Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 29 stycznia 2015, 14:00

autor: Adam Kusiak

Testujemy H1Z1, czyli wyczekiwany klon DayZ - Strona 2

Sony Online Entertainment rzuca DayZ wyzwanie swoim H1Z1. Debiut wersji alfa nie należał do udanych, ale stan gry poprawia się z dnia na dzień. Czy wobec tego widać już zmiany na lepsze? Sprawdzamy, czy już teraz warto bawić się w H1Z1.

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Człowiek człowiekowi wilkiem

Prawdopodobieństwo wpadnięcia na innych graczy jest w H1Z1 stuprocentowe. Patrząc na tłok na punktach respawnów można pomyśleć, że to słynna scena z Bliskich spotkań trzeciego stopnia Spielberga i zaraz całą tę zbieraninę z Devils Tower porwą kosmici. Przeważnie dochodzi jednak tylko do pobić. Niestety, wczesny dostęp oznacza mapę zalaną 200 osobami i trzeba to jakoś przeboleć.

Chwilę po zrobieniu tego screena stałem się ofiarą postapokaliptycznej wersji Froga.

„Człowiek człowiekowi wilkiem” – to powiedzenie jest prawdziwie w przypadku wielu gier o przetrwaniu i nie inaczej jest w przypadku H1Z1. Stoję na moście i kontempluję słońce majaczące nad rzeką, gdy nagle podbiega dwóch miłych panów, z których jeden pyta, co robię… Pięć sekund później wszystkich nas rozjeżdża pędząca półciężarówka, a rozmowa siłą rzeczy zostaje przerwana. Goście biegający w kaskach motocyklowych z łukami wcale nie są milsi, nie wspominając o szczęściarzach z bronią palną. Obecnie nie wydaje się, żeby coś miało odwieść graczy od strzelania, gdy tylko kogoś zobaczą – jak widać szaleństwo charakterystyczne dla tego typu gier jest w H1Z1 obecne, co daje jakąś nadzieję, że w grze rzeczywiście to „coś” jest.

Zombie w H1Z1 nie są na razie zagrożeniem. Ich sztuczna inteligencja czasami szwankuje, a zdarza się, że stoją zbugowane. Żywe trupy potrafią jednak zrobić dobre wrażenie: chodzą powoli, ale potrafią przyspieszyć, gdy jesteśmy blisko nich, a strzelanie im w głowę z łuku jest całkiem satysfakcjonujące. Dobrym pomysłem jest motyw przemieniania się martwych graczy w żywe trupy – można takiego biedaka rozpoznać po sprzęcie, jaki posiada.

Każda nowa produkcja z gatunku gier o przetrwaniu stara się wprowadzić coś nowego. H1Z1 dodaje od siebie proste zadania. Przykładowo, znaleziona przy zabitym zombie notatka może zawierać lokalizację całkiem niezłego sprzętu. Liczę, że takich rozwiązań będzie w finalnej wersji więcej, ponieważ pomysł zabawy w poszukiwaczy skarbów jest świetny.

Zombie w lagu czy bez niego nie są zbyt groźne.

H1Z1 nie jest żadnym symulatorem spacerów, jak często określało się DayZ, bowiem samochody są już dostępne w grze i działają sprawnie. Chcecie strzelać do radiowozu z paki pick-upa, jak w zwiastunie gry? Nie ma problemu, bo takie sytuacje rzeczywiście się zdarzają. To tylko jeden z wielu pstryczków w nos wymierzonych w DayZ, które na działające auta kazało nam czekać prawie rok. Ekipa z SOE zdecydowanie chce być pierwsza i po prostu wrzuca takie rzeczy bez obawy, że serwery przestaną działać, gdy ktoś zatrąbi.

Trochę jak Rust...

Nie można zapominać o craftingu i gotowaniu, gdyż obie te aktywności są już do dyspozycji i wyszły twórcom całkiem nieźle. Być może tworzenie niektórych przedmiotów nie do końca pasuje do zaleceń podręczników przetrwania, ale idea mieszania różnych materiałów sprawdza się zaskakująco dobrze. Crafting nie jest frustrujący, a rzeczy do stworzenia jest całkiem sporo, jak na tak raczkującą fazę produkcji.

Broń palna to rzadkość, a amunicja do niej to wręcz dar niebios.

Wykonywanie przedmiotów to w przypadku H1Z1 nie koniec atrakcji. Mając odpowiednie elementy możemy zacząć konstruować budowle, zaczynając od schronu, przypominającego trochę latrynę. Oczywiście element ten przywodzi szybko na myśl Rust, gdzie stawialiśmy podobny „pałac”. Co więcej, tu również możemy zablokować drzwi specjalnym kodem. Po zebraniu odpowiedniej ilości materiałów można budować całkiem spore bazy, więc fani Minecrafta mogą się w tym elemencie gry odnaleźć.

Adam Kusiak

Adam Kusiak

Współpracę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2011 roku jako redaktor w działach Newsroom i Encyklopedia; obecnie senior SEO specialist wspierający serwisy grupy Webedia Poland. Uwielbia symulatory lotnicze i gry strategiczne, w które zagrywał się jeszcze w latach 90. na Amidze 500; naturalnie jego ulubionym studiem jest MicroProse, zaś ulubionym twórcą – Sid Meier. Stanowi także chodzącą encyklopedię sprzętu wojskowego. Ukończył specjalizację amerykanistyka na Wydziale Stosunków Międzynarodowych na Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Na portalu X pisze o strategiach jako tbonewargames.

więcej

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.