i oferujący mnóstwo opcji osobom, które zdecydują się podjąć wyzwanie. Raz wciągnięci w wir walki z pewnością długo nie zechcą odłożyć pada, kierowanie wybranym wojownikiem jest bowiem piekielnie satysfakcjonujące i świetnie wyważone. Wisienką na torcie są oczywiście najbrutalniejsze kombinacje i fatality, jakie do tej pory w serii widzieliśmy. Czy najnowszemu Mortal Kombat uda się jednak po premierze równie krwiście rozprawić z konkurencją? Przekonamy się już za kilka tygodni.